Cracovia załatwiła Piasta na amen. A czemu nie umiała tak w pucharach?!
LOTTO Ekstraklasa: To był mecz do jednej bramki – bramki Piasta Gliwice. Cracovia trafiła pięć razy i pewnie zgarnęła całą pulę. Dwa gole strzelił Miroslav Covilo. Po jednym dołożyli debiutujący Mateusz Szczepaniak, Deleu oraz Marcin Budziński. Wicemistrza Polski stać było tylko na honorowe trafienie.
W piątek zakończyła się długa przerwa od ekstraklasowych rozgrywek. W Płocku zabrzmiał premierowy gwizdek sezonu 2016/2017, a do boju o mistrzostwo Polski z lekkim falstartem ruszył Michał Mak wraz ze swoim zespołem. Dzisiaj do walki o najważniejszy tytuł w kraju stanął jego brat Mateusz, którego Piast zmierzył się z Cracovią. Oba zespoły, poza udanym ubiegłym rokiem łączyło jeszcze jedno – zawiodły swoich kibiców słabymi występami w Lidze Europy. W pierwszym ligowym występie pragnęły więc zatrzeć złe wrażenie.
Zarówno Jacek Zieliński jak i zastępujący Radoslava Latala Jiri Necek zdecydowali się wystawić swoje najmocniejsze armaty. Tu już nie było po co oszczędzać zawodników na europejskie puchary, wszak Cracovia dawno z nich odpadła, a Piast jest bardzo bliski powtórzenia jej „osiągnięcia”. Pojawili się więc debiutanci: w Cracovii Mateusz Szczepaniak i po raz pierwszy na ekstraklasowej arenie Robert Litauszki. Wśród gliwiczan po raz pierwszy na polskich boiskach zaprezentował się Edvinas Girdvanis, a Michał Masłowski miał okazję pokazać się w nowych barwach.
Początek zdecydowanie należał do Pasów. Nim jeszcze Josip Barisić czy Sasa Zivec zdążyli dotknąć piłki, Pasy stworzyły sobie ogrom strzeleckich sytuacji. Początkowo Jakub Szmatuła wychodził z opresji cało – interweniował po strzałach Marcina Budzińskiego czy Damiana Dąbrowskiego. W 4. minucie musiał już jednak uznać wyższość rywali – po szybkiej i sprytnej akcji całego zespołu, piłkę w siatce umieścił bowiem Miroslav Covilo. Najwyżej wyskoczył do nadlatującego z lewej strony dośrodkowania Jakuba Wójcickiego.
Jeden gol wyraźnie nie satysfakcjonował podopiecznych Jacka Zielińskiego. Nie ustawali w natarciach. Zaledwie chwilę później powinno być już 2:0, gdyż po podaniu Erika Jendriska, stuprocentowej okazji nie wykorzystał Mateusz Szczepaniak. Nowy nabytek Pasów minął się z piłką. Po kwadransie z letargu zaczęli powoli wychodzić także zawodnicy Piasta. Wyruszyli spod własnego pola karnego i coraz odważniej zagłębiali się pod bramkę Grzegorza Sandomierskiego. Nie prokurowało to jednak strzałów ze strony Piastunek, a jedynie kontrataki ze strony Pasów. Jeden z nich, ponownie w wykonaniu Mateusza Szczepaniaka, mógł zakończyć się bramką. Jakub Szmatuła sprytnie wybiegł jednak z bramki i odebrał mu piłkę.
Po bardzo szybkim początku w wykonaniu Pasów, gra przeniosła się na środek boiska. Oczywiście to Cracovia nadal utrzymywała przewagę w tym spotkaniu. Znacznie więcej działo się pod bramką Jakuba Szmatuły, niż stojącego mu naprzeciw Grzegorza Sandomierskiego. Właściwie przez większość pierwszej połowy nie musiał się zbytnio wysilać. Przed przerwą dotknął futbolówki zaledwie kilka razy po strzale Sasy Zivca oraz Josipa Barisicia.
Jiri Necek nie zamierzał czekać na dalszy rozwój wydarzeń i jeszcze przed rozpoczęciem drugiej połowy dokonał dwóch roszad. Urosa Koruna zmienił bardziej ofensywnie nastawiony Martin Bukata, a niewidocznego Josipa Barisicia zastąpił Mateusz Mak. Nie zreformowało to jednak zbytnio obrazu gry. Oczywiście, gliwiczanie pokazali się z nieco lepszej strony, częściej bywając na połowie przeciwnika, lecz nie owocowało to groźniejszymi sytuacjami. Najaktywniejszym okazał się Sasa Zivec, który co i raz mknął lewą stroną boiska.
Po godzinie gry, tempo nieco siadło, a ciekawszymi od boiskowych wydarzeń, okazały się te z trybuny gości. I właśnie wtedy, gdy wszyscy z zaciekawieniem obserwowali potyczki fanów Piasta z ochroną, Deleu zdobył trzecią bramkę dla swojej drużyny. Wbiegając w pole karne przeciwników, odebrał podanie od Mateusza Cetnarskiego i bez wahania umieścił futbolówkę w siatce. Bramkowa akcja okazała się ostatnią Cetnarskiego w tym spotkaniu – chwilę później został bowiem zmieniony przez Tomasa Vestenickiego. To nie słowacki napastnik wpisał się na listę strzelców, a ponownie Miroslav Covilo. Pomocnik otrzymał piłkę w środku boiska, przebiegł sobie jego środkiem i uderzył z dystansu. Defensorzy Piasta w ogóle im w tym nie przeszkadzali.
Bardzo wysokie prowadzenie Pasów, nie zabiło emocji w tym spotkaniu, ani ducha walki Piasta. Bartosz Szeliga wykorzystując niecelne podanie Deleu w kierunku Huberta Wołąkiewicza, przejął piłkę, wyminął zdezorientowanego Grzegorza Sandomierskiego i wpakował futbolówkę do siatki. Trzybramkowa różnica nie utrzymywała się jednak długo. W 83. minucie na murawie pojawił się bowiem Mateusz Wdowiak. Od razu rzucił się w wir pracy. Wykreował sobie świetną sytuację prawą stroną boiska – uciekł wszelkim defensorom i uderzył na bramkę. Jakub Szmatuła wybił ten strzał, lecz nie zdołał już powtórzyć tego sukcesu przy dobitce Marcina Budzińskiego. Tym samym kapitan Pasów ustanowił końcowy rezultat na 5:1.
Reprezentanci Polski kiedyś i dziś. Zobacz, jak się zmienili!