menu

Defensywa kluczem do zwycięstwa. Hit kolejki na Etihad dla Chelsea (ZDJĘCIA)

3 lutego 2014, 22:52 | Zbyszek Anioł

Chelsea Londyn odniosła drugie ligowe zwycięstwo nad Manchesterem City. Podopieczni Jose Mourinho dzięki trzem punktom dogonili w tabeli zespół The Citizens. Decydującą bramkę zdobył przed przerwą Branislav Ivanović.

Jose Mourinho już przed meczem rozpoczął wojenkę z Manchesterem City. Portugalczyk wypalił, że... rywale zajmowali przed 24. kolejką pierwsze miejsce, bo mieli po prostu szczęście. Przesadził. Manuel Pellegrini nie pozostawił tego ataku bez odpowiedzi. Odbił piłeczkę i przyznał, że styl Chelsea mu się nie podoba.

Na początku spotkania szczęście dopisywało jednak londyńczykom, którzy dali się zepchnąć do defensywy. A już w pierwszej akcji nieporozumienie Petra Cecha i Garego Cahilla mogło zakończyć się golem dla gospodarzy. Do końca pierwszej połowy szczęście drużyny Chelsea nie opuszczało. To piłkarze Manchesteru byli lepsi i dominowali na boisko, ale tylko przez pół godziny. Grali szybko, szeroko, często przecinając pole karne gości dośrodkowaniami z bocznych sektorów.

Ofensywnie grali obaj skrajni obrońcy: Pablo Zabaleta i Aleksandar Kolarov. W środku pola natomiast rządzili Martin Demichelis i Yaya Toure, który rozgrywał kolejny świetny mecz w tym sezonie. To po jego podaniu najbliżej zdobycia bramki był David Silva, ale spudłował. Wcześniej minimalnie przed pustą bramką minął się z piłką sam Toure. W ataku gospodarzy brakowało szybkiego, zwinnego i przebojowego Sergio Aguero (kontuzjowany).

Chelsea tak jak można było się spodziewać zagrała spokojnie. Jose Mourinho nakazał swoim podopiecznym przede wszystkim, by rozbijali ataki City. Londyńczycy grali w defensywie skutecznie. A jak tylko nadarzyła się okazja, to chętnie ruszali do ataku. W 27. minucie kontrę 4 na 1 fatalnie wykończył Ramires, którego strzał odbił Joe Hart. Siedem minut później bramkarz Manchesteru City był bezradny po potężnym strzale z dystansu Branislava Ivanovicia. Golkiper The Citizens był bez szans i Niebiescy objęli prowadzenie. W tym momencie zakończyła się dominacja The Citizens.

W końcówce pierwszej połowy furę szczęścia miał Manchestere City, kiedy to po podaniu Edena Hazarda, w słupek trafił Samuel Eto'o. Gospodarze nie radzili sobie z atakami w wykonaniu Belga. On również rozgrywał kolejny świetny mecz w obecnym sezonie

Drugą połowę Hazard też zaczął efektownie, zabawił się z obroną City, ale na szczęście dla gospodarzy całą akację zatrzymał skuteczną obroną Hart. W 52. minucie golkiper Manchesteru City tylko rozpaczliwie wyciągnął się, próbując odbić potężny strzał z dystansu Nemani Maticia. Miał... szczęście (znowu!), bo piłka trafiła w spojenie słupka z poprzeczką. Po kwadransie Hart ponownie mógł dziękować fortunie, bo w słupek trafił Cahill. Jose Mourinho mówiąc o szczęściu miał jednak trochę racji. Na swoje... nieszczęście.

Po przerwie gospodarze wciąż nie potrafili złapać dobrego rytmu gry z początku spotkania. Podopieczni Manuela Pellegriniego grali wolniej, bez pomysłu. Alvaro Negredo miotał się z przodu. W końcu zmienił go Stevan Jovetić, ale niczego nie zmienił. Oddał jeden groźny strzał w 93. minucie. David Silva był w cieniu szalejącego Hazarda. To właśnie takiego piłkarza brakowało w drużynie City. Yaya Toure w drugiej połowie nie błyszczał tak jak w pierwszej.

Dopiero po 65. minutach coś ponownie drgnęło w grze Manchesteru City. Okazje mieli Edin Dżeko i David Sila. Bośniak nie trafił w bramkę, a strzał Hiszpana z rzutu wolnego kapitalnie obronił Petr Cech.

Cztery minuty przed końcem meczu z boiska powinien wylecieć Matija Nastasić, który pociągnął na koszulkę wychodzącą na czystą pozycję Oscara. Sędzia Mike Dean ukarał stopera City tylko żółtą kartką. To zdenerowało Jose Mourinho. Portugalczyk jednak szybko mógł zapomnieć o tym zdarzeniu i cieszyć się z wygranej.

Liderem Premier League ponownie jest Arsenal Londyn, który wyprzedza o dwa punkty Manchester City i Chelsea Londyn.