Cracovia - Podbeskidzie LIVE!
Jeszcze jesienią mało kto widział Cracovię w gronie drużyn z drugiej części tabeli. Podopieczni Wojciecha Stawowego wydawali się być pewniakiem do gry w czołowej ósemce, a niektórzy widzieli ich nawet w okolicach podium. Rzeczywistość zweryfikowała jednak oczekiwania kibiców przy Kałuży - "Pasy" zagrają w grupie spadkowej i meczem z Podbeskidziem rozpoczną dziś walkę o ligowy byt.
Biorąc pod uwagę pozycję w tabeli oraz piłkarską jakość, mało kto wskazuje na Cracovię jako na potencjalnego spadkowicza. Słabością "Pasów" może być jednak fakt, iż w przeciwieństwie do pozostałych drużyn z dolnej ósemki, dopiero teraz przyjdzie im walczyć o pozostanie w lidze. - Cracovia znajdzie się w nowej sytuacji, bo zderzy się z presją związaną z meczami o utrzymanie, a my jesteśmy już zaprawieni w tych bojach - twierdzi pomocnik Podbeskidzia, Damian Chmiel. Świadomy trudnego zadania jest również Wojciech Stawowy. - Nasz cel to obrona dziewiątego miejsca w tabeli. W tej chwili to najlepsza opcja, jaką możemy zdobyć. Nie będzie to łatwe, bo w tej grupie znalazły się inne, silne zespoły - uważa trener Cracovii.
Szkoleniowiec "Pasów" ma jednak nadzieję, że w rundzie finałowej jego zespół będzie spisywał się lepiej niż w pierwszej części rundy wiosennej. Powody do optymizmu widzi w powrocie do zdrowia dwóch kluczowych zawodników ofensywnych - Saidiego Ntibazonkizy, który zdążył wykurować się jeszcze przed końcem rundy zasadniczej, oraz Dawida Nowaka. Najlepszy strzelec Cracovii zagrał 45 minut w poprzednim spotkaniu z Koroną (0:1), ale dopiero teraz wraca do pełnej dyspozycji i powinien rozpocząć mecz z Podbeskidziem w wyjściowym składzie. Wraz z Ntibazonkizą i Giannisem Papadopoulosem stworzy ofensywny tercet, który ma pociągnąć "Pasy" do lepszej skuteczności pod bramkami rywali.
Po podziale punktów Cracovia ma cztery "oczka" przewagi nad zajmującym 14. miejsce Podbeskidziem, ale gdyby brać pod uwagę wyniki osiągnięte przez obie drużyny w 2014 roku, to bielszczan można by uznać za faworytów potyczki przy Kałuży. Drużyna Leszka Ojrzyńskiego zdobyła wiosną o pięć "oczek" więcej od Cracovii, wygrała trzy razy i zanotowała ledwie jedną porażkę. W dodatku jest na fali po dwóch z rzędu wyjazdowych zwycięstwach nad Ruchem i Wisłą (oba po 1:0). - Po podziale punktów różnice są niewielkie i po dwóch, trzech kolejkach układ tabeli może wyglądać zupełnie inaczej. Podkreślam: z każdym można wygrać, o czym przekonaliśmy na wyjazdach w Chorzowie, czy Krakowie. Trzeba tylko być odważnym - twierdzi Ojrzyński.
Ostatnio "Górale" zdobyli stadion przy Reymonta już po raz trzeci, ale po drugiej stronie Błoni nie idzie im już tak dobrze. Z Cracovią jeszcze nigdy tam nie wygrali, a jesienią doznali dotkliwej porażki 2:4, po której pracę stracił trener Czesław Michniewicz. Wiosną w Bielsku-Białej było 1:1. - Po ostatniej wizycie na Cracovii mamy sobie coś do udowodnienia. To dobry zespół, ale postaramy się im przeciwstawić i wrócić z Krakowa w równie dobrych nastrojach jak dwa tygodnie temu - deklaruje Bartłomiej Konieczny, który w obliczu kontuzji Dariusza Pietrasiaka prawdopodobnie rozpocznie mecz w wyjściowym składzie na środku obrony wraz z Błażejem Telichowskim.
Uraz stopera Podbeskidzia nie jest jednak największym kłopotem Leszka Ojrzyńskiego, który przy Kałuży nie będzie mógł liczyć na pauzującego za kartki wychowanka Wisły, Dariusza Łatki, a także na Jana Blażka. Czeski napastnik doznał kontuzji w spotkaniu z "Białą Gwiazdą" i możliwe jest, że w tym sezonie już nie zagra. Z kolei do grona leczących urazy w Cracovii dołączyli w tym tygodniu Przemysław Kita i Sławomir Szeliga, których zabrakło w osiemnastce meczowej.
Mecz inaugurujący rundę finałową T-Mobile Ekstraklasy rozpocznie się o godzinie 18:00. My już kilkadziesiąt wcześniej rozpoczniemy naszą relację LIVE ze stadionu w Krakowie.