menu

Debiut Lenczyka na remis. Piątkowski ratuje punkt Jagiellonii

29 września 2013, 17:22 | Jakub Seweryn, tom

Piłkarze Zagłębia Lubin prowadzili w meczu 10. kolejki T-Mobile Ekstraklasy przeciwko Jagiellonii Białystok przez niemal całe spotkanie. Już w 8. minucie gola zdobył Dawid Abwo. Na trzy minuty przed końcem spotkania odpowiedział Mateusz Piątkowski.

Przed dzisiejszym meczem szkoleniowiec Jagiellonii nie mógł skorzystać z dwóch swoich podstawowych obrońców, zawieszonego za kartki Michała Pazdana oraz kontuzjowanego Jonatana Strausa. W pierwszej jedenastce zespołu z Białegostoku znalazło się miejsce dla Popchadze, Pawłowskiego oraz Balaja. Z kolei nowa miotła w lubińskich szeregach, trener Orest Lenczyk, zdecydował się odkurzyć wielu zagranicznych zawodników, takich jak Guldan, Jeż czy przede wszystkim David Abwo.

Co ciekawe to właśnie Abwo był zdecydowanie najlepszym zawodnikiem w pierwszych minutach tego spotkania. Najpierw jego strzał z dystansu pewnie obronił Słowik, ale już w ósmej minucie gry Nigeryjczyk wykorzystał kontratak lubinian wyprowadzony przez Roberta Jeża i przy niepewnej postawie Popchadze oraz Słowika strzałem w długi róg zapewnił gospodarzom prowadzenie.

Dwie minuty później powinno być już 2:0 dla Zagłębia, ale świetnego dośrodkowania Cotry nie wykorzystał Arkadiusz Piech, który z kilku metrów głową trafił wprost w Słowika. Jagiellonia próbowała odpowiadać, ale podopieczni Piotra Stokowca mieli spore problemy z trafieniem w światło bramki Michała Gliwy. W dobrych sytuacjach próbowali szczęścia Rafał Grzyb oraz Bekim Balaj, ale obaj posłali piłkę ponad poprzeczką.

Miedziowi przed przerwą mogli jeszcze podwyższyć swoje prowadzenie, ale strzały Cotry i Kwieka z dystansu lądowały tylko na trybunach Dialog Areny, a w samej końcówce precyzyjny strzał Piecha bardzo efektownie obronił Jakub Słowik, dzięki czemu Jagiellonia przegrywała po pierwszej połowie tylko 0:1. Trzeba wyraźnie zaznaczyć, że prowadzenie ekipy Lenczyka było absolutnie zasłużone.

Po przerwie obie drużyny sporadycznie wyprowadzały bardzo groźne akcje. W 55. minucie składny atak Jagiellonii zakończył się zablokowanym uderzeniem w polu bramkowym Jana Pawłowskiego. Pięć minut później mogliśmy obejrzeć gola sezonu, ale cudowny ekwilibrystyczny strzał Jeża z 16 metrów trafił tylko w poprzeczkę bramki Jakub Słowika. Białostoczanie odpowiedzieli równie efektownym uderzeniem technicznym Daniego Quintany, które także minęło już Gliwę, ale również zaliczyło tylko poprzeczkę bramki na Dialog Arenie.

Na kwadrans przed końcem mieliśmy ważny powrót w drużynie Piotra Stokowca. Po raz pierwszy od grudnia 2012 roku na boisku Ekstraklasy pojawił się Gruzin Nika Dzalamidze, który przez siedem miesięcy leczył kontuzję kolana. Jagiellonia zaatakowała i po raz kolejny pokazała, że umie w końcówce strzelać ważne bramki. Po stałym fragmencie gry najlepiej w polu karnym w 88. minucie zachował się Mateusz Piątkowski i strzałem głową doprowadził do wyrównania.

W ostatnich minutach zarówno jedni, jak i drudzy, mieli sytuacje do przechylenia szali zwycięstwa na swoją korzyść, ale zarówno Bekim Balaj, jak i Arkadiusz Piech nie potrafili w decydujących momentach umieścić piłki w siatce. Ostatecznie, Jagiellonia dość szczęśliwie zremisowała w Lubinie z Zagłębiem 1:1 i utrzymała się na piątym miejscu w ligowej tabeli. Zagłębie pozostaje na trzynastym miejscu, ale ten mecz mimo to pokazał, że pod wodzą Oresta Lenczyka mogą przyjść dla Miedzowych lepsze czasy.