menu

Cracovia wypunktowała Polonię. "Pasy" wracają do Krakowa z trzema punktami

28 października 2012, 14:25 | Jacek Żukowski / Gazeta Krakowska

Po pierwszej połowie w Bytomiu zanosiło się na niespodziankę, ponieważ Polonia remisowała z drużyną "Pasów". W drugiej połowie Cracovia była zespołem zdecydowanie lepszym, co udowodniła, strzelając dwie bramki. "Pasy" wygrały po raz dziewiąty w sezonie, bytomianie zaliczyli dziesiątą porażkę.

Marcin Budziński strzelił Polonii jedną bramkę
Marcin Budziński strzelił Polonii jedną bramkę
fot. Ryszard Kotowski

Gdy trzeci zespół w tabeli gra z ostatnim, to role są rozpisane jeszcze przed pierwszym gwizdkiem arbitra. I tak było w Bytomiu. Faworyt potwierdził swoją supremację, ale na własne życzenie nie miał tak spokojnego meczu, jak mógłby mieć.

Trener Cracovii Wojciech Stawowy dokonał aż pięciu zmian w wyjściowej jedenastce w porównaniu z poprzednim meczem z Termalicą.Wrócił po pauzie za kartki Rok Straus, wyleczył się Marcin Budziński, po raz pierwszy w tym sezonie w podstawowym składzie pojawił się Aleksandr Suworow. Jak się później okazało, został bohaterem spotkania.

Nie mogli zaś zagrać Mateusz Żytko (kartki) i Bartłomiej Dudzic (złamany nos). Miejsce w środku obrony zajął więc Krzysztof Nykiel.
Problemy kadrowe "Pasów" są jednak niczym w porównaniu z problemami Polonii. Była tak poważnie zdziesiątkowana przez kontuzje, że na ławce rezerwowych zasiadł tylko bramkarz i trzech młodzieżowców!
Grano na zielonej murawie, co po nocnych opadach śniegu nie było takie oczywiste - gospodarze zadbali jednak o włączenie podgrzewania murawy. Krakowianie mogli więc prezentować swoją grę.

Od początku zarysowała się wyraźna przewaga gości. Niezbyt długo trzeba było czekać na pierwszego gola. W 6 min o piłkę powalczył Suworow i z linii końcowej dograł na 5 m do Vladimira Boljevicia, który nie mógł nie wykorzystać tak dobrej sytuacji. To ósma bramka najlepszego snajpera "Pasów" w tym sezonie.

Przed meczem trener Stawowy podkreślał, że to może być dla jego podopiecznych trudne spotkanie do momentu strzelenia pierwszej bramki. Ponieważ stało się to szybko, krakowianie mogli grać spokojnie.
Może aż za bardzo, bo choć przeprowadzali składne akcje, to brakowało klarownych sytuacji strzeleckich.

W 35 min gospodarze pierwszy raz trafili w "światło" bramki przyjezdnych - stało się to po centrze Przemysława Szkatuły z rzutu wolnego. 2 min później lewym skrzydłem popędził Kamil Białkowski i strzałem obok Krzysztofa Pilarza doprowadził do wyrównania. Gospodarze tak się tym rozochocili, że zaczęli śmielej atakować i o mało co Maksym Pokotyliuk nie zdobył dla nich drugiego gola - piłka przeleciała nieznacznie nad poprzeczką.

W końcówce pierwszej połowy "Pasy" mogły ukarać gospodarzy, ale Sebastian Steblecki postanowił wbiec z piłką do bramki i zatrzymał się na czwartym rywalu. Z kolei po ładnej akcji Boljevicia w doliczonym czasie gry Budziński posłał piłkę nad poprzeczkę.

Ciekawe, co działo się w szatni Cracovii w przerwie meczu? Z pewnością Stawowy udzielił swym podopiecznym niezłej reprymendy, gdyż zamiast grać już na luzie, mając korzystny wynik, musieli się w drugiej odsłonie o niego starać.

W 48 min bliski powodzenia był Boljević, który otrzymał podanie od Budzińskiego, ale minimalnie chybił. W 55 min z rzutu wolnego strzelał Suworow - ładnie nad murem, ale wprost w ręce bramkarza.

W 62 min wreszcie Cracovia objęła prowadzenie: po rogu Boljevicia piłkę strącił Milos Kosanović, a Suworow z bliska wpakował ją do siatki. Wróciła więc hierarchia, którą "Pasy" starały się zaprowadzić na początku spotkania. Bytomianie nie chcieli się z tym pogodzić i po akcji Białkowskiego w dobrej sytuacji znalazł się Paweł Alancewicz, strzelił jednak Panu Bogu w okno.

Bytomianie opadli z sił, Cracovia nie forsowała jednak tempa, skupiając się na utrzymywaniu się przy piłce. Polonia była w stanie zagrozić bramce Krzysztofa Pilarza za sprawą Pawła Gamli, który główkował nad poprzeczką. Goście czekali na moment, kiedy będą mogli dobić rywala, i doczekali się w 84 min - po akcji Edgara Bernhardta, który wyłożył piłkę Budzińskiemu, a ten z 12 m umieścił ją w siatce.

W tym momencie szanse gospodarzy na korzystny wynik stopniały do zera. Krakowianie mogli natomiast świętować czwarte wyjazdowe zwycięstwo, które nie przyszło może im tak łatwo, jak tego oczekiwali, jednak ich konsekwentna gra doprowadziła do zdobycia trzech punktów.
Krakowianie utrzymali trzecią lokatę, natomiast zwiększyli przewagę nad groźnym Zawiszą Bydgoszcz do czterech punktów.

Gazeta Krakowska


Polecamy