menu

Debiut roku - Henrich Mchitarjan

24 grudnia 2012, 09:18 | Michał Libuda

Region Kaukazu kojarzy się przede wszystkim z wojną pomiędzy Gruzją i Rosją oraz z rozciągniętych po horyzont pól naftowych w Azerbejdżanie. Jednak jest tam również państwo, które swoim dobrobytem nie skupia na sobie uwagi co ważniejszych krajów. To Armenia, która powinna wreszcie zaistnieć w światowych mediach. Znakomitą reklamę robi im niejaki piłkarz Henrich Mchitarjan.

Jego wyczyny boiskowe zdumiewają ekspertów i kibiców. Bo kto mógłby przypuszczać, że nieznany nikomu chłopak z nieznanego nikomu państwa zrobi tak oszałamiającą karierę w przebiegu kilku miesięcy? No właśnie nikt, dlatego tym bardziej trzeba sobie odpowiedzieć na pytanie: kim właściwie jest Mchitarjan?

Wychowanek Pjunika

Stolica Armenii, czyli Erewań, to nie ta półka co Baku - jej odpowiednik z Azerbejdżanu. Obydwa narody zbytnio się nie lubią, a różnice majątkowe tych miast tylko powiększają wzajemną niechęć. Ale w Erewaniu mają powody do radości i triumfu nad rywalem zza miedzy. Otóż w 1989 roku urodził się tam obecnie najlepszy strzelec ukraińskiej Premier Ligi, napastnik Szachtara Donieck, czyli Henrich Mchitarjan. W swojej rodzinie miał wyjątkowo dobry sportowy wzorzec do naśladowania. Piłkarskie geny odziedziczył po tacie Hamlecie Mchitarjanie, który był największą postacią w Araracie Erewań. Po upadku komunizmu kontynuował karierę we Francji, gdzie mieszkał razem z rodziną. Jednak młody Henrich oprócz nauki języka francuskiego, nie rozwinął swoich walorów piłkarskich. Takie zaprezentował po powrocie do ojczyzny.

W wieku 17 lat zadebiutował w Pjuniku Erewań, z którym zdobył 4 tytuły mistrzowskie. Sezon 2008/2009 był dla niego szczególny. Zdobył wówczas 11 bramek, czym utwierdził w przekonaniu zagranicznych kontrahentów, że warto zainwestować pieniądze w jego potencjał. Na jego usługi chętne były kluby nawet z Ameryki Południowej, ale głównie to drużyny z Francji zgłaszały chęć kupna utalentowanego Ormianina. Jak na warunki tamtejszej ligi, dobrze wyszkolony technicznie piłkarz byłby idealny do występów na boiskach jednej z najlepszej ligi w Europie. Jednak ku zdziwieniu kibiców, Mchitarjan przeszedł do ukraińskiego klubu z Doniecka. Ale do tego z biedniejszej części miasta, czyli Metalurga.

Chłopak za miliony

Na boisku od razu wyróżniał się dynamiką i techniką. Jego niezbyt dobre warunki fizyczne trochę odróżniały go od silnych piłkarzy z ukraińskiej ligi. Metalurg nie był wtedy drużyną z elity tamtejszej piłki, ale na mecz z Szachtarem, lokalnym rywalem mobilizował się specjalnie. Mchitarjan zagrał w derbowej rywalizacji dobrze i możliwe, że dyrektorzy sportowi Szachtara zauważyli, że często ogrywał obrońców zdecydowanie bogatszej ekipy. Sezon w ogóle był dla niego udany, ponieważ strzelił 9 bramek. Na tego nietuzinkowego piłkarza parol zagięli znienawidzeni "Górnicy". Ale z tym problemu nie mieli przedstawiciele Metalurga, którzy po prostu gdy zajrzeli na stan konta nie mogli narzekać. Bogacze przesłali im bowiem 7,5 miliona dolarów.

Konkurencja w Szachtarze jest ogromna. Kolonia Brazylijczyków również w tym sezonie jest znaczna. Ale jeden z nich - Jadson, był najważniejszy. To on rozgrywał piłki, był przywódcą, głównym kreatorem akcji drużyny. Jednak by mieć większy wpływ na reprezentację Brazylii, przeniósł się do tego kraju. Kibice uwielbiali jego styl i trochę martwili się o to, kto będzie liderem Szachtara. Ku ich zdziwieniu takim boiskowe wydarzenia obwołały Mchitarjana.

- To nie było łatwe dla niego od początku, ale jego integracja została przyspieszona przez jego wysoki poziom inteligencji piłkarskiej. Potrafi znakomicie realizować zadania podyktowane przez trenerów. On jest wszechstronnym graczem, który dobrze radzi sobie również w defensywie - charakteryzuje go Mircea Lucescu, trener mistrzów Ukrainy.

Do ofensywnej koncepcji rumuńskiego trenera pasuje mu idealnie. Mchitarjan rozgrywa piłki do ofensywnych brazylijskich partnerów i prezentuje znakomita skuteczność. W lidze ukraińskiej strzelił 18 bramek, a w Lidze Mistrzów dwie. - Kiedy wychodzę na boisko, nie myślę o punktacji, po prostu staram się robić wszystko jak najlepiej. Najważniejsze, że zespół powinien wygrywać - stwierdza Ormianin.

Rewolucjonista

Prasa z tego kraju wprost przyznaje, że uwielbia Mchitarjana. To dla nich nowość, że piłkarz z ich kraju robi furorę za granicą w silnej lidze. Nazwali go "Królem Henrikhiem I", co nie powinno dziwić. Od czasu gdy Mchitarjan razem z reprezentacją Armenii rozgromili 4:0 na wyjeździe Słowację, ten piłkarz robi wielkie postępy. Jest przykładem dobrze wychowanego zawodnika, który operuje kilkoma językami. Również jego rodzina zalicza się do inteligentów, ponieważ jego mama jest w Armenii szefową Narodowego Departamentu ds. Reprezentacji Narodowych w piłce nożnej. Jego siostra to tłumaczka w UEFA, która pomagała Michelowi Platiniemu gdy ten był w... Doniecku, podczas kontroli przed mistrzostwami Europy.

Trudno się dziwić, że Mchitarjan został honorowym obywatelem Erewaniu. Jego skromność i przywiązanie do kraju i tradycji przysparza mu przychylność kibiców. Najlepsze kluby europejskie są zainteresowane usługami Ormianina. Wśród nich są niemieckie ,jak np. Borussia Dortmund czy Bayern Monachium. Wartość Mchitarjana wycenia się na 17 milionów euro. Jednak dla armeńskiej piłki, to znacznie droższy towar eksportowy, który ma zrewolucjonizować krajową piłkę.