menu

Ćwielong zapewnił zwycięstwo Śląskowi, gol Nakoulmy nie wystarczył

6 kwietnia 2013, 17:37 | Maciek Jakubski, tom

W sobotnim starciu w ramach 21. kolejki T-Mobile Ekstraklasy piłkarze Śląska Wrocław zgarnęli komplet punktów w meczu z Górnikiem Zabrze. Pierwsi prowadzenie objęli jednak zabrzanie. Na gola Prejuce'a Nakoulmy odpowiedzieli jednak Sebastian Mila i Piotr Ćwielong.

Przybyli na Stadion Miejski kibice Śląska musieli przecierać ze zdumienia oczy, gdy ujrzali skład desygnowany przez trenera Levy'ego. Wiadomo, w bramce nie mógł Marian Kelemen, a na środku obrony Marcin Kowalczyk, obaj wszak są zawieszeni. Ale w składzie Śląska zabrakło też chyba najlepszego wiosną piłkarza - Krzysztofa Ostrowskiego - a także wyróżniającego się Ćwielonga. Mało tego, w ataku nie zobaczyliśmy ani Gikiewicza, ani też Diaza. W pierwszym składzie wyszli natomiast Rafał Gikiewicz, Grodzicki, Socha, Patejuk i Mouloungui. Dla tego ostatniego był to pierwszy występ w pierwszej jedenastce Mistrza Polski.

Pierwsze minuty to niezła gra gospodarzy. Najpierw po podaniu Kaźmierczaka w dobrej styuacji znalazł się Mouloungui, ale nie zdołał oddać strzału. Za chwilę podawał na wolne pole Patejuk, a Sobota uderzał obok bramki. Trzeba jednak oddać, że miał trudną sytuację. W 7. minucie po rajdzie Patejuka piłka została zaadresowana do Mili, który lekko popychany przez Gancarczyka upadł w polu karnym, ale sędzie nie gwizdnął. Za chwilę bardzo groźnie uderzał po ziemi Mouloungui, ale lepszy okazał się Skorupski. Po krótko rozegranym rogu obronę gości przedryblował Sobota i ponownie bramkarz Górnika pokazał klasę wybijając dośrodkowanie.

Dopiero po kwadransie spotkania pierwszą składną akcję przeprowadzili goście. Najpierw Nakoulma przedarł się lewą stroną, zagrał do środka do Kwieka, który przerzucił piłkę nad obroną gospodarzy do Nakoulmy, który jednak jej nie opanował. W 20. minucie Nakoulma doszedł jednak do strzału, ale jego uderzenie po ziemi obronił bez problemów Gikiewicz. W rewanżu w dobrej sytuacji był Sobota, ale ni to oddał strzał, ni to podał i piłka minęła słupek o kilka metrów. W 29. minucie po rzucie rożnym zakotłowało się pod bramką Śląska. Bramka jednak nie padła. Dwie minuty później śliczna kombinacja Soboty z Elsnerem zakończyła się fatalnym pudłem Mili. W następnej akcji popisał się Mouloungui, który mimo asysty dwóch obrońców oddał potężny strzał w okienko bramki Skorupskiego. Bramkarz był jednak na posterunku.

Wreszcie w 37. minucie Górnik udokumentował lekką przewagę, choć bramka to zasługa samych wrocławian. Najpierw Pawelec podał do tyłu do Kokoszki, a ten podał do Kwieka, który zagrał idealną piłkę do Nakoulmy. W sytuacji sam na sam Gikiewicz nie miał żadnych szans. Chwilę później kolejny błąd, tym razem Grodzickiego i Nakoulma miał dobrą okazję. Tym razem Kokoszka jednak nie dał się ograć. Do przerwy w zasadzie nic ciekawego się nie wydarzyło. Pierwszą połowę w skrócie można podsumować tak: pierwszy kwadrans dla Śląska, później przewaga Górnika, który swoją dobrą grę uwieńczył golem Nakoulmy. Statystycznie mecz wyrównany, ale statystyki nie oddają tego jak słaby w tej części gry był Mila czy Pawelec.

W przerwie trener gospodarzy zdecydował się na jedną zmianę. Słabego Patejuka zastąpił Ćwielong. W 50. minucie Socha z Sobotą rozmontowali ponownie obronę gości, ale po raz kolejny Mila został zablokowany. Po rogu błąd popełnił Skorupski i Kaźmierczak miał przed sobą pustą bramkę, ale został zablokowany. Po kolejnym rzucie rożnym Kaźmierczak główkował w słupek! Trzy minuty później piłkę dośrodkował Mouloungui, a Szeweluchin interweniował tak, że piłka minimalnie minęła bramkę gości. Wreszcie w 56. minucie ataki Śląska zostały wynagrodzone przez fortunę. Mouloungui ze skrzydła zgrał na środek, a tam bezproduktywny do tej pory Mila uderzył mocno po ziemi w sam róg bramki Skorupskiego. Dwie minuty później Sobota został brutalnie sfaulowany, a Kaźmierczak uderzył potężnie, ale w sam środek bramki.

Trener Nawałka po tej akcji dokonał podwójnej zmiany. Za Nakoulmę wszedł Bonin, za Jelenia - Zahorski. Zmiany od razu odniosły skutek. Górnik poszedł na wymianę ciosów i akcje zaczęły sunąć na obie bramki. W 65. kapitalnie piłkę zgrał Sobota do Moulounguiego, który potężnie uderzył na bramkę, ale wprost w Skorupskiego. Za chwilę Kaźmierczak w polu karnym przedłużył do Elsnera, ale minimalnie szybszy był bramkarz Górnika. W 70. minucie dwie okazje miał Górnik. Najpierw Kwiek przedarł się przez pół boiska, zagrał na lewą stronę do Bonina, ale jego strzał na raty wybronił Gikiewicz z Sochą. Po mocno bitym rogu piłkę w ostatniej chwili wybił natomiast Kokoszka. Po chwili kapitalną szansę na kontrę zaprzepaścił Mouloungui. Chwilę później miała miejsce kolejna zmiana w Śląsku. Miejsce Elsnera zajął Cetnarski.

W 77. minucie świetne podanie Mili do Cetnarskiego, który jednak przegrał pojedynek sam na sam ze Skorupskim. Dwie minuty później obejrzeliśmy rzut wolny dla Śląska, po którym Mila zagrywał idealnie do Cetnarskiego, a ten przegrał drugi raz z rzędu z bramkarzem gości. W 82. minucie Olkowski wyłożył futbolówkę Boninowi, ale ten uderzył na wiwat. Minutę później ostatnia zmiana w Śląsku. Łukasz Gikiewicz pojawia się boisku za Mouloungui. W 85. minucie najlepsza sytuacja Górnika. Zachara pięknie dośrodkował na głowę Bonina, ale ten spudłował. Po chwili po drugiej stronie boiska uderzył Kaźmierczak, ale nad bramką. Aż w końcu w 88. minucie Śląsk wyszedł na prowadzenie. Pawelec z autu zagrał do Cetnarskiego, ten do Ćwielonga i popularny Pepe zakręcił obrońcami gości i z pięciu metrów pokonał Skorupskiego. Po bramce gospodarze cofnęli się pod własne pole karne i spokojnie urywali kolejne sekundy.

Twitter


Polecamy