Chrapek: Chcę zostać w Wiśle
Dobra gra i dwa gole zdobyte w meczu z Koroną Kielce będą dla Michała Chrapka kartą przetargową w rozmowach z działaczami Wisły na temat przedłużenia z krakowskim klubem kontraktu. Obecna umowa wygasa Chrapkowi z końcem czerwca.
fot. pzpn.pl
- Chcę zostać w Wiśle. Rozmowy na ten temat trwają - mówi Chrapek.
Jego zdaniem Wisła wygrała z Koroną 3:0 zasłużenie. Cieszy się, że zdobył dwie bramki i uczestniczył w akcji, w której gola strzelił Patryk Małecki.
- To dla nas dziwny i ciężki sezon. Takie zwycięstwa bardzo cieszą - zaznacza Chrapek. - Było kilka meczów, w których też graliśmy ofensywnie, ale brakowało szczęścia. Tym razem też mieliśmy dużo sytuacji, ale trzy bramki udało się strzelić.
Ciekawa sytuacja była z golem na 3:0. Po uderzeniu piłki głową w kierunku bramki na Chrapka wpadł jeden z rywali, pomocnik Wisły upadł i nie widział już, czy futbolówka znalazła się w siatce. - Nawet nie wiedziałem, że padła bramka. Wydawało mi się, że nie trafiłem i chciałem nawet wstać i podbiec do sędziego, oczekując, że gwizdnie rzut karny. Dopiero Kamil Kosowski powiedział mi, że jest gol - opowiada Chrapek.
Zdaniem byłego trenera Wisły Wojciecha Łazarka przykład Chrapka, czy innych młodych wiślaków, takich jak Paweł Stolarski czy Alan Uryga, pokazuje, że kandydatów do gry w pierwszej jedenastce nie trzeba szukać daleko, poza granicami kraju. - Mamy w kraju młodych i zdolnych zawodników, tylko potrzeba z nimi pracy, szczególnie w treningu indywidualnym, aby czynili postępy pod względem techniczno-taktycznym. Tacy zawodnicy są przyszłością dla Wisły, a nie to co było, czyli kupowanie "szrotu". Na wspomnienie o tym, aż niedobrze się człowiekowi robi - komentuje Łazarek.
Chrapek pierwszego gola w ekstraklasie zdobył w meczu z Polonią w Warszawie. Było to trafienie dużej urody. Nie popadł wtedy w euforię, jakby zdawał sobie sprawę, że bramka nie oznacza jeszcze, iż z dnia na dzień stanie się wiodącym zawodnikiem w zespole. Potwierdziły to kolejne mecze. Dwa tygodnie temu w spotkaniu z Widzewem Łódź prezentował się kiepsko i został zmieniony w przerwie przez trenera Tomasza Kulawika.
W meczu z Koroną wyróżniał się, ale wie, że tak w jego grze, jak i całego zespołu "Białej Gwiazdy" tkwią jeszcze rezerwy. - Pod koniec meczu z Koroną już "siadłem" kondycyjnie i nawet chciałem prosić o zmianę w 80 minucie, ale trener zdjął Rafała Boguskiego. Nie była to moja optymalna gra. Strzeliłem dwie bramki, ale stać mnie na więcej - przyznaje Chrapek. - Jeżeli chodzi o naszą grę, to też zdajemy sobie sprawę, że musimy poprawić w niej kilka elementów.
Trener Łazarek uważa, że nie można oceniać zawodnika tylko przez pryzmat tego, że zdobył w meczu dwie bramki. - Z tego powodu nie chciałbym gloryfikować Chrapka. Jest niezłym piłkarzem, ma przed sobą przyszłość, choć jego warunki fizyczne nie nastrajają optymistycznie do wielkiej piłki, ale do tej dużej na pewno tak - komentuje szkoleniowiec. - Bardzo się cieszę, że azymut w Wiśle jest teraz nastawiony na młodych i polskich zawodników.
Łazarek przyznaje jednak, że aby w przyszłym sezonie Wisła liczyła się znów w rywalizacji o mistrzostwo Polski, to nie może myśleć tylko o młodzieży. - Nie trzeba być wyjątkowym znawcą, aby widzieć, że dobrzy i doświadczeni zawodnicy są potrzebni do wzmocnienia każdej formacji w drużynie "Białej Gwiazdy". Tacy piłkarze są w naszej lidze. Do tego trzeba pracować z młodzieżą, aby się dalej rozwijała - mówi Łazarek.
Chrapek na razie nie myśli o przyszłym sezonie, tylko o kolejnym meczu ze Śląskiem Wrocław. Zdaje sobie sprawę, że mimo zdobycia dwóch goli wcale nie musi być pewny miejsca w pierwszym składzie, do którego wróci Cezary Wilk, pauzujący w spotkaniu z Koroną z powodu żółtych kartek.
Czytaj piłkarskie newsy w każdej chwili w aplikacji Ekstraklasa.net na iPhone'a lub Androida