Damian Zbozień, piłkarz Arki Gdynia: Puchary nie są "pocałunkiem śmierci"
W niedzielę piłkarze Arki Gdynia zremisowali 1:1 z Wisłą Płock. Już w czwartek czeka ich natomiast rewanżowe starcie w III rundzie eliminacji Ligi Europy z FC Midtjylland.
fot. Piotr Hukało
Remis z Wisłą był rozczarowaniem dla kibiców i piłkarzy Arki. Tym bardziej, że w drugiej połowie żółto-niebiescy mieli okazję do zdobycia drugiej bramki. - Z przebiegu gry ten wynik nas nie zadowala. Myślę, że byliśmy stroną przeważającą. Byliśmy bliżej zwycięstwa i bardziej do niego dążyliśmy, bo przeciwnik był zadowolony z tego remisu - mówi Damian Zbozień, obrońca Arki. - Musimy szanować ten remis. Nie ma już podziału punktów, więc każda zdobycz jest cenna - dodaje jednak.
Zbozień zagrał w meczu z Wisłą, nie było mu to jednak dane trzy dni wcześniej przy okazji spotkania z Midtjylland. - Rywalizacja o miejsce w składzie jest wyrównana. Potrzebujemy świeżych sił przy walce na dwóch frontach. Byłem przygotowany do występu i jestem też gotowy na występ w czwartek. Jest to dla nas nowa sytuacja. Gramy bardzo często i trener stara się rotować składem. Wiadomo, że liga jest najważniejsza, a puchar jest miłym dodatkiem. Obyśmy w nim zaszli jak najdalej.
O grze w europejskich pucharach często mówi się jako o tzw. "pocałunku śmierci". Polskie kluby w nich występujące bardzo często przypłacają to słabszą formą w lidze. - Przyjęło się mówić, że gra w pucharach jest "pocałunkiem śmierci" dla klubów. Trener nas jednak motywuje, żeby pokazać, że tak nie będzie. Nie zasłaniamy się tym, tylko cieszymy się z możliwości gry w pucharach. Trener przelewa na nas tę pasję. Myślę, że to widać, bo harujemy na boisku. A gdy walczymy „na maksa”, to jesteśmy groźni dla każdego - twierdzi jednak Zbozień.
Źródło: arka.gdynia.pl;nf
Najcenniejsze polskie gwiazdy: Błaszczykowski na podium, "Lewy" poza pierwszą dziesiątką
Press Focus/x-news