Dariusz Wdowczyk zapowiada grę o zwycięstwo w Gdańsku
Informacją piątku była zmiana właściciela Wisły Kraków, ale jej piłkarze przygotowują się jednocześnie do sobotniego meczu z Lechią Gdańsk. Będzie to pierwsze spotkanie od 1997 roku, bez Bogusława Cupiała w roli właściciela. Trener Dariusz Wdowczyk o przygotowaniach do meczu w Gdańsku mówił jednak jeszcze za nim klub ogłosił rewolucyjne zmiany. Szkoleniowiec zapowiada walkę o trzy punkty w spotkaniu z Lechią.
fot. Karolina Misztal
Wdowczyk, zapytany, czy zmieni ustawienie na najbliższy mecz i z wymagającym rywalem zagra czwórką w obronie, odpowiada: – Nie chciałbym wchodzić w szczegóły, jakim składem wyjdziemy, albo w jakim ustawieniu będziemy grali. Niech to będzie zaskoczenie również dla przeciwnika. Pokazaliśmy w meczu z Arką, że potrafimy płynnie przejść z ustawienia tego „piątkowego” do „czwórkowego”. To zaczęło też funkcjonować, ale jednocześnie ustawienie nie gra. Ustawienie nie wygrywa meczów. Mecze wygrywa się poprzez zaangażowanie wolicjonalne, poprzez ruch na boisku. Pomysł, na to, co chcemy zrobić. Wiele elementów się na to składa, żeby wygrywać spotkanie, bo jakkolwiek byśmy wyszli, rozmawiali o ustawieniu 4-4-2, 4-3-3, 3-5-2, 5-3-2, to – jeszcze raz powtórzę – to jest tak płynne, to się tak w czasie meczu zmienia, że czasami obrońcy są skrzydłowymi. Czasami nasi środkowi obrońcy są tymi, którzy atakują. To jest bardzo płynne, bardzo zmienne i tutaj nie ma co się do tego przywiązywać. Na razie nic nie zmieniamy, idziemy swoim planem.
Wdowczyk przyznał, że Wisła w poprzednim meczu z Arką w Gdyni totalnie przespała pierwszą połowę. – Absolutnie się z tym zdaniem zgadzam – mówi szkoleniowiec. – Nie można grać meczu tylko przez 45 minut. Szczególnie tracąc dwie bramki, gdzie gonimy później wynik. Mieliśmy swoje sytuacje. Być może, gdyby udało nam się strzelić na 2:1, to przycisnęlibyśmy mocniej i Arka miałaby większe problemy z nami. Tak się jednak nie stało, dostaliśmy trzecią bramkę i było zdecydowanie po meczu. Dużo na ten temat z zawodnikami rozmawialiśmy. Analizowaliśmy oczywiście to spotkanie. Analizowaliśmy to, co było dobre, ale też przez 45 minut właściwie nie wiem, czy na palcach jednej ręki można policzyć nasze dobre akcje. Zrobiliśmy jedną, być może dwie takie akcje. To zdecydowanie jest za mało, jak na jakość Wisły Kraków. Powtarzam zawodnikom cały czas, że sam znaczek noszony na piersi nie wystarczy, żeby przestraszyć rywala. Musimy wyjść i podjąć walkę. Umiejętności piłkarskie mamy i możemy z każdym się równać. Przede wszystkim musi być jednak zaangażowanie emocjonalne, wolicjonalne. To jest podstawa do tego, żeby wygrywać mecze. Później dopiero przychodzi umiejętność grania w piłkę.
Szkoleniowiec Wisły chwali Lechię Gdańsk, ale też zauważa pewne mankamenty w grze obronnej tego zespołu i zapowiada, że jego podopieczni postarają się je wykorzystać.
– Lechia to zespół, który będzie groźny dla każdego przeciwnika – mówi Wdowczyk. – Zespół, który jest bardzo nastawiony ofensywnie. Zespół, który nie lubi się bronić, ale lubi bardzo atakować. Dlatego musimy uważać na Lechię w ofensywie, starać się zneutralizować ich punkty, czy zawodników, którzy decydują o obliczu tej drużyny. Jest tam Krasić, jest Wolski, którzy potrafią z piłką zrobić naprawdę bardzo dużo. Nie zapominajmy o Peszce, czy z drugiej strony Paixao. Są piłkarze odpowiedzialni za defensywę, ale też lubiący podłączać się do akcji ofensywnych. Widać, że Piotrek Nowak przyjął taką taktykę ofensywną i w tym się dobrze czuje. Chce, żeby drużyna grała ofensywnie, żeby kibice z gry drużyny byli zadowoleni. Ale my mamy podobnie. My też lubimy atakować, też lubimy mieć piłkę przy nodze i jeśli tak, jak w drugiej połowie meczu z Arką będziemy aktywni, to potrafimy sobie stwarzać sytuacje. Potrafimy kreować, potrafimy atakować, a w obronie potrafimy też być solidni. Dlatego też skracanie pola gry, niuanse piłkarskie, na które my zwracamy uwagę, a być może kibic tego nie widzi, są dla nas bardzo, bardzo istotne. Nie tylko, że atakujemy, ale co robią ci zawodnicy, którzy nie biorą udziału w akcji ofensywnej. Wracając do Lechii, to ciekawy zespół. Groźny, na swoim terenie bardzo groźny. Musimy być bardzo uważni, skoncentrowani, zmobilizowani i jeżeli tak będzie, to ja wierzę w trzy punkty. Po to jedziemy do Gdańska, żeby zdobyć trzy punkty. Nic innego nie chodzi nam po głowie i nic innego nie wpajamy zawodnikom, jak to, żeby z Gdańska przywieźć trzy punkty.
W Lechii w sobotę zagra Rafał Wolski, który jeszcze niedawno był zawodnikiem Wisły. Wdowczyk, zapytany czy to ułatwi mu przygotowanie do meczu, powiedział: – Znamy Rafała, znamy jego zalety, ale są też wady. Wadą jest gra w defensywie. Większość zawodników, tych którzy grają w Lechii Gdańsk, mają problemy z grą w obronie, bo są nastawieni głównie na atak. Dlatego trzeba to w pewien sposób wykorzystać. Nie będę tutaj mówił o pewnych niuansach, które już przekazaliśmy zawodnikom. Jesteśmy po odprawie, po analizie gry Lechii Gdańsk. To co będziemy chcieli robić na boisku, jak to realizować, to okaże się dopiero w sobotę, ale tak jak mówię – analizujemy grę przeciwnika. Ten mecz z Górnikiem Łęczna, który Lechia rozegrała, nie oddaje właściwie tego, jak ten zespół gra, bo grali od szóstej minuty z przewagą jednego zawodnika. Trudno było znaleźć jak są ustawieni przy stałych fragmentach gry, bo rzutów rożnych czy wolnych było mało. Ale też Górnik Łęczna pokazał, że w drugiej połowie, że potrafił kilka razy zagrozić bramce Lechii, strzelił gola. Ta ich obrona nie wygląda na skonsolidowaną. W pewnych momentach, bo każdy błędy popełnia. My też. Właśnie na takie momenty w grze Lechii zwracamy uwagę.
W bramce Wisły zagra dzisiaj najprawdopodobniej Łukasz Załuska, choć Wdowczyk nie chce jeszcze do końca odkrywać kart.
– Rozmawiałem z trenerem bramkarzy Pawłem Primelem, bo powiem szczerze, że na bramkarzach to się za bardzo nie znam, choć obserwuję oczywiście naszych bramkarzy, jak się zachowują – mówi trener Wisły. – Jak reagują po meczach, jak reagują w meczu. Pytam fachowca, który z bramkarzy, oceniając mecze, które już rozegraliśmy, powinien grać. Zdajemy sobie sprawę, że w przypadku Michała Miśkiewicza to nie były jego najlepsze występy. W pierwszym meczu z Pogonią dostaliśmy taką bramkę, której nie powinniśmy dostać. Później w drugiej połowie w kilku sytuacjach nas wybronił. W pierwszej również. Przytrafił się błąd w meczu z Arką. Dostał swoją szansę Łukasz Załuska w spotkaniu z drużyną z Izraela w Gniewinie. Nie był to taki występ, na który wszyscy czekamy, że można po nim powiedzieć, tak, to będzie nasz numer jeden. Strzelili nam Izraelczycy trzy bramki i można mieć pretensje do Łukasza przynajmniej przy jednej z nich. Spokojnie, poczekajmy do soboty kto w tej bramce wystąpi. Niech to będzie znak zapytania, jak przy kilku innych pozycjach.
Szkoleniowiec Wisły dodał, że Krzysztof Mączyński jest już gotowy na 90 minut gry.