"Czuję, że zrobiono ze mnie głupca". Valbuena po raz pierwszy o aferze związanej z jego sekstaśmą
- Jestem bardziej niż rozczarowany. Benzema wykazał się brakiem szacunku. Czuje, że zrobiono ze mnie głupca. To mój kolega z reprezentacji. Okazało się, że nasze relacje nie były tak szczere jak mi się wydawało - powiedział Mathieu Valbuena w wywiadzie udzielonym francuskiemu „Le Monde”. Piłkarz Lyonu po raz pierwszy zabrał głos w sprawie słynnej afery związanej z jego sekstaśmą. Zawodnik najwięcej żalu ma właśnie do kolegi z kadry - Karima Beznemy, który na początku listopada został oficjalnie oskarżony o udział w grupie przestępczej i szantażu. Valbuena zdradził też, jak wyglądał udział gracza Realu Madryt w tym procederze.
Afera wybuchła w połowie października,kiedy zatrzymano ludzi podejrzanych o udział w szantażu (przedmiotem była sekstaśma, na której miał być Valbuena). Wśród nich był doświadczony Djibril Cisse. Jak się jednak okazało, Francuz był niewinny, a jego celem było jedynie ostrzeżenie poszkodowanego. - Mówił, że słyszał o filmie, ale go nie widział. Dodał, że sam był w podobnej sytuacji i radził, żebym uważał. On mnie nie szantażował, tylko chciał pomóc - wyjaśnił Valbuena w wywiadzie dla "Le Monde".
Po tym, jak dano spokój Cisse, odkryto, że w całej sprawie palce maczał inny piłkarz - napastnik Realu Madryt, Karim Benzema. Zaczęły nawet pojawiać się pogłoski, że zawodnik "Królewskich" został aresztowany i nie będzie mógł opuścić Francji. To okazało się jednak bzdurą. Prawnik napastnika utrzymywał, że piłkarz sam zgłosił się na policję (po tym jak jego nazwisko pojawiło się kontekście całej afery), żeby pomóc w rozwiązaniu sprawy. Wkrótce wyszło jednak na jaw, że Francuz został oskarżony o współudział w szantażu. Okazało się, że Benzema miał być pośrednikiem w całej sprawie - kimś, kto zna Valbuenę i pomoże szantażystom w nawiązaniu z nim kontaktu. O pomoc w tym temacie do napastnika zwrócił się kolega z młodzieńczych lat, Karim Zenati. Kiedy światło dzienne ujrzało nagranie, na którym Benzema rozmawia z Zenatim o szantażu, wydawało się, że wina snajpera Realu jest bezsporna.
Napastnik "Królewskich" próbował bowiem przekonać Valbuenę, aby ten zapłacił. - Nie był agresywny, nie mówił wprost o pieniądzach, ale nalegał, żebym się z kimś spotkał. Mówił, że może mnie poznać ze swoim znajomym. Wracał do tego cały czas... Jestem więcej niż rozczarowany. To był brak szacunku - tłumaczy zawodnik Lyonu. - Zachęcanie do spotkania pośrednio oznaczało jedno: "on będzie chciał, żebyś zapłacił" - dodaje Valbuena. Warto wspomnieć, że kiedy nazwisko Benzemy zaczęło się pojawiać w kontekście szantażu, napastnik Realu odezwał się do poszkodowanego kolegi. - Matt, co to ma być? Nie mogę być z tym łączony - przytacza słowa snajpera Valbuena. Benzema później prosił go również o zakłamywanie rzeczywistości. - Jestem dobrym obywatelem. Po prostu złożyłem skargę. Nie mogę nic zrobić, jeżeli w nagraniach z podsłuchów kilka razy pada twoje nazwisko - odpowiedział poszkodowany.
To wszystko działo się jednak wtedy, kiedy Valbuena był gotów bronić Benzemy. Wiele zmieniło się po opublikowaniu stenogramu z rozmowy między napastnikiem Realu a Zenatim. - Jestem więcej niż zawiedziony. Karim okazał mi brak szacunku. Czuję, że wyszedłem na głupka - przyznaje pomocnik Lyonu, odwołując się do treści rozmowy, w której Benzema nie zachowywał się jak przyjaciel, a można powiedzieć, że nawet obrażał Valbuenę. - Nie da się bronić czegoś, co jest nie do obronienia. Ja nie zrobiłbym tego nawet najgorszemu wrogowi.Jak widać, nasze relacje nie były tak szczere, jak próbował to przedstawić Karim - zakończył pomocnik.
Co dalej? Tak naprawdę trudno powiedzieć. Prawda jest jednak taka, że od kiedy Benzema stracił oparcie w Valbuenie, czyli ofierze całej afery, jego sytuacja stała się niezwykle skomplikowana. Po kolejnych publikacjach coraz trudniej uwierzyć, że Francuz chciał tylko bezinteresownie pomóc reprezentacyjnemu koledze. Benzemę w pozytywnym świetle cały czas próbuje przedstawić jego prawnik, Maître Jakubowicz. - Owszem, Karim w całej tej sprawie jest pośrednikiem, ale pozytywnym, a nie negatywnym - skwitował adwokat.