Dawid Nowak: Z naszym potencjałem możemy spokojnie zakwalifikować się do ósemki
- Zespół gra bardzo dobrą, techniczną piłkę, więc tylko kwestią czasu było, kiedy się w niego wkomponuję. Koledzy mają bardzo duże umiejętności, a z takimi zawodnikami gra się naprawdę łatwiej - mówi Dawid Nowak, najlepszy na jesieni strzelec Cracovii.
Jak Pan podsumowuje tę rundę?
Była w miarę udana. Nie mogę być do końca zadowolony, bo uważam, że mogłem strzelić zdecydowanie więcej bramek.
Siedem goli to chyba niezły rezultat? Nigdy Pan jeszcze nie zdobył tylu bramek jesienią.
Nieźle, ale jak mówię, mogło być lepiej.
Któryś mecz ma Pan szczególnie na myśli?
Prawie w każdym, oprócz tych ostatnich, w których grałem z kontuzją, były sytuacje bramkowe i można je było zamienić na gole.
Będzie jeszcze wiele spotkań w tym sezonie. Może uzyskać Pan najlepszy wynik w karierze. Do tej pory Pana rekordem jest 10 trafień.
Oczywiście, tym bardziej że trzeba wziąć pod uwagę fakt, że do drużyny dołączyłem na początku lipca, nie byłem na obozach. Ta kontuzja, której doznałem na zgrupowaniu reprezentacji, wynika z przeciążeń. Brakowało pełnego cyklu przygotowań.
Ale na zdrowie nie może Pan akurat teraz narzekać. W porównaniu z tym, co było dawniej, to zasadnicza zmiana.
Było nieźle, nigdy nie miałem takiej serii, by grać całą rundę.
Opuścił Pan akurat najgorsze pod względem wyników mecze - z Lechem Poznań (1:6) i Legią Warszawa (1:4)...
Akurat tak wyszło. Nie wiem, czy ze mną w składzie wyniki byłyby korzystniejsze. Nie wiem, czego zabrakło w spotkaniu z Lechem. Może po prostu szczęścia.
Dobrze się Pan wkomponował w zespół. Spokojnie wprowadził Pana do niego trener Wojciech Stawowy - i to "wypaliło“.
Zespół gra bardzo dobrą, techniczną piłkę, więc tylko kwestią czasu było, kiedy się w niego wkomponuję. Koledzy mają bardzo duże umiejętności, a z takimi zawodnikami gra się naprawdę łatwiej.
Można było mieć jednak pewne obawy co do Pana gry. Do beniaminka, który męczył się w pierwszej lidze, przychodzi uznany zawodnik, ale niekoniecznie musi to od razu "zaskoczyć"...
Zwłaszcza że przez rok nie grałem w piłkę. Na pewno więc obawy były i podejrzewam, że większe ze strony klubu. Czy wrócę do formy, czy się odbuduję? Widziałem, jak pracuje trener Stawowy i wiedziałem, że przy tym trenerze jestem w stanie się odbudować.
Nie miał Pan wątpliwości? Nie znał Pan tych piłkarzy...
Nie znałem, ale oglądałem dosyć często spotkania Cracovii w Orange Sport i widziałem, jak się prezentuje. Nie było więc dla mnie zaskoczeniem, jak przyszedłem do szatni, że jest tylu dobrych zawodników.
Wielokrotnie podkreślał Pan, że ta współpraca dobrze się układa szczególnie z Saidim Ntibazonkizą.
Tak, Saidi jest bardzo dobrym zawodnikiem, a wiadomo, że z dobrymi piłkarzami zawsze gra się łatwiej. Krzysiek Danielewicz potrafi też zagrać świetne piłki, Marcin Budziński zresztą też. To dla napastnika idealna sytuacja.
Praktycznie to Pan jest tym jedynym zawodnikiem na szpicy w krakowskiej drużynie. Musi Pan nieraz w pojedynkę walczyć z rywalami, a to nie jest łatwa sprawa.
Często się zmieniamy, raz gram ja, raz ktoś inny. Obrońcy rywali skupiają się na zawodnikach strzelających bramki, a że ja je zdobywam, więc mi poświęcali większą uwagę. Staram się schodzić do boku, by stwarzać zagrożenie, ale koledzy mi pomagają. Nie jest źle.
Jesteście w czołowej ósemce ekstraklasy, ale zostało jeszcze dziewięć kolejek sezonu zasadniczego. Jest za wcześnie, by mówić, czy się wam uda utrzymać w tej ósemce.
Uważam, że z naszym potencjałem jesteśmy spokojnie w stanie zakwalifikować się do pierwszej ósemki. Taki mamy cel i trzeba go realizować.
Czytaj cały wywiad z Dawidem Nowakiem w serwisie DziennikPolski24.pl!