Damian Zbozień dla Ekstraklasa.net: Brakuje nam stabilizacji
- Pogratulowaliśmy Darkowi Treli świetnego występu, bo to on wybronił nam mecz w pierwszej połowie, ale nie możemy więcej dopuszczać do takich sytuacji. Na szczęście po przerwie byliśmy zdecydowanie lepsi i wygraliśmy zasłużenie – mówił po piątkowym meczu z Podbeskidziem Bielsko-Biała obrońca Piasta Gliwice Damian Zbozień.
W piątek Zbozień wyszedł z szatni gości wcześniej, niż większość kolegów z zespołu, gdy zza drzwi wciąż dochodziła głośna muzyka. Na pytanie, czy to on jest didżejem w drużynie Piasta, zawodnik szeroko się uśmiechnął. - Nie, tym razem ktoś inny przejął stery. Nie mam siły na takie zajęcia. Każdy dorzuca coś swojego i mamy mieszankę tego, co kto lubi. Oby było wesoło jak najczęściej, bo ostatnio nie mieliśmy zbyt wielu powodów do świętowania – przyznał zawodnik.
Obrońca miał na myśli sinusoidę, którą przypominają ostatnio wyniki gliwickiej drużyny. W ostatnich ośmiu meczach Piast wygrał tylko dwukrotnie, a słabsze występy wciąż przeplata z lepszymi. - My nie używaliśmy nigdy słowa kryzys, ale faktycznie, brakuje nam stabilizacji formy. Musimy się nad tym głębiej zastanowić i ten problem wyeliminować. Teraz czeka nas spotkanie z Ruchem Chorzów i jest to kolejny z tych pojedynków, które musimy wygrać.
W ostatnim czasie problemem podopiecznych Marcina Brosza jest m.in. słaba postawa w pierwszych minutach meczów. Podobnie było nawet przy okazji wygranych z Widzewem i Podbeskidziem, gdy rywale mieli na początku dogodne szanse na objęcie prowadzenia. - Nie wiemy do końca z czego to wynika. Wychodzimy na każdy mecz naładowani, ale to jest przecież sport i przeciwnik też się przed pierwszym gwizdkiem mobilizuje. Jesteśmy jednak zespołem, który bazuje na kolektywie i przygotowaniu motorycznym, więc uważam, że te początki powinny należeć do nas.
Bohaterem gliwiczan był w Bielsku Dariusz Trela, który w piątkowym meczu po raz kolejny zasłużył swoim występem na wysoką notę. Zbozień przyznał, że gdyby nie on, Piast mógłby wrócić do domu z pustymi rękoma. - Pogratulowaliśmy Darkowi w szatni, bo to on nam wybronił ten mecz w pierwszej połowie. Nie możemy jednak dopuszczać więcej do takich sytuacji, jak na początku spotkania. Podbeskidzie miało swoje sytuacje, ale tak jak w meczu z Widzewem, przetrwaliśmy ten trudny moment i to dało nam pozytywnego kopa. W drugiej połowie byliśmy zdecydowanie zespołem lepszym i wygraliśmy zasłużenie – powiedział pochodzący z Podhala obrońca.
Zawodnik odniósł się też do trwającego ligowego maratonu, w którym Piast rozegrał trzy mecze w ciągu ośmiu dni. - Jest to dla nas coś nowego. Gdy gra się co trzy dni, nie ma już miejsca na dopracowywanie szczegółów. Tylko mecz, rozruch, krótka analiza i kolejne spotkanie. Zbozień przyznał jednak, że jest to dla niego pozytywne doświadczenie. – Za granicą jest to w pełni normalne i my też musimy do tego dążyć. Nie widziałem, żeby po ostatnich meczach znosili kogoś z boiska na noszach. Wszystko siedzi w głowach, trzeba się do takiego rytmu przygotować mentalnie i nie narzekać – kończy piłkarz Piasta.