Czy warto dwa razy wchodzić do tej samej rzeki? Najciekawsze powroty do Wisły Kraków (ZDJĘCIA)
Paweł Brożek po prawie trzyletniej przerwie wraca do Wisły Kraków. Przy Reymonta wszyscy liczą, że popularny "Broziu" mimo nieudanej przygody w Trabzonsporze, Celtiku i hiszpańskim Recreativo, nadal może być gwarantem 10, czy nawet 15 goli w sezonie.
Paweł Brożek w Wiśle. Zostały testy medyczne
Czy 30-letni napastnik będzie zbawieniem dla mającej problemy z formacją ofensywną "Białej Gwiazdy"? Historia powrotów do Wisły na przestrzeni ostatnich kilku lat nakazuje zachować w tej kwestii umiarkowany optymizm.
Wiele klubów na całym świecie chętnie wyciąga rękę do swoich byłych zawodników. Paul Scholes ściągnięty z emerytury przez Sir Aleksa Fergusona, Thierry Henry grający jakiś czas temu na wypożyczeniu w Arsenalu - to tylko dwa przykłady. Takie ruchy są ostatnio bardzo popularne w naszej lidze. "Tonący brzytwy się chwyta" rzekliby pewnie złośliwi. Jednak prawda jest taka, że dla polskiego klubu, będącego w chwilowym kryzysie, to bardzo dobry ruch marketingowy i szansa na przyciągnięcie kibiców na trybuny - do swoich dawnych drużyn wracają w końcu nie ci, których dawno zapomnieliśmy (lub chcielibyśmy zapomnieć), ale ikony, dawne gwiazdy, którym nie udało się zawojować mocniejszych lig - prawdziwe symbole lepszych czasów, które bezpowrotnie minęły.
Zdecydowanym liderem w tej kwestii w ostatnich latach jest krakowska Wisła. Najlepszy polski klub ostatniej dekady szczególnie upodobał sobie wracanie do starych, wysłużonych gwiazd. Jak się okazuje niestety rzeczywistość brutalnie zweryfikowała większość z tych działań transferowych. Czy tym razem będzie inaczej? Przyjrzyjmy się jak to wyglądało w przeszłości. Oto najciekawsze "wiślackie" powroty.
1. Maciej Żurawski, sezon 2010/2011
Początek XXI wieku w Polsce bezdyskusyjnie należał do Wisły Kraków. W tamtych czasach przy ulicy Reymonta grało wielu ciekawych piłkarzy o ogromnych na nasze realia umiejętnościach, jednak trudno chyba znaleźć lepszy symbol tej hegemonii niż osoba Maciej Żurawskiego. "Żuraw" czy jak niektórzy wolą "Magic", był piłkarzem nietuzinkowym - rewelacyjny strzał, technika, umiejętność zdobywania bramek w trudnych sytuacjach. Można było by tak wymieniać w nieskończoność - i rzeczywiście ten zawodnik opuszczał naszą ligę w 2005 roku ze statusem prawdziwej gwiazdy. Jednak jak to często bywa, to co widać było na naszych boiskach nijak nie przełożyło się na jego dalszą karierę. Żurawski poza jednym rewelacyjnym sezonem w szkockim Celtiku nigdy nie dorobił się takiej pozycji, jak wtedy kiedy ogrywał w Pucharze UEFA z krakowską drużyną takie marki, jak Parma czy Schalke. Gdy wydawało się, że "Żuraw" na dobre wybrał się na piłkarską emeryturę, po sezonie spędzonym w Omonii Nikozja, po 34-letniego napastnika zgłosił się (również wracający pod Wawel) trener Henryk Kasperczak. Niestety dla obu panów, powrót na "stare śmieci" okazał się kompletnym niewypałem. Żurawski, który miał być ostoją formacji ofensywnej, już w pierwszym meczu eliminacji Ligi Europy z Karabachem Agdam zmarnował karnego, a krakowski klub odniósł kompromitującą porażkę z Azerami na własnym boisku. Strat w rewanżu już nie udało się odrobić, wkrótce po tym do Krakowa zawitał trener Robert Maaskant, a Żurawski do końca sezonu grał raczej końcówki spotkań. Co prawda "Biała Gwiazda" zdobyła tytuł mistrzowski, a holenderski szkoleniowiec na każdym kroku podkreślał rolę jaką pełnił w szatni "Żuraw", jednak sam zawodnik po nieudanym sezonie postanowił zakończyć piłkarską karierę.
Mecze/gole po powrocie: 21/1
2. Kamil Kosowski, sezon 2007/2008 , 2012/2013
Tak samo, jak nie można sobie wyobrazić legendarnej drużyny Henryka Kasperczaka bez Macieja Żurawskiego, tak chyba sam "Żuraw" nie mógłby sobie wyobrazić strzelania bramek bez dograń Kamila Kosowskiego. Popularny "Kosa" do dziś w pamięci kibiców pozostanie jednym z najlepiej dośrodkowujących piłkarzy naszej ligi ostatniej dekady. Nie ulega wątpliwości, że rosły skrzydłowy nogę ułożoną miał znakomicie. Nie można tego jednak powiedzieć o nim samym i chociaż być może to trochę przesada, to Kosowski na pewno nigdy nie należał do zawodników, których łatwo było okiełznać. Miało to też na pewno wpływ na jego zagraniczne wypożyczenia najpierw do FC Kaiserslautern, a później także Southamptonu i Chievo Verona. Kiedy jednak przyszedł czas powrotu, wszyscy znowu mogli zobaczyć "Kosę" w najlepszej formie. Wisła w wielkim stylu zdobyła mistrzowski tytuł, a Kosowski był wiodącą postacią w drużynie Macieja Skorży. Po sezonie, ku zaskoczeniu wszystkich, klub za porozumieniem stron rozwiązał umowę ze swoim zawodnikiem, a ten przeniósł się do hiszpańskiego Cadiz. Kolejny powrót na Reymonta zaliczył w sezonie 2012/2013. Nie należał on już jednak do udanych i po zakończeniu rozgrywek prezes Jacek Bednarz nie zdecydował się przedłużać kontraktu z Kosowskim, któremu wobec bardzo słabej gry drużyny, na pewno nie mona było odmówić wielkiej ambicji i woli walki. Mecz z Zagłębiem Lubin był więc dla popularnego "Kosy" ostatnim w karierze i szansą na pożegnanie z Wisłą.
Mecze/gole/asysty po powrocie:
2007/2008: 13/1/10
2012/2013: 10/1
3. Cleber, sezon 2010/2011
Kiedy w 2006 roku do Wisły ściągano 32-letniego brazylijskiego obrońcę ze średniaka ligi portugalskiej - Vitorii Guimaraes, wielu kibiców podchodziło do tego transferu bardzo sceptycznie. Jak się okazało, były to obawy kompletnie nieuzasadnione i doświadczony stoper szybko stał się jednym z najlepszych obcokrajowców, jakich przyszło nam oglądać na naszych boiskach, a swoje świetne występy ukoronował dwukrotnym mistrzostwem Polski w sezonach 2007/2008 i 2008/2009. Kiedy Cleber odchodził do rosyjskiego Tereka Grozny, wielu przecierało oczy ze zdumienia - nie było to na szczęście rozstanie długie. Brazylijczyk nie do końca zaaklimatyzował się w nowym otoczeniu i w 2010 roku wrócił pod Wawel. Niestety w barwach "Białej Gwiazdy" zagrał już tylko 8 razy i po dramatycznej kontuzji kręgosłupa podczas meczu z Lechem musiał ze względów zdrowotnych zakończyć karierę i zająć się skautingiem.
Mecze/gole po powrocie: 8/0
4. Mariusz Jop, sezon 2009/2010
Jeśli kibice mieliby wskazać najsłabszy punkt naszpikowanej gwiazdami legendarnej drużyny Henryka Kasperczaka, to pewnie większość z nich przywołałoby nazwisko środkowego obrońcy - Mariusza Jopa. To właśnie ten zawodnik najczęściej spotykał się z krytyką za swoją grę czy popełniane błędy. Nie przeszkodziło mu to jednak w uzbieraniu 27 występów w reprezentacji Polski i transferze do FK Moskwa w 2004 roku. Jop był bowiem obrońcą po prostu solidnym. Takim, któremu zdarzały się mecze słabe, ale ogólnie prezentowany przez niego poziom był wystarczający, żeby wyrobić sobie odpowiednią markę, która pozwoliła mu między innymi na ponowny angaż w Wiśle Kraków w sezonie 2009/2010. Gdyby Jop mógł cofnąć czas, pewnie by się na to nie zdecydował, ale chyba nikt nawet w najczarniejszych snach nie przewidziałby, że właśnie ten zawodnik w ostatnich sekundach derbowego meczu z Cracovią zdobędzie wyrównującą bramkę... samobójczą dla "Pasów", która odebrała Wiśle na kolejkę przed końcem rozgrywek mistrzostwo Polski. Po sezonie z Jopem rozstano się więc bez żalu, a sam zawodnik już na zawsze stał się obiektem drwin i żartów w Krakowie.
Mecze/gole po powrocie: 12/0
5. Marcin Kuźba, sezon 2004/2005
Marcin Kuźba rozpoczynał karierę w Górniku Zabrze w 1995 roku. Dobre występy i 31 goli w 83 występach zaoowocowały transferem do francuskiego Auxerre, gdzie występował wtedy inny znany polski zawodnik - Tomasz Kłos. Kuźba jednak we Francji kariery nie zrobił i nawet pomimo bardzo dobrej gry w szwajcarskiej Lozannie i wypożyczeniu do Saint Ettienne, postanowił spakować walizki i wrócić do kraju. Stało się to za sprawą Wisły Kraków i jej trenera Henryka Kasperczaka, który wykorzystał swoje kontakty z Waldemarem Kitą i ściągnął do Krakowa Kuźbę, jako alternatywę dla kontuzjowanego Tomasza Frankowskiego. Ten odpłacił mu się 21 bramkami w lidze i szybko zapracował sobie na transfer do Olympiakosu Pierus. Niestety kontuzja kolana pozwoliła mu jedynie na zagranie w 10 meczach i piłkarz już sezon później ponownie zameldował się pod Wawelem. Tu znowu odezwał się dawny uraz kolana. Dla Wisły zdołał jeszcze zagrać w 23 meczach i po opuszczeniu Krakowa wrócił do Górnika Zabrze. Karierę ze względu na przewlekłą kontuzję zakończył w 2007 roku.
Mecze/gole po powrocie: 23/5
Czy w myśl przysłowia, warto więc drugi raz wchodzić do tej samej rzeki, którą w tym przypadku po raz kolejny będzie Wisła? Z jednej strony w większości przypadków rzeczywistość okazała się bardzo brutalna - z drugiej Brożek jest jeszcze w dobrym dla napastnika wieku, nie nękały go kontuzje, a jego jedynym problemem jest mała ilość meczów w ostatnich trzech sezonach.