menu

Cracovię zawiodła skuteczność

24 maja 2014, 15:41 | Andrzej Matusik

Zespół Mirosława Hajdo spisywał się wczoraj dobrze w defensywie i świetnie w strefie środkowej boiska. Pomocnicy z Krakowa stworzyli w meczu z Koroną mnóstwo sytuacji podbramkowych sobie i kolegom z zespołu, niestety wykorzystali tylko jedną i zremisowali 1:1.

Cracovia zremisowało z Koroną 1:1
Cracovia zremisowało z Koroną 1:1
fot. Ryszard Kotowski

Hajdo postawił w obronie na Tomislava Mikulicia i Pawła Jaroszyńskiego, których nie doceniał Wojciech Stawowy. Obaj zaprezentowali się z dobrej strony i zawiedli jedynie przy bramce Michała Janoty. Potwierdzeniem tego było zachowanie Jacka Kiełba na początku drugiej połowy. Skrzydłowy kolejny raz został powstrzymany przez Mikulicia i ze złości odepchnął przeciwnika, gdy piłka była już za linią boiska. Gdyby piłkarz Korony dostał wtedy czerwoną kartkę, gościom byłoby dużo trudniej wyrównać wynik spotkania. Podopieczni Jose Rojo Martina widząc, że w formie jest także Jaroszyński, przenosili większość swoich akcji na swoją lewą stronie. Tam mieli zdecydowanie więcej miejsca, trafiając na najsłabszego obrońcę Cracovii Krzysztofa Nykiela.

Jeszcze korzystniej zaprezentowała się wczoraj druga linia zespołu z Krakowa. Sam Saidi Ntibazonkiza stworzył sobie więcej sytuacji podbramkowych od obu pasiastych napastników – Dawida Nowaka i Denissa Rakelsa. W kilku akcjach nie zauważył lepiej ustawionych kolegów, ale bardzo chciał zostać bohaterem tego meczu i zabrakło jedynie centymetrów. Najlepszą okazję zmarnował jednak Vladimir Boljević. Po kwadransie gry i dośrodkowaniu z rzutu rożnego nie trafił on do pustej bramki z dwóch metrów. Dobrze w środkowej strefie czuli się Damian Dąbrowski i Marcin Budziński. Często próbowali podań prostopadłych i strzałów z dystansu. Jeden z nich znalazł drogę do bramki i długo wydawało się, że zapewni komplet punktów. Ich postawa potwierdza, że w piłce nożnej bardziej liczy się ilość, niż jakość.

Cracovia Stawowego często zagęszczała środek boiska i momentami wydawało się, że drużyna gra czterema czy pięcioma środkowymi pomocnikami. Niestety częściej drużyna na tym traciła, pozostawiając dziury w bocznych sektorach boiska. Hajdo szerzej ustawia drugą linię i zyskuje na tym podwójnie. Akcje skrzydłami są groźniejsze, a boczni obrońcy nie są już tak bardzo eksploatowani. Pozytywów w postawie Pasów było sporo, były jednak także minusy. Słabo zaprezentowali się wspomniani napastnicy. Nowak i Rakels byli aktywni, ale brakowało im precyzji pod bramką Korony. Łotysz miał utrudnione zadanie, gdyż wszedł w przerwie, a kilku jego partnerów odczuwała już trudy tego spotkania.

Postawa pozostałych rezerwowych również może delikatnie martwić. Sebastian Steblecki i Edgar Bernhardt przeplatali dobre zagrania prostymi błędami. Ten pierwszy ostatnio częściej występował jako boczny pomocnik i wczoraj w środku był momentami zagubiony. Brakowało mu także odwagi do zagrań w stronę pola karnego rywali. Zadaniem drugiej linii powinno być utrzymywanie się przy piłce, ale także zaskoczenie defensywy przeciwników. Steblecki ma spory potencjał i u trenera Hajdo powinien go częściej wykorzystywać. Powinien zapomnieć o strachu przed stratą piłki, która towarzyszyła mu za czasów Stawowego. Słabsze minuty Bernhardta można wytłumaczyć podobnie, jak w przypadku Rakelsa. Brakowało im wsparcia ze strony, zmęczonych już bardzo, kolegów z zespołu i optyczna przewaga coraz częściej należała do Korony.


Polecamy