menu

Dawid Kubowicz: Myślę, że nie zawiodłem

23 czerwca 2011, 10:23 | Andrzej Mizera

- Z sezonu mogę być zadowolony. Miałem w nim gorsze i lepsze chwile. Przyszło mi występować po obu stronach defensywy, ale też drugiej linii. Myślę, że swoją dyspozycją miałem wkład w pozostanie zespołu w pierwszej lidze - uważa Dawid Kubowicz, piłkarz Termaliki Bruk-Bet.


fot. Piotr Bałut / Polskapresse

W spotkaniu z Piastem Gliwice zdobyłeś wyrównującą bramkę dla swojego zespołu, która jak się okazało, dodała mu skrzydeł. Czy tego gola można nazwać najważniejszym dla niecieczan właśnie zakończonym sezonie?
To była ważna bramka w tym pojedynku. W sezonie takich było więcej. Zaliczyć do nich można wyrównujące trafienie w Świnoujściu w ostatniej minucie Łukasza Cichosa czy też mój gol na 3:3 z GKS Katowice.

Wspomniałeś o Łukaszu Cichosie. Obaj zdobyliście bramki z Piastem. Dzięki temu zrealizowaliście swój plan.
[Śmiech] Przed tym spotkaniem powiedzieliśmy sobie, że po naszych golach z Flotą czy GKS Katowice najwyższy czas, żebyśmy pociągnęli zespół w konfrontacji z gliwiczanami. Tak też się stało.

Twoje trafienie z Piastem Gliwice nie tylko padło w ważnym momencie, ale było też ładnej urody.
Czy ja wiem... W żargonie piłkarskim mówi się o takich strzałach - naszła, zeszła, weszła.

Utrzymanie w pierwszej lidze, i to po wielu trudach, zapewniliście sobie dopiero w ostatnim spotkaniu. Inaczej to sobie z pewnością wyobrażaliście?
Pierwsza liga potwierdziła swoją specyfikę. Jako beniaminek musieliśmy się jej nauczyć. Zresztą tak było z każdym zespołem, który znalazł się na zapleczu ekstraklasy. W tamtym sezonie Podbeskidzie Bielsko-Biała walczyło do końca o utrzymanie, a teraz jest w ekstraklasie.

Z perspektywy sezonu jak oceniasz swoją dyspozycję i występy w Niecieczy?
Mogę być z niego zadowolony. Miałem w nim gorsze i lepsze chwile. Przyszło mi występować po obu stronach defensywy, ale też drugiej linii. Myślę, że swoją dyspozycją miałem wkład w pozostanie zespołu w pierwszej lidze.

Jak spędzasz urlop?
Właśnie przebywam w moim rodzinnym Wałbrzychu.

Rozmawiał Andrzej Mizera / Gazeta Krakowska


Polecamy