Cracovia ograła Zagłębie i umocniła się w górnej połowie tabeli
Bramki Adama Marciniaka i Przemysława Kity pozwoliły Cracovii zainkasować kolejny komplet punktów przed własną publicznością. W ostatnim meczu 20. kolejki, podopieczni Wojciecha Stawowego odprawili z kwitkiem Zagłębie Lubin.
Zobacz więcej zdjęć z meczu Cracovia - Zagłębie Lubin!
Do meczu 20. kolejki T-Mobile Ekstraklasy zespoły Cracovii i Zagłębia przystępowały podbudowane zwycięstwami w poprzedniej kolejce. „Pasy” pokonały u siebie Lechię Gdańsk 2:1 po dwóch golach Milosa Kosanovicia, natomiast Zagłębie w meczu o „6 punktów” wygrało na własnym stadionie z Podbeskidziem Bielsko-Biała 3:2. Cracovia sięgając po 3 oczka w dzisiejszym meczu awansowałaby na 6. pozycję zrównując się punktami ze szczecińską Pogonią, lubinianie z kolei chcą zgromadzić jak najwięcej punktów podczas tej jesieni aby przystąpić do walki o utrzymanie z pokaźniejszym dorobkiem.
Początek meczu był spokojny z obu stron. Lubinianie przyczajeni na własnej połowie wyczekiwali kontr licząc na szybkie trio w ataku Przybecki - Piech - Azikiewicz, Cracovia tradycyjnie spokojnie rozgrywała ataki pozycyjne szukając dziury w defensywie rywali.
Wojciech Stawowy z całą pewnością nakazał swoim podopiecznym częste strzelanie z dystansu, gdyż grząska murawa powodowała częste poślizgi piłki utrudniając interweniowanie golkiperom. Owych strzałów próbowali Kosanović, Boljević oraz Ntibazonkiza, jednak żadna z prób nie przyniosła efektów.
Warto zwrócić uwagę na pracę arbitra Stefańskiego. Sędzia z Bydgoszczy podjął w pierwszej części kilka kontrowersyjnych decyzji głównie, choć nie zawsze, z korzyścią dla ekipy przyjezdnych.
Co do wydarzeń boiskowych, to nie ma zbytnio o czym pisać. Zagłębie wyczekujące kontry oraz Cracovia próbująca rozerwać obronę rywala głównie poprzez Saidiego i Nowaka, to za mało na strzelenie gola w pierwszej części.
Druga połowa rozpoczęła się od zaskakującego wydarzenia. Otóż obrońca Zagłębia podał we własne pole karne a Michał Gliwa złapał piłkę w rękawice, na co arbiter Stefański po sygnalizacji sędziego bocznego musiał odgwizdać rzut wolny pośredni. Stały fragment nie przyniósł jednak oczekiwanego rezultatu i na tablicy wyników nadal widniały dwa zera.
Dwie minuty później po rzucie rożnym dla „Pasów” piłka trafiła na 13. metr do Ntibazonkizy i Burundyjczyk mocnym soczystym strzałem próbował zdobyć gola, ale uderzenie w sam środek bramki wypiąstkował Gliwa. Następnie piłka ponownie trafiła pod nogi „10” Cracovii, jednak i tym razem strzał Saidiego nie zaskoczył bramkarza przyjezdnych.
W odpowiedzi na ataki gospodarzy, z rzutu wolnego z ok. 30 metrów od bramki Pilarza próbował zaskoczyć Kwiek. Zamarkowane dośrodkowanie, które okazało się być strzałem nastręczyło golkiperowi „Pasów” nie lada problemów, który z najwyższym trudem sparował piłkę na rzut rożny.
64. minuta przyniosła piękną indywidualną akcję Ntibazonkizy, który z lewej strony wszedł w drybling i niczym slalomowe tyczki mijał obrońców rywali, jednak zatrzymał się na ostatniej prostej i akcja spaliła na panewce. Chwilę później potwierdziło się, że Arkadiuszowi Piechowi nie wolno zostawić ani odrobiny wolnego miejsca. Z szybką kontrą wyszedł Miłosz Przybecki, podał prostopadle do Piecha, a ten uderzeniem z 14 metrów usiłował ulokować piłkę w siatce Cracovii, jednak na posterunku znakomicie znalazł się Krzysztof Pilarz.
W kolejnej akcji indywidualnie z lewej strony zakręcił Azikowicz, wstrzelił piłkę w pole bramkowe Cracovii i Arkadiusz Piech umieścił piłkę w siatce. Radość lubinian przerwał jednak gwizdek sędziego, który zasygnalizował pozycję spaloną byłego napastnika Ruchu Chorzów.
To był znak dla zawodników gospodarzy, że czas ruszyć ostro do ataku i powalczyć o pełną pulę. W 69. minucie strzał z dystansu oddał Rok Straus, lecz na nieszczęście Słoweńca Gliwa końcami palców wybił piłkę na rzut rożny. Do ustawionej w narożniku boiska piłki podszedł Boljević, kapitalnie dośrodkował wprost na głowę Marciniaka i lewy obrońca „Pasów” główką w długi róg wyprowadził Cracovię na prowadzenie.
Gospodarze postanowili pójść za ciosem i spróbować strzelić drugiego gola. Ataki Cracovii nie przynosiły jednak pożądanych rezultatów. Trener Orest Lenczyka nie zwlekając długo przeprowadził podwójną zmianę ofensywną wpuszczając na boisko Adriana Błąda oraz Arka Woźniaka, zastępujących Azikiewicza i Boneckiego.
„Miedziowi” natychmiast ruszyli do odrabiania strat. Bardzo aktywny był zwłaszcza Piech oraz Przybecki. Kilka razy w polu karnym Cracovii było na prawdę gorąco, głównie po „bilardzie”, gdzie piłka odbijała się od zawodników niczym od ściany.
W 85. minucie „Pasy” wyprowadziły zabójczą kontrę i po podaniu Danielewicza, w sytuacji sam na sam Przemysław Kita dopełnił formalności pieczętując wygraną.
W końcówce szansę na strzelenie honorowej bramki miał Piech, ale jego strzał wybronił Pilarz i do końca spotkania wynik nie uległ zmianie. Po rozsądnej grze i strzeleniu dwóch goli, „Pasy” wypunktowały Zagłębie i zrównały się w tabeli z Pogonią Szczecin.