Dawid Dzięgielewski (Motor Lublin): Zmiennicy też są potrzebni
Rozmawiamy z Dawidem Dzięgielewskim, autorem jedynego gola w trzecioligowym meczu pomiędzy lubelskim Motorem a Chełmianką Chełm, który zakończył się wygraną gospodarzy 1:0.
fot. Fot. Tomasz Lewtak / motorlublin.eu
Strzeliłeś w tym sezonie cztery gole, ale sobotnią bramkę można uznać za najważniejszą, gdyż dała wam zwycięstwo w derbach?
Każda bramka jest dla mnie ważna (śmiech). Choć wiadomo, że ten gol jest ważniejszy od innych, bo daje nam trzy punkty, które są nam bardzo potrzebne i z których się cieszymy. Teraz będziemy przygotowywać się do następnego meczu.
Na trybunach był mecz przyjaźni, ale na boisku nikt nogi nie odstawiał i to było ostre spotkanie.
Taka jest piłka. Możemy być przyjaciółmi poza boiskiem, ale na murawie jesteśmy dwoma innymi ekipami, które grają o swoje.
Jakie wytyczne otrzymałeś od trenera Sasala wchodząc z ławki rezerwowych?
Zrobić różnicę, strzelić bramkę. Chyba się udało.
Dobrze się czujesz w roli rezerwowego czy chciałbyś wychodzić na boisko w pierwszym składzie?
Każdy chce grać jak najwięcej. Na razie trener na mnie nie stawia, ale mam nadzieję, że to się kiedyś zmieni. Oby jak najszybciej.
Sprawdziłeś się w roli jokera już nie po raz pierwszy w tym sezonie.
Zgadza się. Tacy ludzie też są potrzebni.
Już w drugim meczu z rzędu rezerwowy przesądza o zwycięstwie. Najpierw Konrad Nowak strzelił bramkę w Sandomierzu, teraz ty.
No tak, nawet wówczas asystowałem Konradowi. Każdy zawodnik jest ważny. Mamy szeroką kadrę i dobrą drużynę. Każdy może zrobić różnicę, bo gra praktycznie na takim samym poziomie. O to chodzi. Tak się robi awans.
Można powiedzieć, że się już pozbieraliście po klęsce z Sołą Oświęcim i odpadnięciu z okręgowego Pucharu Polski?
Wydaje mi się, że tak. Puchar jest już za nami i myślimy tylko o lidze. Właściwie to od samego początku skupialiśmy się wyłącznie na rozgrywkach ligowych. Naszym celem jest awans, a nie wygranie Pucharu Polski. I tak wiadomo, że go nie wygramy i nie wystapimy na Stadionie Narodowym.
W pierwszej połowie Chełmianka potrafiła was zdominować. Nie byliście zaskoczeni przebiegiem gry do przerwy?
Takie może jest odczucie dziennikarzy, ale moim zdaniem mecz był pod kontrolą. Wiadomo, że dopóki drużyna przeciwna ma siły, to będzie biegała i walczyła jak tylko może. Gdy rywale opadli z sił, to zaczęły się stwarzać sytuacje. Tak wygląda piłka.