Czas na kolejny piłkarski spektakl. W niedzielę ŁKS zagra z Piastem Gliwice [zapowiedź meczu]
W 4. kolejce ekstraklasy piłkarze ŁKS zmierzą się w niedzielę z Piastem Gliwice. Mistrz Polski ma swoje kłopoty, ale nie tylko dlatego ełkaesiacy liczą na pierwsze w sezonie zwycięstwo w Łodzi.
fot. Piłkarze ŁKS nie boją się mistrza Polski [Fot. Grzegorz Gałasiński]
- To się ogląda. To się przeżywa – mawiał pewien kibic ŁKS w latach 50., kiedy łódzka jedenastka w kolejnych sezonach ogrywała aktualnych mistrzów Polski aż w końcu sama tym mistrzem w 1958 roku po raz pierwszy w historii została.
Słynną drużynę Władysława Króla z ferajną Kazimierza Moskala łączy wbrew pozorom wiele, a chociaż są to podobieństwa powierzchowne, nie da się ukryć, że tak wtedy, jak i teraz siłą ŁKS jest bezkompromisowość, pokora na boiska i widowiskowy styl gry.
Nie chcemy przez to powiedzieć, że już dzisiaj oczyma wyobraźni widzimy ŁKS wskakującego na ligowe podium, bo brzmiałoby to zgoła niepoważnie. Powiemy natomiast, że nie możemy się doczekać kolejnego meczu z udziałem „Rycerzy Wiosny”, a to biorąc pod uwagę ligowe realia naszej przaśnej ekstraklasy mówi o drużynie trenera Kazimierza Moskala bardzo wiele.
Strzał co cztery minuty
Ełkaesiacy „kupili” nas tym, co w piłkarskiej elicie jest niestety od lat towarem deficytowym. ŁKS tworzy ciekawe widowiska. Nie pozostawia obojętnym. Ekstraklasa stała się dzięki niemu ciekawsza i całe szczęście, bo jeśli klubowa piłka nad Wisłą nie potrafi od lat zagwarantować wysokiej jakości, to niech zapewnia chociaż rozrywkę. ŁKS, bez względu na wyniki, dostarcza jej w ilościach hurtowych.
Łodzianie w trzech zaledwie spotkaniach oddali aż 63 strzały, więc średnio co cztery minuty stwarzają zagrożenie pod bramką rywala, do tego biegają najwięcej w lidze, wykonują najwięcej sprintów i przeciętnie wymieniają ok. 490 podań w meczu. Beniaminkowi zwyczajnie chce się chcieć. Nie kalkuluje, nie odstręcza minimalizmem, za swoją donkiszoterię niekiedy drogo płaci, ale w końcowym rozrachunku powinien wyjść na swoje.
ŁKS, bij mistrza!
W niedzielę podopieczni trenera Kazimierza Moskala zmierzą się z kolejnym po Lechii Gdańsk i Cracovii pucharowiczem. W al. Unii 2 łodzianie w obecności kompletu widzów (wszystkie bilety zostały wyprzedane) podejmą mistrza Polski z Gliwic, który w lidze jeszcze w tym sezonie nie wygrał, a pierwszy mecz bez straty bramki zanotował przed tygodniem w starciu z Pogonią Szczecin.
– Myślę, że nasza gra wygląda już całkiem dobrze. Mieliśmy przynajmniej dwie „setki” na zdobycie gola. Niestety już od początku sezonu nie chce coś nam wpadać piłka do bramki. Szkoda, zagraliśmy naprawdę niezłe zawody. Mam jednak nadzieję, że to się zmieni już od najbliższego meczu i te gole będziemy zdobywać seriami – powiedział w rozmowie z oficjalną stroną gliwickiego klubu pomocnik Piasta, Patryk Sokołowski.
Szkoleniowiec beniaminka traktuje rywalizację z zespołem Waldemara Fornalika jako „atrakcyjne wyzwanie” i chociaż podczas przedmeczowej konferencji zaakcentował potrzebę zwarcia szeregów w defensywie, nie ulega wątpliwości, w jaki sposób łodzianie zechcą zagrać na nosie faworytowi. – Nie zmienimy sposobu gry – zapewnił trener Moskal przed meczem z gliwiczanami i już po tych czterech zaledwie słowach zaświeciły się oczy nie tylko łódzkim kibicom. Oznacza to bowiem, ni mniej, ni więcej, duże emocje. Oznacza sytuacje podbramkowe. Sztuczki techniczne Daniela Ramireza. A jednym słowem - widowisko. Po ostatnim gwizdku arbitra może i trzeba będzie wytknąć ełkaesiakom jakieś błędy, ale summa summarum nikt tych dziewięćdziesięciu minut poświęconych na obejrzenie starcia ŁKS z Piastem nie powinien żałować.
Kto podejmie się zadania dostarczenia nam rozrywki w niedzielne popołudnie? Tutaj pojawia się kilka znaków zapytania. Miejsce na lewej stronie defensywy pod nieobecność kontuzjowanego Adriana Klimczaka zajmie zapewne Artur Bogusz (lub Kamil Rozmus), a na prawą stronę obrony prawdopodobnie wskoczy ponownie Jan Grzesik. Niewykluczone są też korekty w środkowej linii, gdzie na szansę czekają Ricardo Guima i Wojciech Łuczak.
Sędziował z Lechem
W przeszłości łodzianie specjalizowali się ogrywaniu aktualnych mistrzów Polski. Jeśli dobrze policzyliśmy, Łódzki Klub Sportowy wygrał dotąd już 35 takich spotkań. Pierwszy już w 1927 roku z Pogonią Lwów. Ostatni - jedenaście lat temu. Ostatnią ligową wiktorię w starciu z aktualnym mistrzem Polski odnieśli „Rycerze Wiosny” 29 marca 2008 roku. Tamtego dnia w Łodzi za sprawą goli Roberta Szczota i Łukasza Madeja 1:2 poległo Zagłębie Lubin, a w spotkaniu z „Miedziowymi” wystąpił Rafał Kujawa.
Początek meczu ŁKS z Piastem Gliwice w niedzielę o godz. 15. Sędziuje Łukasz Szczech z Warszawy, który w zeszłym sezonie rozstrzygał dwa pojedynki ełkaesiaków. Pierwszym było pucharowe przegrane w dogrywce starcie z Lechem Poznań, drugim – wygrana 3:0 potyczka z Wartą Poznań. Transmisję telewizyjną z niedzielnego spotkania przeprowadzi Canal + Sport (komentują: Rafał Dębiński i Grzegorz Mielcarski).
Przypuszczalny skład ŁKS:
Kołba – Grzesik, Rozwandowicz, Sobociński, Bogusz, Kalinkowski (Guima), Piątek, Wolski, Pirulo (Bryła), Ramirez, Kujawa (Sekulski).