Cracovia - Lech: Robak znów katem Wołąkiewicza?
W sobotę o 20.30 Lech zmierzy się w Krakowie z Cracovią. Kolejorz jest w lepszej formie niż „Pasy” , ale musi zagrać skuteczniej niż przeciwko Koronie.
fot. Waldemar Wylegalski
W ostatnim meczu w tym roku Lech zmierzy się w Krakowie z zajmującą dopiero 14. miejsce w tabeli Cracovią. Choć na stadionie przy ul. Kałuży Kolejorz wygrał w ekstraklasie tylko cztery mecze, tym razem jest ogromna szansa, by poprawić ten bilans.
„Pasy”, które były rewelacją poprzedniego sezonu i zakończyły rozgrywki ogromnym sukcesem, jakim było miejsce gwarantujące start w eliminacjach Ligi Europy, jesienią spisują się znacznie poniżej oczekiwań i teraz jest na drugim biegunie, tuż nad strefą spadkową.
- Po tak dobrym sezonie, dla klubu, którego kadra nie jest tak bogata i szeroka, jak tych najlepszych, gdy odchodzą czołowi zawodnicy, to siłą rzeczy kolejne rozgrywki są wyjątkowo ciężkie. Dużą stratą było odejście Bartosza Kapustki. To był wiodący zawodnik środka pola. Wiele dawał zespołowi. Wcześniej ubył Deniss Rakels. Zastąpienie tej dwójki nie jest łatwe. Poza tym szczęście się od Cracovii odsunęło. W kilku meczach traciła punkty, które nie miała prawa stracić. Zespół nie gra źle, lepiej niż wskazują na to suche wyniki - analizuje przyczyny kryzysu Tomasz Rząsa, wychowanek Cracovii i asystent Macieja Skorży, gdy ten prowadził Lecha. Liczby są jednak bezlitosne. Cracovia po raz ostatni cieszyła się z wygranej 14 października, kiedy pokonała 1:0 Wisłę Płock. Na zwycięstwo czeka więc od ośmiu kolejek!
W ostatnią sobotę ,,Pasy” skazywane na „pożarcie” w derbach z Wisłą, wywalczyły nieoczekiwanie remis. To sprawiło, że posadę uratował, cały czas ciepło wspominany trener Jacek Zieliński. - Wiele mu zawdzięczam. To dzięki niemu ludzie poznali mnie i zobaczyli na boiskach Ekstraklasy. Najmilej wspominam zdobyte mistrzostwo w 2010 roku. To było bardzo ważne osiągnięcie dla tego klubu. Pamiętam także awans do Ligi Europy, gdzie później mieliśmy świetne wyniki z czołowymi przeciwnikami - opowiada bramkarz Lecha, Jasmin Burić.
Teraz przyszłość Zielińskiego znów zależy od lechitów. Tuż po zdobyciu mistrzostwa sześć lat temu, nie uratowało go nawet wysokie zwycięstwo właśnie na boisku „Pasów”. Teraz stojąc po drugiej stronie barykady pewnie zastanawia się, jak zestawić obronę, by znów nie powtórzył się wynik, który zdenerwuje prezesa Filipiaka i oznaczał będzie zwolnienie.
Piętą Achillesową Cracovii jest z pewnością para środkowych obrońców Piotr Polczak i Hubert Wołąkiewicz. Ten pierwszy, choć jest kapitanem zespołu gra bardzo nierówno, dobre interwencje przeplatając słabymi. Wołąkiewiczowi natomiast daleko do życiowej formy. Kontuzja wykluczyła go z gry na kilka spotkań, a gdy przyszedł do Cracovii Piotr Malarczyk, stracił miejsce w jedenastce. Uraz Malarczyka sprawił, że znów jest w składzie.
Problem Zielińskiego, polega na tym, że na środku ataku Kolejorza występuje Marcin Robak. A on ma patent na ogrywanie Wołąkiewicza. W lutym 2014 roku, grając wtedy w Pogoni, błędach „Żaby” strzelił aż pięć goli. Wołąkiewicz nie popisał się także, w pierwszym starciu Lecha z Cracovią tej jesieni. Po jego spóźnionej interwencji Kolejorz zdobył gola na wagę zwycięstwa.
- Trener Lecha ma w kim wybierać - mówi Wołąkiewicz, którego z okazji meczu z poznaniakami przepytywała „Gazeta Krakowska”. - Bramki strzela kilku graczy, nie tylko Marcin Robak. Dobrą rundę ma Darko Jevtić, który jest liderem zespołu. Pamiętam jak przychodził na Bułgarską. Już wtedy było widać, że to bardzo dobry piłkarz. Złapał zadyszkę, ale teraz znów odżył. Pod względem siły, to druga ofensywa w Polsce po Legii. Dlatego musimy zagrać efektywnie, a niekoniecznie efektownie. Widzimy co się dzieje w tabeli. Musimy się przełamać - mówi Hubert Wołąkiewicz, który, jak sam przyznaje, nadal utrzymuje dobre kontakty ze swoimi byłymi kolegami z Lecha, a zwłaszcza Szymonem Pawłowskim i Łukaszem Trałką.
- Mają dzieci, nasze żony są nawet w lepszym kontakcie niż my - zdradza obrońca, który niedawno został po raz drugi tatą i musiał też mocno zaangażować się w sprawy rodzinne. - Córka jest zdrowa, wszystko dobrze się układa, więc teraz mogę skoncentrować się już tylko na piłce - zaznacza były lechita, który ostatni mecz w barwach poznańskiego klubu rozegrał ponad dwa lata temu.
Sentymenty będą jednak poza boiskiem, bo Kolejorz chce ten rok zakończyć zwycięstwem. Jest w dobrej formie, jeśli zagra skuteczniej niż przeciwko Koronie, o wynik możemy być spokojni.