Damian Zbozień, piłkarz Arki Gdynia: Nie przestraszyliśmy się Lechii. Szkoda tego wyniku
Prawy defensor Arki Gdynia Damian Zbozień nie krył rozczarowania po porażce w derbowym starciu z gdańską Lechią. Były zawodnik m.in. Piasta Gliwice i Zagłębia Lubin, na którego postawił w poniedziałkowy nowy szkoleniowiec żółto-niebieskich Leszek Ojrzyński, mówi, że gdańszczanie byli faworytem, jednak gdyński zespół nie przestraszył się silniejszego "na papierze" rywala i podjął równorzędną walkę.
fot. Fot. Piotr Hukało
Obrońca Arki żałuje, że żółto-niebieskim nie udało się wyjść na prowadzenie po uderzeniu Dariusza Formelli w poprzeczkę w 7 minucie gry. W tym okresie spotkania goście dość niespodziewanie sprawiali sporo kłopotów defensywie Lechii. To jednak gospodarze wyszli na prowadzenie w 27 minucie po trafieniu Marco Paixao. Od tego momentu Arce grało się trudniej.
- Kiedy traci się bramkę na takim terenie, jak w Gdańsku, przeciwko tak dobrej drużynie, nie jest łatwo - podkreśla Damian Zbozień. - Zaczęliśmy mecz fajnie, dokładnie tak, jak sobie założyliśmy. Mało brakowało, abyśmy zdobyli gola. Niestety, straciliśmy go, potem drugiego, jednak walczyliśmy do końca. Strzeliliśmy kontaktową bramkę. Staraliśmy się, nie przestraszyliśmy się Lechii, nie daliśmy się rozbić, jak we wcześniejszych meczach i jest to z pewnością pozytywne. Ale i tak jesteśmy niepocieszeni, bo przegraliśmy derby.
Damian Zbozień nie ukrywa, że Arka bardzo chciała zrehabilitować się za poprzednie porażki, które siedziały piłkarzom w głowach.
- Nie jest ciekawie, kiedy co tydzień dostaje się "lanie", na dodatek w wysokim wymiarze - mówi obrońca Arki. - Jednak trener Leszek Ojrzyński zaszczepił w nas odwagę i wolę walki do końca. Nasza postawa przeciwko Lechii jest dobrym prognostykiem na kolejne mecze, bowiem zagraliśmy dużo lepiej, niż w poprzednich spotkaniach.
TRZY WRZUTY. Krajobraz po derbach Trójmiasta
dziennikbaltycki.pl