Regionalny Puchar Polski. Dla tego napastnika 40 bramek na sezon to... norma. Niezwykły przypadek Patryka Malanowskiego z Concordii Elbląg
W grze o Puchar Polski w okręgu warmińsko-mazurskim pozostaje Concordia Elbląg. Drużyna z czwartej ligi swoich przeciwników straszy Patrykiem Malanowskim. Skuteczność tego napastnika jest bowiem godna pozazdroszczenia.
[przycisk_galeria]
Jestem zły, jak nie strzelę gola
Z Patrykiem spotykamy się przed jednym z jego treningów w Concordii. Ten szeroko uśmiechnięty 26-latek nie wygląda na boiskowego kilera, ale liczby przecież nie kłamią; co edycję zalicza więcej trafień niż występów. Tylko od połowy sierpnia zdążył już strzelić 18 goli (czwarta liga i okręgowy Puchar Polski), a zagrał ledwie 16 razy. Na pytanie czy pamięta swoje statystyki z poprzednich lat odpowiada bez namysłu: to 41, 45, potem rekordowe 57 w okręgówce i ostatnio 35 w czwartej lidze.
W tym sezonie Malanowski nie zdobył bramki w trzech meczach. Takich występów nie lubi najbardziej. Niepowodzenia planuje odbić sobie podczas listopadowych ostatków: - Zostały nam cztery ligowe spotkania. Zakończyć rundę z 20 golami to jest zupełnie realny plan - przekonuje. W seniorach dał się we znaki zwłaszcza drużynie Granicy Bezledy, której jako napastnik Błękitnych Pasym załadował 8 sztuk. Był to mecz okręgówki zakończony wynikiem 11:0. Później wszyscy cieszyli się z awansu.
Concordia, czyli Malanowski i partnerzy
Concordia strzeliła w sumie 59 goli w 16 meczach (liga i PP). Łatwo policzyć, że blisko jedna trzecia z nich okazała się autorstwa Malanowskiego. W klubie pytamy co jest więc jego specjalnością. Słowa-klucze to: lewa noga, siła, szybkość, umiejętność wygrania pojedynku jeden na jeden. - To nie jest tak, że wszystko ode mnie tutaj zależy, nie dostaję tylko długiej piłki na walkę - wyjaśnia sam napastnik. - Dużo pracuję nad klepką, prawą nogą czy pracą w defensywie. Trochę też schudłem, dzięki czemu poprawiłem swoją wydolność oraz motorykę - wylicza.
Wbrew pozorom na jego znakomity dorobek nie złożyły się bramki z rzutów wolnych czy karnych. Od jedenastek jest bowiem Brazylijczyk Edil, który występuje na pozycji stopera. - Od Patryka wymagamy więcej niż tylko dostawienia nogi. Musi pracować na całym boisku, również jako tzw. pierwszy obrońca - mówi trener Łukasz Nadolny, który wypatrzył go w Błękitnych Pasym. Choć Concordia jest czwartoligowcem, to Malanowskiemu stworzyła takie warunki, że może skupić się wyłącznie na piłce.
Dałby radę nawet w pierwszej lidze
Jak to możliwe, że tak bramkostrzelny zawodnik nigdy nie dostał szansy na poziomie drugiej lub trzeciej ligi? Pytanie kierujemy właśnie do trenera Nadolnego: - Sam się temu dziwię. Ja usłyszałem o nim po raz pierwszy jak występował w Olimpii Olsztynek. Sądziłem wtedy, że za moment pójdzie wyżej, np. do trzeciej ligi, ale tak się nie stało. Mojej drużynie wbił dwa gole w zeszłym sezonie jako gracz Błękitnych. Wygraliśmy z trudem, bo 3:2. Po tym meczu postanowiłem do niego zadzwonić i namówić na grę u nas. I teraz to innym trenerom Patryk sprawia problemy (śmiech).
Sam zainteresowany nie potrafi wskazać powodu, dlaczego nie gra na wyższym szczeblu. - Może akurat na moje mecze nie dojeżdżają ani skauci, ani menedżerowie - pyta, lecz po wyrazie twarzy wnioskujemy, że w to nie wierzy. Nic nie słyszał o otwartych testach u Michała Probierza w ekstraklasowej Cracovii. Gdyby wiedział, toby pojechał. Do tej pory sprawdzał się jedynie w trzecioligowym Stilonie Gorzów Wielkopolski. Tam postawili jednak na kogoś innego. - W Concordii zagrałem jeszcze parę sparingów przeciwko drużynom z trzeciej ligi. Na pewno było ciężej niż w innych meczach. Miałem mniej czasu na przyjęcie czy odegranie piłki. Rywale grali też zdecydowanie agresywniej - zauważa. A trener Nadolny dodaje: - Prawdę mówiąc to Patryk niczym się wtedy nie wyróżnił. To były jednak jego początki w naszej drużynie. Po pewnym czasie nabrał ogłady. Dzisiaj to jest zawodnik na drugą czy nawet pierwszą ligę.
Do ugrania awans i puchar
W Concordii nie ma presji na powrót do trzeciej ligi. Wszyscy jednak dostrzegają, że nadarza się ku temu spora szansa. Na chwilę przed zakończeniem rundy jesiennej drużyna zajmuje pozycję lidera z pięcioma punktami przewagi nad drugim Motorem Lubawa i dziesięcioma nad trzecim GKS Wikielec, z którym być może spotka się w ćwierćfinale okręgowego Pucharu Polski. Wcześniej Concordii udało się wyeliminować m.in. trzecoligowy Sokół Ostróda (2:1).
- Czekamy na losowanie. Perspektywa gry na szczeblu centralnym dla takich piłkarzy jak ja jest kusząca. A zwycięzca w okręgu taką szansę przecież dostanie - zauważa Patryk Malanowski, rzucając przykładem Huraganu Morąg, który reprezentował warmińsko-mazurski ZPN w tej edycji. Po wygranej nad Zagłębiem Lubin (3:2) trzecioligowiec musiał uznać wyższość innego przedstawiciela ekstraklasy, a zarazem finalisty z 2018 roku, Arki Gdynia (0:1).
W Pucharze Polski Malanowski strzelił na razie tylko jednego gola (mecz II rundy z GLKS Jonkowo). Wiosną planuje podreperować statystyki. W końcu zeszłę edycję, w której z Błękitnymi Pasym nie zabawił zbyt długo, zakończył z trzema trafieniami.