menu

Bramkarz Club Brugge zatrzymał Torino. Bezbramkowy remis na Stadio Olimpico (ZDJĘCIA)

27 listopada 2014, 23:15 | Damian Wiśniewski

Nie ujrzeliśmy ani jednej bramki w starciu Torino z Clubem Brugge w ramach piątej kolejki Ligi Europy, ale na brak emocji nie mogliśmy narzekać. Zwłaszcza dzięki kilku genialnym interwencjom Mathew Ryana, bramkarza gości. Kamil Glik przesiedział cały mecz na ławce rezerwowych, a Waldemar Sobota nie znalazł się w kadrze meczowej.

Pierwsza połowa meczu była bardzo ciekawa. Tempo rozgrywania akcji z obu stron było bardzo szybkie, gra przenosiła się często spod jednej bramki po drugą. Nie brakowało również świetnych okazji do strzelenia gola, ale za każdym razem albo świetnie interweniowali bramkarze, albo napastnicy zwyczajnie pudłowali.

W 20. minucie gry po dośrodkowaniu z lewej strony boiska strzał z bliskiej odległości oddał Castillo, a gospodarzy uratował tylko genialny refleks Padelliego. Dwie minuty potem znów zawrzało pod bramką Torino, ale uderzenie Vazqueza sprzed szesnastki było minimalnie niecelne.

W 26. minucie spotkania Mathew Ryan pozazdrościł swojemu koledze po fachu i również popisał się fenomenalną interwencją. Kaddouri zagrał prostopadłą piłkę do Martineza, ale ten przegrał pojedynek sam na sam z bramkarzem.

Optyczną przewagę mieli chyba goście, ale ilość groźnych sytuacji podbramkowych rozłożyła się chyba po równo. Do przerwy gol jednak nie padł żaden, choć jeszcze jedną świetną okazję mieli gospodarze. Po bardzo dobrym dośrodkowaniu Bovo z rzutu rożnego w piłkę nie trafił Moretti, choć był zupełnie niepilnowany.

W drugiej połowie obraz gry nam się zmienił. Torino zyskało przewagę i stworzyło sobie dużo okazji bramkowych. Gości z Belgii dali sobie „wejść na głowę” i w drugiej części meczu praktycznie ani razu nie zagrozili bramce gospodarzy.

Początek był jednak dość drętwy, ale po około dziesięciu minutach gospodarze wskoczyli na swój rytm i zaczęli raz po raz wchodzić pod bramkę Clubu Brugge. Na ich nieszczęście, w tym dniu strzegł jej fenomenalnie dysponowany Ryan. W 57. minucie El Kaddouri po indywidualnej akcji wyszedł sam na sam z bramkarzem, ale ten nie dał się pokonać.

Nie minęła nawet minuta i Australijczyk znów pokazał, kto tu rządzi, tym razem broniąc strzał głową Martineza. W 65. minucie spotkania Benassi huknął z dystansu, ale i tym razem goalkeeper gości spisał się wyśmienicie parując to uderzenie na rzut rożny.

W końcówce gospodarze znów przycisnęli, ale tego dnia Mathew Ryana nie można było pokonać. Najpierw w 86. minucie wybronił on fenomenalnie strzał Molinaro sprzed pola karnego. Po chwili Darmian znalazł się w idealne sytuacji, ale nie trafił w bramkę.

Trzy minuty potem Australijczyk popisał się chyba najlepszą interwencja tego wieczoru. Po dośrodkowaniu z prawej strony strzał głową z bliskiej odległości oddał Larrondo, ale mimo, że piłka zaliczyła po drodze kozioł, to Ryan jakimś cudem zdołał ją odbić.

Żadna bramka w tym meczu nie padła, ale w obliczu wygranej HJK z Kopenhagą (2:1) Club Brugge pozostało liderem (dziewięć oczek), a Torino znajduje się tuż za nim.


Polecamy