Crystal Palace pokonał u siebie Tottenham, udany debiut Alana Pardew
Crystal Palace dość niespodziewanie pokonał na własnym stadionie piąty w tabeli Tottenham. Chociaż "Koguty" objęli prowadzenie jako pierwsi, gole Dwighta Gayle'a i Jasona Puncheona pozbawiły ich trzech punktów. Był to pierwszy mecz gospodarzy pod wodzą Alana Pardew.
Od samego początku spotkania przewagę w posiadaniu piłki mieli goście. Tottenham potrafił bardzo długo wymieniać podania, jednak zazwyczaj robił to na własnej połowie boiska albo w jego środkowej strefie. Ekipa Mauricio Pochettino miała wyraźne problemy z przebiciem się pod bramkę Juliana Speroniego, ich akcjom brakowało odpowiedniego tempa oraz elementu zaskoczenia.
Crystal Palace z kolei grało bardzo mądrze, świetnie się broniło, a do tego co jakiś czas potrafiło zagrać szybkie ataki. Pierwsza ciekawa sytuacja miała miejsce właśnie za ich sprawą, kiedy w 7. minucie gry z dystansu uderzył Barry Bannan. Piłka jednak minęła bramkę Llorisa i skończyło się na strachu.
Tottenham odpowiedział niemal kwadrans później. Z prawej strony w pole karne dośrodkował Kyle Walker, a z bliskiej odległości, zupełnie niepilnowany, przestrzelił fatalnie Christian Eriksen. Jeśli chodzi o stuprocentowe szanse, to w pierwszej połowie obie ekipy stworzyły po jednej takowej. Crystal Palace odpowiedziało sytuacją sam na sam z bramkarzem, w której znalazł się Murray. W tym pojedynku górą był jednak francuski golkiper gości.
Po przerwie od razu do ataku ruszyli piłkarze Tottenhamu. Już trzy minuty po wznowieniu gry przyniosło to gola, a do bramki po podaniu Androsa Townsenda sprzed pola karnego trafił Harry Kane. Pierwsze powtórki pokazały, że napastnik gości mógł być na spalonym, jednak kolejne rozwiały wątpliwości i pokazały, iż arbiter nie popełnił błędu uznając to trafienie.
Gospodarze odpowiedzieli cztery minuty potem. Po dośrodkowaniu z rzutu wolnego głową piłkę zgrywał Dann, a z bliskiej odległości prosto w bramkarza uderzył Dwight Gayle. W 68. minucie meczu arbiter podyktował „Orłom” rzut karny. We własnym polu karnym Stambouli ewidentnie faulował Ledley’a, a z jedenastego metra goalkeepera pokonał właśnie Gayle.
W 77. minucie spotkania mieliśmy małą kontrowersję, gdyż gospodarze domagali się kolejnego rzutu karnego za rzekome zagranie ręką, jakiego miał dopuścić się Kyle Walker. Piłka faktycznie odbiła się od ręki Anglika, ale nie tylko nie było to zamierzone zagranie, ale również miało ono miejsce przed polem karnym. Arbiter dobrze więc zrobił nie dyktując jedenastki.
Trzy minuty później Crystal Palace i tak zdobyło drugą bramkę. Rezerwowy Wilfried Zaha przeprowadził świetną indywidualną akcję lewą stroną boiska, dośrodkował, a piłka po kontakcie z jednym z piłkarzy gości trafiła do Jasona Puncheona. Ten oddał mocny strzał na bramkę i nie dał szans Hugo Llorisowi.
Pod koniec meczu obie ekipy stwarzały sobie dogodne okazje podbramkowe, ale ani Zaha, ani Capoue nie potrafili wpakować piłki do bramki i wynik już nie zmienił. Alan Pardew debiutując w roli menedżera „Orłów” sensacyjnie pokonał Tottenham, dzięki czemu jego drużyna wyrwała się ze strefy spadkowej.