Czy Adam Banasiak słusznie wyleciał z boiska?
Widzew Łódź nie dość, że przegrał z Pogonią Szczecin, stracił fotel lidera i spadł aż na piąte miejsce, to na dodatek kończył mecz w dziesiątkę, po tym jak Adam Banasiak obejrzał drugą żółtą kartkę. Czy słusznie?
Do zdarzenia doszło w ważnym dla Widzewa momencie. Oto chwilę wcześniej Marcin Kaczmarek wykorzystał złe wybicie Radosława Janukiewicza i zdobył głową gola kontaktowego. Przy prawie pół godzinie pozostałego czasu, gospodarze mogli pokusić się chociaż o remis.
- Przy wyniku 1:2 mogliśmy jeszcze coś zrobić, ale czerwona kartka rozłożyła nam mecz - mówił na pomeczowej konferencji, trener Widzewa - Radosław Mroczkowski.
W 68. minucie, Edi Andradina chcąc przejąć piłkę, upadł na murawę po rzekomym przewinieniu Adama Banasiaka, który miał już na koncie żółtą kartkę (otrzymał ją... 6 minut wcześniej). Sędzia Paweł Gil błyskawicznie znalazł sie na miejscu zdarzenia i mimo protestów, bez wahania pokazał najpierw żółty, a potem czerwony kartonik. Zastępca Jakuba Bartkowskiego osłabił drużynę i musiał zejść z boiska. Oczywiście w całym meczu prezentował się katastrofalnie, ale tak czy siak gra w dziesiątkę mocno pokrzyżowała plany gospodarzom.
Jednakże druga żółta kartka dla popularnego "Banana" wzbudziła sporo wątpliwości wśród obserwatorów. Sam ukarany także nie zgadza się z decyzją arbitra. - Pierwsza karta była jak najbardziej zasłużona, druga na pewno nie - ocenił na gorąco.
Również poszkodowany Brazylijczyk nie ma pewności co do kary widzewiaka. - Na pewno podczas ataku w piłkę otrzymałem cios w twarz. Czy był faul? Ciężko powiedzieć. Sędzia ocenił to jak ocenił. Na pewno widział to lepiej ode mnie - stwierdził Edi Andradina.
WIDZEW ŁÓDŹ - serwis specjalny Ekstraklasa.net