menu

Cezary Wilk: Muszę biegać dwa razy tyle, co inni

23 października 2014, 15:38 | Jakub Podsiadło

Cezary Wilk zachwycił kibiców Deportivo La Coruña świetnym występem w zwycięskim spotkaniu z Valencią, ale na łamach "La Voz de Galicia" przyznał, że jeszcze nie rozgościł się na dobre w pierwszej jedenastce zespołu prowadzonego przez Victora Fernandeza. – Nie jestem tak dobry jak inni. Wciąż mam sporo do poprawy – mówił polski pomocnik.

Cezary Wilk
Cezary Wilk
fot. youtube

W wywiadzie dla hiszpańskiego dziennika były wiślak tłumaczył, dlaczego po wygranym meczu z Valencią schodził z boiska ledwo żywy ze zmęczenia. – Musiałem się tyle nabiegać, bo takie są moje zadania na boisku. Kiedy inni zawodnicy są lepsi, to normalne, że musisz więcej walczyć i biegać dwa razy tyle. – mówił pomocnik, który w trakcie spotkania zanotował 84% celnych podań i przebiegł blisko jedenaście i pół kilometra. – Nie jestem tak dobry, jak zawodnicy przy piłce, dlatego muszę nadrabiać walecznością i wybieganiem. Mecz z Valencią nie był perfekcyjny w moim wykonaniu - powinienem jeszcze sporo poprawić.

Wygrana z faworyzowaną Valencią pozwoliła "Depor" opuścić strefę spadkową przynajmniej do kolejnego spotkania przeciwko Espanyolowi. – Wiadomo, jak to działa: rozgrywasz dobry mecz i od razu jesteś najlepszy na świecie, za to gdy rozgrywasz słaby, nie zasługujesz na Primera División. Wszystko musi ulegać poprawie stopniowo – tonował nastroje Wilk. – W niedzielę postaramy się utrzymać formę. Po spotkaniu z Valencią przystąpimy do następnego meczu z podniesionymi głowami i pewni siebie – podkreślił.

Niewiele brakowało, żeby Wilk w ogóle nie doczekał szansy debiutu w jednej z najlepszych lig świata - latem znajdował się na liście zawodników "do odstrzału", a po utracie miejsca w składzie z powodu kontuzji jego odejście z Deportivo wydawało się być prawie pewne. – Taka jest piłka nożna - mam 28 lat i wiem, jak to działa. Zawsze wkładam maksimum wysiłku i jeżeli to wystarcza, żeby zostać w drużynie, to doskonale. Jeżeli nadchodzi gorszy moment i przestaje tak być, to czas, żeby odejść. Życie toczy się dalej – komentował Polak.

Pod koniec lata Vicente Fernandez zrewidował swoje plany wobec Wilka i Polak został na El Riazor, jednak do pamiętnego meczu przeciwko Valencii miał na swoim koncie tylko 26 minut w debiucie z Sevillą. Na murawie częściej pojawiali się jego konkurenci - Alex Bergantiños i Bośniak Haris Međunjanin. – Pracowałem ciężko, żeby wrócić do siebie po kontuzji i ucieszyłem się, gdy na tydzień przed startem sezonu trener powiedział, że na mnie liczy. Strata miejsca w składzie to norma.
Ilu zawodników jest w drużynie? 23 albo 24? Jeśli lądujesz na ławce, pozostaje pracować ciężej i czekać na to, że następnym razem znajdziesz się w wyjściowym składzie. A kiedy w końcu nadarzy się okazja, dać z siebie sto procent – zaznaczył.

– Moje marzenie się spełniło, gram w Primera División. Teraz chcę czegoś więcej - grać przeciwko najlepszym i z nimi wygrywać – podsumował Wilk.

źródło: La Voz de Galicia


Polecamy