menu

Czy to "nowy Lubański"? Podsumowanie 7.kolejki T-Mobile Ekstraklasy

8 października 2012, 22:40 | Jakub Królak

Niekwestionowanym bohaterem 7. kolejki rozgrywek był Arkadiusz Milik, który zdobył dwie bramki w meczu z Podbeskidziem. 18-latek z Zabrza sprawia wrażenie, jakby w Ekstraklasie występował ładnych parę lat, tymczasem w profesjonalnym futbolu stawia dopiero pierwsze kroki. Jeśli dobrze wykorzysta swój potencjał, może zrobić wielką karierę. Co jeszcze działo się w weekend na polskich boiskach? Zapraszamy na podsumowanie 7.kolejki T-Mobile Ekstraklasy.

Ruch Chorzów 2:1 GKS Bełchatów – Dobra seria Niebieskich, Brunatni wciąż na dnie

Szału nie ma, ale jest Arkadiusz Piech – tak w skrócie można podsumować występ Niebieskich w piątkowym spotkaniu. Dzięki bramkom duetu napastników Jankowski - Piech, Ruch odniósł kolejne zwycięstwo i wyraźnie się oddalił od strefy spadkowej. Chorzowianie ograli outsidera w dość przeciętnym stylu, ale mając takich napastników, jakich ma do dyspozycji Jacek Zieliński, o kolejne wygrane nie muszą się martwić. Dla Piecha był to czwarty gol w czwartym kolejnym meczu, co najlepiej mówi o formie, w jakiej znajduje się snajper Niebieskich.

Bełchatów przegrał już szósty mecz w tym sezonie i powoli przestaje to już kogokolwiek dziwić. Brak klasowego napastnika to największa bolączka Brunatnych, bo w siedmiu meczach strzelili zaledwie cztery bramki! W Bełchatowie z niecierpliwością czekają na powrót Dawida Nowaka, ale napastnik GKS-u wróci dopiero w listopadzie, w dodatku nie wiadomo, kiedy dojdzie do formy. Tak naprawdę ciężko jednak przypuszczać, by klub, którego obecni piłkarze składają wniosek o odebranie mu licencji (!) był w stanie normalnie funkcjonować i osiągać choćby przyzwoite wyniki.


Legia Warszawa 2:1 Wisła Kraków – Ciekawy klasyk, Kulawik nie odmienił Wisły

Wielki klasyk polskiej ligi tym razem zapowiadał się przeciętnie, bo obie drużyny zmagają się z problemami. Legia musiała sobie radzić bez Marka Saganowskiego, który ma problemy z sercem oraz bez najbardziej fanatycznych kibiców, którzy w obliczu zamknięcia połowy „Żylety” postanowili zbojkotować mecz. Wisła natomiast właściwie od początku sezonu gra słabo, w zeszłym tygodniu straciła trenera i ciężko się było spodziewać, by etatowy ratownik Białej Gwiazdy, Tomasz Kulawik, potrafił odmienić drużynę w kilka dni.

Pierwsze piętnaście minut było jednak zaskakujące, bo to goście byli groźniejsi. Krakowianie bardzo dobrze rozgrywali akcje z pierwszej piłki i swoją przewagę udokumentowali w 13. minucie piękną bramką Garguły. Jednak dwanaście minut później Wisła… już przegrywała, bo dwa gole strzelił Kosecki. Taki wynik utrzymał się już do końca i Legia wskoczyła na fotel lidera. Gra podopiecznych Jana Urbana nie rzucała na kolana, ale krakowianie wyglądali tak, jakby na boisko wyszli za karę, więc pokonanie ich nie było problemem nawet dla dość przeciętnej tego dnia Legii.


Korona Kielce 1:0 Zagłębie Lubin – Zagłębie jednak słabe, Korona się dźwiga

Po świetnym meczu z Legią w zeszłej kolejce można było pomyśleć, że lubinianie wreszcie zaczną grać tak, jak ich na to stać. Okazało się jednak, że mecz sprzed tygodnia był tylko przypadkiem i Zagłębie wciąż balansuje na krawędzi strefy spadkowej. Gdyby nie to, że wyścig o miano najgorszej drużyny jest w tym sezonie mocno obsadzony, Miedziowi byliby już w strefie spadkowej. Na razie mogą się cieszyć, że w lidze występuje jeszcze Bełchatów i Podbeskidzie.

Korona w niczym nie przypomina zespołu z zeszłego sezonu. Wydaje się, że tamta drużyna jest już tylko wspomnieniem. Wtedy walką, ambicją i agresją nadrabiali braki w umiejętnościach piłkarskich. Teraz, kiedy próbują po prostu grać w piłkę, a nie walczyć o każdą piłkę, wygląda to dużo gorzej. Dla kielczan najważniejsze jest jednak to, że udało się zagarnąć trzy punkty i oddalić się od dna tabeli na bezpieczną odległość.


Podbeskidzie Bielsko-Biała 1:3 Górnik Zabrze – Świetny mecz Górnika, Milik puka do kadry

Osiągnąć dobry wynik z silnym rywalem, żeby potem rozczarować w meczu ze słabszym – taka jest naturalna kolej rzeczy w naszej lidze. Dlatego dla Górnika, który w tym sezonie z remisował już z Legią i Lechem oraz rozbił mistrza z Wrocławia, mecz ze słabym Podbeskidziem był testem dojrzałości. Podopieczni Adama Nawałki zdali go na piątkę, pewnie pokonując Górali. Z dobrze grających zabrzan wybijał się przede wszystkim kapitalny 18-latek Arkadiusz Milik, już teraz nazywany nowym Lubańskim. Spokój, z jakim młody napastnik umieszczał piłkę w siatce, robi ogromne wrażenie. Jeszcze rok temu Milikowi zdarzało się wystąpić w pierwszym składzie, ale niczym szczególnym się nie wyróżniał. Teraz jednak odpłaca się trenerowi za zaufanie i wyrasta wręcz na lidera zabrzan. Aż strach pomyśleć, ile podobnych talentów tuła się gdzieś w rezerwach ekstraklasowych drużyn tylko dlatego, że trenerom brakuje odwagi, by na nich postawić.

O Podbeskidziu ciężko napisać cokolwiek pozytywnego. Od gości ze Śląska byli o klasę gorsi i mogli przegrać jeszcze wyżej. Górale zaczynają odstawać od reszty stawki i wydaje się, że są najpoważniejszym kandydatem do spadku. Pochwała należy się za to zarządowi, który wciąż ufa trenerowi Kasperczykowi i nie wykonuje żadnych nerwowych ruchów. Podbeskidziu potrzeba lepszych piłkarzy, a nie nowego trenera i włodarze klubu najwyraźniej zdają sobie z tego sprawę. Zimowe okienko transferowe może być ostatnią szansą Górali na to, by się wzmocnić i powalczyć o utrzymanie.


Lech Poznań 4:0 Piast Gliwice – Pokaz siły Kolejorza, zimny prysznic Piasta

W przerwie meczu kibice zgromadzeni na stadionie przy ulicy Bułgarskiej mogli z niepokojem wymieniać uwagi na temat gry swoich ulubieńców. Lech grał bowiem słabo, natomiast beniaminek stwarzał sobie sporo groźnych sytuacji do zdobycia bramek. Po zmianie stron poznaniacy pokazali jednak swoją siłę i udowodnili, że porażka z Lechią była tylko wypadkiem przy pracy. Lech rozbił gliwiczan i w tabeli zajmuje drugą lokatę, tracąc do Legii zaledwie punkt.

Dla Piasta mecz w Poznaniu powinien stanowić pożyteczną lekcję. Drużyna trenera Brosza z Lechem potrafiła grać ofensywną piłkę, ale na dłuższą metę to musiało się na nich zemścić. Jednak porażka w wyjazdowym meczu z kandydatem do mistrzostwa, nawet tak wysoka, nie jest dla gliwiczan powodem do wstydu. Wciąż są zaskakująco wysoko w ligowej tabeli, a ich gra w pierwszej połowie może napawać optymizmem przed kolejnymi meczami.


Widzew Łódź 1:3 Pogoń Szczecin – Widzew już nie liderem, Pogoń miłą niespodzianką

Od początku wiadomo było, że Widzew prędzej czy później zacznie gubić punkty. Dlatego porażka z Pogonią nie jest wielką niespodzianką. Każdy w Łodzi przyzna, że goście z Pomorza byli w tym meczu lepsi i wygrali zasłużenie. Podopieczni trenera Mroczkowskiego zostali gwałtownie sprowadzeni na ziemię: z pierwszego miejsca spadli na piąte. Jednak w kontekście walki o utrzymanie, dorobek Widzewa prezentuje się bardzo okazale i z tak solidną zaliczką mogą spokojnie przygotowywać się do kolejnych spotkań.

Pogoń jest bez dwóch zdań jedną z największych niespodzianek tego sezonu. Nie przeszkadza ani najmłodszy trener w lidze, ani niski budżet – Portowcy systematycznie zdobywają punkty i grają naprawdę ładny futbol. Gdyby w kolejnym spotkaniu udało im się pokonać Legię, mogliby nawet wskoczyć na podium! Przed rozpoczęciem sezonu pesymiści przewidywali, że trener Skowronek wytrzyma na stanowisku co najwyżej do końca lata. Młody szkoleniowiec nic sobie nie robił z tych głosów i pokazał, że nie wiek jest w tym fachu najważniejszy.


Śląsk Wrocław 2:1 Polonia Warszawa – Śląsk okiełznał Polonię

Piłkarze Śląska wreszcie zagrali tak, jak przystało na drużynę mistrza Polski. Efekty pracy nowego szkoleniowca powoli zaczynają być widoczne. Jedną z bramek strzelił Waldemar Sobota, który prawdopodobnie zastąpi Jakuba Błaszczykowskiego na prawym skrzydle reprezentacji w meczu z Anglią. Czy pomocnik wrocławian jest w stanie udźwignąć taką presję? Na pewno jest w dobrej formie, należy do najlepszych graczy w swojej drużynie, ale pojedynek z Synami Albionu będzie zdecydowanie najtrudniejszym testem w jego dotychczasowej karierze.

Polonia w przypadku zwycięstwa mogłaby awansować na podium, ale porażka sprawiła, że Czarne Koszule są dopiero dziewiąte w ligowej tabeli. To może dziwić, biorąc pod uwagę pochwały, jakimi obsypywani są gracze z Warszawy od początku sezonu. Inna sprawa, że w górnej części tabeli panuje niesamowity ścisk – lidera od dziesiątego zespołu dzieli raptem pięć oczek.

Trener Stokowiec odważnie stawia na Edgara Caniego, który niedawno powrócił do klubu po wakacjach, które postanowił sobie zorganizować bez zgody klubu. Jeśli Albańczyk zacznie strzelać gole, nikt nie będzie miał pretensji, ale dawanie szansy temu zawodnikowi kosztem tych, którzy nie opuścili klubu w najtrudniejszym momencie, to ryzykowna gra.


Jagiellonia Białystok 0:2 Lechia Gdańsk – Co się dzieje, panie Hajto?

W ostatnim meczu 7. kolejki T-Mobile Ekstraklasy Jagiellonia chciała wreszcie zagrać dobry mecz i zgarnąć trzy punkty. Nie udało się osiągnąć ani pierwszego, ani drugiego celu. Na początku sezonu wydawało się, że Jaga znalazła swój styl gry, polegający na długim utrzymywaniu się przy piłce. Niby dalej próbują iść tą drogą, ale nie jest to ani skuteczne, ani specjalnie ładne dla oka. Trener Hajto ma poważny problem i jeśli w następnej kolejce jego zespół nie pokona pogrążonej w marazmie Wisły, sytuacja będzie bardzo nieciekawa.

Wreszcie doczekaliśmy się tego momentu, w którym od oglądania Lechii nie bolą oczy. Gdańszczanie udowodnili, że zwycięstwo z Lechem nie było dziełem przypadku. Biało-zieloni zagrali niezłe zawody, zgarnęli trzy punkty i awansowali na wysokie, szóste miejsce w ligowej tabeli. To może sprawić, że w następnym meczu ze Śląskiem trybuny PGE Areny będą szczelnie wypełnione.


Statystyki 7. kolejki T-Mobile Ekstraklasy

  • Liczba goli – 24
  • Średnia goli na mecz - 3
  • Zwycięstwa gospodarzy – 5
  • Remisy – 0
  • Zwycięstwa gości – 3
  • Liczba żółtych kartek – 29
  • Liczba czerwonych kartek – 3
  • Liczba widzów – ok. 62 tys.
  • Średnia frekwencja – ok.  7750


Zapowiedź 8. kolejki T-Mobile Ekstraklasy

Na razie ligowe zmagania schodzą na drugi plan, bo do akcji wkracza reprezentacja, która zagra z RPA i z Anglią. Po przerwie zobaczymy dwa mecze przyjaźni – w Gdańsku Lechia zmierzy się ze Śląskiem, a w Szczecinie Pogoń podejmie liderującą Legię. W następnej kolejce w meczu „o sześć punktów” zagrają dwie ostatnie drużyny: Bełchatów i Podbeskidzie. Na stare śmieci wróci Jacek Zieliński, którego Ruch zagra z Polonią.