Co łączy Smudę z Coco Chanel, czyli sportowe podsumowanie roku
Z naszym sportem było w mijającym roku trochę jak z amerykańską komedią erotyczną. To znaczy były "momenty" i trochę śmiechu (jak awans siatkarzy na igrzyska olimpijskie i wyjście dwóch polskich klubów z grupy w Lidze Europy). Fabuła pozostawiała jednak wiele do życzenia, podobnie jak gra aktorów (Tomaszowi Adamkowi trochę jednak brakuje do Rocky'ego Balboa). A do tego bałagan na planie (czytaj problemy z przygotowaniami do Euro 2012).
fot. Tomasz Bołt / Polskapresse
Na szczęście nie dotyczy to wszystkich aktorów, dlatego św. Mikołaj nie przyniósł tym razem pod choinkę wyłącznie rózg. Znalazły się również...
Pomarańcze
Najbardziej zasłużyli na nie Robert Lewandowski i Wojciech Szczęsny - czyli rozważny i… ekstrawertyczny. Pod względem charakterów ci dwaj są jak ogień i woda. Łączy ich to, że wyrośli w mijającym roku na autentyczne gwiazdy europejskiej piłki. Jeden w ataku Borussii Dortmund, a drugi w bramce Arsenalu Londyn. Pozostaje tylko mieć nadzieję, że obaj będą podczas Euro 2012 zdrowi i w formie, bo bez nich to już naprawdę lepiej by było, żeby UEFA wykluczyła nas z turnieju. Wstyd byłby mniejszy.
Na nagrodę zasłużyła też Justyna Kowalczyk - wygrać po raz trzeci z rzędu Puchar Świata to wyczyn nie lada. Nawet jeśli ma się za rywalki chorowite Norweżki, masowo zapadające na astmę. Naszej specjalistce od biegania na nartach przewrotnie życzymy... zdrowia.
Nie mogło zabraknąć Oresta Lenczyka - wygrywać, mając kadrę jak Barcelona, wbrew pozorom też trzeba umieć, ale wygrywać, mając kadrę jak Śląsk Wrocław… To potrafi na razie tylko on. A do tego w wieku 69 lat fika koziołki jak Leszek Blanik. Aż by się chciało napisać: stary człowiek, i... może.
Chcieliśmy nagrodzić dyrektora sportowego Legii Marka Jóźwiaka, któremu w końcu udało się trafić z transferami (Ljuboja, Żewłakow, Kuciak), albo jej trenera Macieja Skorżę, który z zera stał się w pół roku bohaterem. Nagradzamy jednak piłkarzy. I z Warszawy, i z Krakowa (Wisła) - za piękną pucharową jesień i nadzieje na udaną wiosnę. Tym większą, że gdy myślimy o Euro 2012, to zamiast: "Do boju, Polsko!", ciśnie nam się na usta refren piosenki z Kabaretu Olgi Lipińskiej: "Zima wasza, wiosna nasza, a lato… Muminków".
Na wyróżnienie zasłużył też Andrea Anastasi - tu zacytujemy konkurencję, która napisała, że pod jego kierunkiem doczekaliśmy się w końcu kadry przewidywalnej. Takiej, która nie wraca z wielkich imprez jako niespełniony faworyt. To bardzo dużo w kraju, którego historia wybrukowana jest "pięknymi" i "honorowymi" porażkami.
Nie mogło zabraknąć Marcina Gortata - w NBA mieliśmy już Cezarego Trybańskiego i Macieja Lampego, ale z nimi to tak jak z Franciszkiem Smudą w Legii. Raczej tam byli, niż grali. Gortat za to wyrasta na autentyczną gwiazdę najsłynniejszej koszykarskiej ligi świata.
Na koniec FC Barcelona. "Wstaw tutaj przymiotniki, jakie chcesz, bo nam brakuje takich, żeby opisać jej grę" - pisał po zwycięskim dla niej finale ostatniej Ligi Mistrzów kataloński dziennik "Sport". Szczerze mówiąc, nam też już brakuje słów na opisywanie gry Messiego i spółki, którzy znów wygrali prawie wszystko, co mogli. Tylko Puchar Króla sprzątnął im sprzed nosa Real Madryt.
Trenera Królewskich José Mourinho chcieliśmy dać do drugiej kategorii. Za bzdurne insynuacje, prowokacje i wsadzanie rywalom palców w oczy. Ostatnio wyraźnie jednak spokorniał, dlatego też uznaliśmy, że inni bardziej zasłużyli na...
Rózgi
Tu numerem jeden jest Grzegorz Lato - słowa Michała Listkiewicza: "Jeszcze za mną zatęsknicie", kiedyś brzmiały co najwyżej jak kiepski żart. Dziś brzmią niczym przepowiednia. Coraz bardziej tęsknimy do czasów, gdy nikt nie zdzierał piłkarzom orzełków z koszulek, a prezes PZPN potrafił powiedzieć zagranicznym dziennikarzom coś więcej niż: "Nie, I speak the Polish".
"Wyróżniamy" również Franciszka Smudę - nasz selekcjoner ma chyba coś wspólnego z... Coco Chanel, która powiedziała swojego czasu: "Kobieta nazywa sukcesami wszystkie swoje kapitulacje". Te ciągłe zmiany zdania i dorabianie do nich ideologii... Ze słynną projektantką łączy go również zamiłowanie do... mody. Z tym że ona postawiła na małą czarną, a on na farbowane lisy.
Rózgę dostaje również Tomasz Adamek - kolejny dowód na to, jak nieprawdziwe jest popularne przed laty powiedzenie: "Nie matura, lecz chęć szczera zrobi z ciebie oficera". Po walce z Witalijem Kliczką trzeba sobie szczerze powiedzieć, że "Góral" jest niewątpliwie wielkim bokserem, ale nie na realia wagi ciężkiej.
Nie popisali się organizatorzy Euro 2012 - opóźnienia w budowie Wembley były co prawda jeszcze większe niż w przypadku stadionów w Gdańsku i Warszawie, ale marne to tłumaczenie. Akurat w tej kwestii nie musieliśmy gonić Europy. Tym bardziej że z powodu odwołanych meczów reprezentacji Polski wstyd był dosłownie na cały kontynent.
Rózga dla Jose-Mari Bakero - jak mawiał poeta Longfellow: jeśli ktoś urodził się w stajni, nie znaczy od razu, że jest koniem. My dodamy: nie każdy były piłkarz Barcelony jest Guardiolą. Pytanie, kiedy to zrozumieją działacze Lecha Poznań.
Na koniec zostawiliśmy Jana Tomaszewskiego i Roberta Kubicę. Tu żartów nie będzie, bo nie ma z czego. Pierwszy kreował się na ostatniego sprawiedliwego polskiej piłki, a na razie musi się tłumaczyć z oskarżeń o współpracę z SB. Drugiemu za to nie dość było wrażeń i w przerwie między startami w F1 postanowił pościgać się w prowincjonalnym rajdzie. W efekcie nie dość, że omal nie zginął, to nadal nie wiadomo, kiedy wróci na tory. Czego mu oczywiście z całego serca życzymy.
Zagłosuj w plebiscycie na najlepszą jedenastkę rundy jesiennej w Ekstraklasie i 1. lidze!