David i Rubén - Holender i Hiszpan. Dwaj zapaleni kibice Śląska Wrocław
Wrocław, Coruña i Assen. Co łączy te trzy miasta? W każdym z nich mieszka przynajmniej jeden kibic Śląska. David, holenderski magazynier i Rubén, dziennikarz-amator z Hiszpanii od wielu lat przeżywają wzloty i upadki wrocławskiego futbolu, mimo że pod nosem mają piłkę na poziomie europejskim.
fot.
Rubén jest piłkarskim zapaleńcem. Regularnie redaguje teksty o Deportivo La Coruña, jego miejscowej drużynie i wielkiej miłości. Drugie miejsce w jego sercu zajmuje właśnie Śląsk. - Sześć lat temu moja ówczesna dziewczyna przyjechała do Wrocławia. Wiedziała, że kocham futbol, więc postanowiła sprawić mi koszulkę lokalnej drużyny piłkarskiej. Był to oczywiście Śląsk Wrocław! Tak narodziła się moja miłość do klubu. Zacząłem regularnie sprawdzać wyniki i obserwować moich ulubionych piłkarzy, czyli wówczas Sebastiana Milę i braci Paixão – wspomina Hiszpan.
Dziś już przed każdym meczem rytualnie zasiada do laptopa w zielono-biało-czerwonym szaliku na szyi. Towarzyszy mu brat, który także złapał bakcyla. - Odpuszczamy tylko te mecze, które kolidują ze spotkaniami RC Deportivo! W poprzednim sezonie oglądałem walkę o utrzymanie z dużą dozą nerwów, w pewnym momencie już nie mogłem usiedzieć przed ekranem – opowiada. - W tym sezonie na pewno się pojawię na trybunach! Marzy mi się zobaczyć derby z Zagłębiem Lubin, ale wyjątkowo trudno jest znaleźć połączenie z Coruñi – mówi. Marzy mu się scenariusz, w którym Śląsk gra w europejskich pucharach na wyjeździe w Hiszpanii. Wtedy byłby pierwszym kibicem na trybunach.
- Raz byłem we Wrocławiu. Doskonale wiem jak trudno jest wymówić nazwę miasta, ale oglądając mecze poznałem już kilka słów, więc ze słowem „Śląsk" sobie radzę – chwali się Rubén. Kibice klubu znają go głównie z portalu społecznościowego Twitter, gdzie zyskał duży pogłos. Zwłaszcza kiedy pojawia się temat transferów z Hiszpanii. - Robi to na mnie duże wrażenie, nie ukrywam – mówi, pokazując ilości obserwujących go kibiców. - To bardzo dobry rynek dla polskich klubów. Zarówno Erik Expósito, jak i Israel Puerto są świetnymi zawodnikami. W Hiszpanii grali na czwartym szczeblu rozgrywkowym, ale w Polsce przekłada się to na ekstraklasę. W moim kraju jest wielu dobrych piłkarzy, którzy nie mieszczą się w czołowych ligach. Na przykład Dani Ramirez, chyba każdy z przyjemnością patrzy na jego grę – mówi.
David na co dzień pracuje w magazynie odzieżowym, gdzie zajmuje się sortowaniem ubrań. Do jego miejsca pracy regularnie przyjeżdżają chętni zarobku polscy studenci. To właśnie od nich Holender po razy pierwszy usłyszał o Śląsku. Właściwie to WKS-ie, bo tak woli nazywać wrocławski klub, zamiast łamać sobie język. - Już od pierwszej chwili opowieści o Wrocławiu przykuły moją uwagę. Byłem w mieście już siedem albo osiem razy, trudno mi zliczyć! Mam tu wielu przyjaciół. 21 września melduje się na meczu z Zagłębiem – zapowiada.
- Moi przyjaciele nie potrafią zrozumieć mojej decyzji. Ale oni też niewiele wiedza o ekstraklasie, myślą, że poziom jest znacznie niższy, niż jest rzeczywiście. Lubię oglądać mecze w internecie, ale prawdziwe wrażenia są na stadionie. Oczywiście śledzę też ligę holenderską. Ajax w poprzednim sezonie był niesamowity, ale moje serce należy do FC Groningen – dumnie dodaje David.
- Pamiętam także Johana Voskampa. Tu w Holandii nastrzelał mnóstwo bramek, a potem poszukał nowych przygód we Wrocławiu – wspomina. Dziś jego ulubionym piłkarzem jest Matúš Putnocký. Rubén pozostaje wierny Flavio Paixão. - To mój zdecydowanie ulubiony piłkarz. To dzięki niemu zacząłem mocniej śledzić grę WKS-u – mówi nam kibic Śląska z północnego wybrzeża Hiszpanii.