Czarne chmury nad Pawłem Sikorą
Paweł Sikora, trener żółto-niebieskich jest w Hamburgu, a w Gdyni może zapaść decyzja o jego zwolnieniu.
Ostatnia porażka piłkarzy Arki z Dolcanem Ząbki 0:2, a w efekcie spadek z 3 na 4 miejsce w tabeli I ligi, ciągle są rozpatrywane w gdyńskim klubie. Ta przegrana na pięć kolejek przed zakończeniem sezonu odebrana została jako istotna strata szans w walce o awans do ekstraklasy. Bo niby Arka ciągle jest w grze o ten awans, ale ten cel jednak się oddalił.
Po meczu z Dolcanem tak wypowiadali się futboliści żółto-niebieskich:
- Ekstraklasa się oddaliła, ale… ciągle jest w naszym zasięgu. Porażka z Dolcanem to krok w tył na tej drodze. Może zabrakło nam więcej pomysłów na grę ofensywną. Nie tracimy jednak wiary. W poprzednim sezonie w podobnej sytuacji był Zawisza Bydgoszcz i zdołał awansować. Może nam też się uda - dzielił się z dziennikarzami swoimi przemyśleniami Mateusz Szwoch.
- Dopóki nie będzie ostatecznych rozstrzygnięć, kto wchodzi do ekstraklasy, to ja będę wierzył w nasz awans. Wierzę, że się podniesiemy i wrócimy do walki. Na pewno się nie poddamy. Musimy to udowodnić już w najbliższym meczu z Kolejarzem w Stróżach - przekonywał z kolei Michał Rzuchowski.
- Nie pozostaje nam nic innego, jak przeprosić za słaby mecz i porażkę z Dolcanem. To my graliśmy na boisku i popełnialiśmy błędy. Skomplikowaliśmy sobie sytuację w grze o awans, ale przecież nie straciliśmy jeszcze szansy, aby najważniejszy cel tego sezonu zrealizować - uważa z kolei Krzysztof Sobieraj.
Nie ma co ukrywać, że żółto-niebiescy po serii dobrych i skutecznych występów ostatnio spuścili nieco tonu. W trzech ostatnich meczach zdobyli zaledwie dwa punkty. Co istotne, nie wykorzystali kryzysu, w jakim był zespół Górnika Łęczna. Zamiast awansować na drugie miejsce, Arka spadła. To wszystko spowodowało, że w klubie zaczęto się zastanawiać, czy nowym, pozytywnym impulsem dla drużyny i piłkarzy nie byłaby zmiana trenera. Wszak teoria o nowej miotle to nic nowego.
Sikory broni bilans dokonań w tym sezonie. Na 36 ligowych i pucharowych spotkań Arka 17 wygrała, 10 zremisowała i 9 przegrała. Ma dodatni bilans bramkowy - 58:40. Żółto-niebiescy dotarli też do półfinału Pucharu Polski. Aby jednak Sikorze wystawić laurkę, potrzebny byłby awans do ekstraklasy. A ten właśnie zaczął się oddalać.
- Analizujemy sytuację, szukamy szans na awans. Rozważamy różne warianty, które mogą nam pomóc w osiągnięciu tego najważniejszego w tym sezonie celu. Czy wśród tych wariantów jest też opcja przewidująca zmianę szkoleniowca? Jest, co nie znaczy, że właśnie na nią się zdecydujemy - dość enigmatycznie mówił nam wczoraj rano dyrektor sportowy Arki Czesław Boguszewicz.
Nie wiadomo więc, czy historia zatoczy koło, bo właśnie porażka Arki z Dolcanem - 1:2 w listopadzie 2012 roku - spowodowała ostatnią zmianę pierwszego szkoleniowca gdynian. Wówczas zwolniony został Petr Nemec, a drużynę objął Paweł Sikora. Na tamtej porażce zyskał, czy na tej sprzed kilku dni straci?
Klubowy sąd nad Sikorą może się odbyć w trybie zaocznym. Trener jest bowiem od kilku dni w Hamburgu, bo właśnie w Niemczech odbywa się kolejna sesja szkoły trenerów PZPN na licencję UEFA Pro. Wraca do Gdyni w czwartek. Czy także do prowadzenia zespołu?
- Docierają tu do mnie różne sygnały z Gdyni, ale oficjalnie nikt z klubu nie dzwonił - powiedział nam Sikora, którego telefonicznie złapaliśmy w Hamburgu. - Czy jestem zaskoczony, czy czuję się zagrożony, czy wręcz już zwolniony? Wie pan, jak jest z trenerami. Już w momencie zatrudnienia powinni się liczyć ze zwolnieniem. Taki zawód. Pracuję cały czas z drużyną nad poprawą stylu gry, nad tym, aby była ona ofensywna i cieszyła kibiców oraz samych piłkarzy. Efekty nie przychodzą od razu.
- Myślę, że mam dobry kontakt z zawodnikami, że łączy nas wspólny cel. Dotychczasowego bilansu swojej pracy w Arce też nie muszę się wstydzić. Będę wracał z Hamburga z nadzieją, że poprowadzę czwartkowy trening, a później wyjadę z drużyną na mecz z Kolejarzem Stróże. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że akurat w tej kwestii niewiele już zależy od tego, co ja sądzę i jakie mam nadzieje - zakończył trener Sikora.