Dawid Sołdecki: Runda rewanżowa jest znacznie trudniejsza, ale przełamiemy się
Arka Gdynia w rundzie wiosennej Lotto Ekstraklasy gra i punktuje słabo. Na temat przyczyn takiej właśnie sytuacji rozmawiamy z jej pomocnikiem, Dawidem Sołdeckim.
fot. Bartek Syta / Polska Press
Co się stało z Arką z zeszłej rundy, która potrafiła wygrać 5:0 z Sandecją?
Trudno mi przeprowadzać takie analizy, bo trener wyciąga wnioski. My mamy grać i realizować jego polecenia. Mecz z Sandecją z jesieni nie jest dobrym przykładem, bo w tym spotkaniu wszystko nam wychodziło. Naiwnym byłoby sądzić, że za każdym razem tak będą układały się wydarzenia na boisku.
Jednak ostatnio z Cracovią nie byliście w stanie w ofensywie zagrać choćby trzech składnych akcji. Coś ewidentnie musi być nie tak.
Na pewno brakuje nam trochę szczęścia. Nawet, jeśli mamy sytuacje na objęcie prowadzenia, jak z Lechem, czy Piastem, to ich nie wykorzystujemy. Gdybyśmy trafili, wynik by się otworzył, rywal musiałby nas zaatakować. Grałoby się łatwiej. Druga runda jest znacznie trudniejsza, każdemu mocno zależy na punktach. Wszystkie zespoły grają uważnie w obronie, nikt nie odsłania się. Zmusza nas to do ataku pozycyjnego.
Niektórzy kibice zaczęli nawet podejrzewać, że wychodzicie na boisko, aby bronić bezbramkowego remisu.
To nieprawda. Nikt nie gra na 0:0. Chcemy każdy mecz wygrać, bo tylko zwycięstwa mogą nam zagwarantować utrzymanie. Naszą ambicją jest być jak najwyżej w tabeli.
Zdajecie sobie sprawę, że jeśli nie uda się spełnić tych zapowiedzi i przynajmniej od czasu do czasu nie wygracie, końcówka sezonu znowu może być nerwowa?
Oczywiście, mamy tego świadomość. Brakuje nam punktów. Rozegraliśmy pięć meczów bez zwycięstwa i najwyższy czas to zmienić. Zrobimy wszystko, aby już w poniedziałek wygrać z Termaliką i znowu piąć się do góry. Nie ma sensu rozpamiętywać niepowodzeń i nakręcać negatywnych emocji rozmyślając o tym, że nie strzelamy bramek. Chcemy wyczyścić głowy, kontynuować solidną grę w obronie i dołożyć „iskierkę” z przodu, aby były tego efekty.
W czym można upatrywać nadziei na poprawę sytuacji? Nowy impuls mogą dać zawodnicy, wracający po kontuzji, czy też może treningi na naturalnej murawie, których brakowało?
Wszystko to może nam pomóc. Nie wierzę, że nie zaczniemy wygrywać, bo jesteśmy dobrze przygotowani do sezonu. Na treningach widać wyraźnie, że mamy siłę biegać. W meczach też fizycznie od rywali nie odstajemy, tylko, jak już wcześniej mówiłem, brakuje trochę szczęścia. Musimy po prostu zagrać trochę dokładniej w ataku i wykorzystywać sytuacje. Zapewniam, że ktokolwiek nie wyjdzie w poniedziałek w barwach Arki na boisko przeciwko Termalice, będzie walczył.
Kolejne mecze po Bruk-Becie Termalice to Jagiellonia, Legia Warszawa i derby z Lechią, czyli arcytrudny zestaw. Nie przeraża was lekko taka końcówka rundy zasadniczej?
To są uznane marki, ale jesteśmy ambitnymi zawodnikami i w starciach z najlepszymi każdy chce się pokazać z dobrej strony, udowodnić coś samemu sobie. Tym bardziej w derbach, które nas czekają i są podwójnie ważne, bo każdy sobie zdaje sprawę, co ten mecz oznacza dla kibiców. Według mojej opinii z silnymi drużynami wcale nie musi nam się gorzej grać, niż ze słabszymi, które mają nóż na gardle i walczą o życie. Nie sądzę, aby Jagiellonia, czy Legia, postawiły zasieki obronne na własnej połowie, jak ostatnio Cracovia i czekały tylko na stały fragment gry. Zespoły, z którymi starcia czekają nas po meczu z Termaliką, grają ofensywnie. Jeśli nas zaatakują, może zrobić się więcej miejsca na boisku i będziemy mieli okazję do wyprowadzenia kontry, co potrafimy robić.
TRZY WRZUTY. Zmiany w Lechii. Arka w trudniej sytuacji