menu

Mundial 2014. Kovac po meczu z Brazylią: Zasługujemy na drugie miejsce w grupie

13 czerwca 2014, 00:58 | Jakub Podsiadło

– Jeżeli takie karne mają być odgwizdywane, lepiej zmieńmy dyscyplinę na koszykówkę – grzmiał po meczu otwarcia z Brazylią selekcjoner reprezentacji Chorwacji Niko Kovac. Po skandalicznym błędzie sędziego Nishimury i dwóch bramkach Neymara "Vatreni" przegrali z gospodarzami Mundialu 1:3 (1:1).

Pierwsze minuty premierowego meczu brazylijskiego Mundialu potoczyły się dla Chorwatów jak z nut - już w 10. minucie piłkę do własnej bramki skierował obrońca "Canarinhos", Marcelo. Jeszcze przed gwizdkiem na przerwę wyrównał Neymar - w drugiej połowie na skutek mocno wątpliwej decyzji arbitra o podyktowaniu rzutu karnego dla gospodarzy i trafienia Oscara podopieczni Niko Kovaca przegrali 1:3. Zdaniem selekcjonera "Vatrenich", jego piłkarze zaprezentowali się z więcej niż dobrej strony. – Mogliśmy dzisiaj robić wielkie wrażenie płynnością gry i poczuciem jedności w zespole. Wcześnie zabezpieczyliśmy prowadzenie i szkoda, że nie dowieźliśmy go do przerwy. Tak czy owak, jestem zadowolony z piłkarzy, którzy dzisiaj nosili barwy Chorwacji. Jestem dumny z nich wszystkich i twierdzę, że prowadzić ich to wielki zaszczyt – zaczął Kovac.

Choć selekcjoner reprezentacji Bałkanów wcześniej zapowiadał, że głównym celem chorwackich piłkarzy będzie "chowanie" piłki przed gospodarzami, po bramce "Vatreni" nieznacznie spuścili z tonu i oddali rywalom trochę pola gry. – Nie mogę powiedzieć, że "padliśmy" po zdobytej bramce. Wiedzieliśmy, że Brazylia będzie chciała przejąć inicjatywę i trochę się otworzyć, dlatego celowo odpuściliśmy im piłkę w kilku momentach meczu – tłumaczył.

Wszelkie koncepcje Kovaca związane z czwartkowym meczem legły w gruzach, gdy w 70. minucie meczu sędzia Nishimura zarządził rzut karny dla drużyny Brazylii. Sam selekcjoner nie szczędził gorzkich słów japońskiemu arbitrowi, który najprawdopodobniej pozbawił "Vatrenich" bezcennego remisu. – Widziałem to dokładnie wtedy i na powtórkach telewizyjnych. Jeżeli tam miał miejsce faul na rzut karny, przerzućmy się na koszykówkę. To komiczne, to jawna kradzież. Ten sędzia nie był na odpowiednim poziomie, żeby doglądać takiego meczu. Przed spotkaniem mówiliśmy w szatni o wzajemnym szacunku, ale dzisiaj muszę powiedzieć, że tego szacunku wobec mojej własnej drużyny zwyczajnie nie było.

Porażka na samym starcie turnieju nie zamyka Chorwatom drogi do awansu z trudnej grupy z Brazylijczykami, Meksykanami i Kameruńczykami. – Musimy podnieść głowy, bo z taką grą mamy pewne miejsce w kolejnej rundzie – stwierdził Kovac. – Do składu prędzej czy później wrócą Mandżukić, Badelij i Pranjić. To oczywiście nie oznacza, że ci, którzy zagrali dzisiaj, nie zasługują na pochwały. Dobrze, że dysponujemy szeroką kadrą – podsumował selekcjoner.

źródło: Sportske Novosti


Polecamy