menu

Co dalej z Mikitą? Po Widzewie tylko kapcie w domu?

21 marca 2014, 20:27 | Marek Koktysz

Patryk Mikita został wypożyczony do Widzewa z Legii, aby ograć się w Ekstraklasie. Miał wrócić i bić się o pierwszy skład. Wszyscy bowiem uważali go za wielki talent, który może zawojować naszą ligę. Mecze w łódzkim klubie szybko zmieniły opinię o nim u wielu ludzi. W tym prezesa Leśnodorskiego.

Mikita
fot. x-news
Ostatnie występy Patryka Mikity nie przypadły do gustu prezesowi Leśnodorskiemu
fot. sylwester wojtas

fot. Twitter
1 / 3

20-latek pochodzący z Warszawy jest wychowankiem stołecznej Polonii. Do Legii trafił z Agrykoli, która sąsiaduje z klubem mistrzów Polski. W ówczesnym zespole Młodej Legii zdobył 11 bramek w jednym sezonie i szybko wywalczył sobie awans do seniorskiej drużyny. Mikitę do zespołu wprowadził Jan Urban, który wystawił go po raz pierwszy w meczu z Widzewem Łódź (5:1), a "Miki" odwdzięczył się golem. Potem dostał jeszcze dziesięć meczów, w których mógł zaprezentować swoje umiejętności w Ekstraklasie oraz trzy szanse w Lidze Europy. Mikita zagrał także końcowe minuty rewanżowego meczu ze Steauą Bukareszt w eliminacjach do Ligi Mistrzów.

Mikita charakteryzował się przede wszystkim dużą odwagą w grze, próbował niecodziennego dryblingu, które często kończyły się niepowodzeniem. Do meczu podchodził bez presji i wielkiego respektu do przeciwnika. Jego zadziorność mogła się podobać, ale przejawiała się ona często w czymś innym. O Patryku zaczęła krążyć opinia, że ma za słabą głowę na piłkę nożną. Bodaj po meczu z Lechią Gdańsk nie wytrzymał presji i zmieszał z błotem na Facebooku jednego z użytkowników. Zrobił to w stylu... co tu dużo pisać, gimnazjalnym. Potem pokrętnie tłumaczył, że ktoś mu się włamał na konto. Niby jedna, mała rzecz, a czasem potrafi zaważyć na ogólnej ocenie człowieka.

W Widzewie dostaje sporo szans na grę, ale nie przekonuje swoją postawą. Niby próbuje coś szarpnąć, zerwać się czy przedryblować, ale wychodzi mu to bardzo nieudolnie. Jak gra klub z Łodzi każdy widzi i ciężko wymagać od Mikity, żeby sam czynił tam cuda. Zawodnik jednak nie wydaje się traktować wypożyczenia do Widzewa jako szansy na pokazanie swoich atutów. Zaczynają to zauważać kolejni obserwatorzy. Po dzisiejszym spotkaniu zauważył to nawet Bogusław Leśnodorski, który tak skomentował wpis Krzysztofa Stanowskiego, dziennikarza Weszło:

Czy jest to próba zmotywowania zawodnika? A może prezes Leśnodorski po prostu sfrustrował się postawą wypożyczonego legionisty i napisał, co myślał? Czas powinien pokazać.


Polecamy