menu

Chorwacja rozbiła Kamerun. Dwa gole Mandżukicia w debiucie na mundialu

19 czerwca 2014, 01:49 | Filip Błajet

Chorwacja niezwykle łatwo poradziła sobie z Kamerunem, który dzisiejszy mecz zakończył z bagażem czterech goli. Afrykanie kłócili się między sobą, a podopieczni Niko Kovaca zadawali kolejne ciosy. O awans z grupy A "Vatreni" zagrają z Meksykiem.

Chorwaci zaczęli od mocnego uderzenia. W 11 minucie dośrodkował z prawej strony Srna, Mandżukić został wyprzedzony w polu karnym przez N’Koulou. Piłka po jego interwencji spadła jednak pod nogi Perisicia, który zachował zimna krew i podał do Olicia, a ten z bliskiej odległości strzelił do bramki obok bezradnego golkipera rywali. Chwilę później z dystansu próbował Mandżukić, lecz kropnął nad poprzeczką.

Chorwaci blisko drugiego gol byli po dośrodkowaniu Pranjicia z rzutu rożnego, kiedy to Kameruńczycy wybili piłkę z linii bramkowej. Na futbolówkę już czyhał wszędobylski Ivica Olić. Z kolei Afrykanie grali słabo. Nie stwarzali groźnych sytuacji i mało było w nich woli walki. Podsumowaniem występu Nieposkromionych Lwów była bezsensowna czerwona kartka dla Alexa Songa, który bez piłki uderzył jednego z Chorwatów. Gracz Barcelony dostał kartonik koloru czerwonego i tym samym zakończył swój udział w Mundialu.

W początkowych minutach drugiej połowy Perisić przechwycił podanie bramkarza i pomknął przed siebie. Gdy już znalazł się w polu karnym, podjął decyzję o strzale w krótki róg, co zaskoczyło Itandje, który spodziewiał się dośrodkowania. W efekcie Chorwaci objęli dwubramkowe prowadzenie. Sammir zagrał prostopadłą piłkę do Mandżukicia, który znalazł się sam na sam z golkiperem rywala. Zawodnik Bayernu czekał do samego końca, próbując przerzucić futbolówkę nad bramkarzem, jednak pomylił się nieznacznie.

W odpowiedzi Assou-Ekotto posłał miękką centrę w pole karne, a tam z woleja huknął Nounkeu. Kameruńczuk uderzył jednak nad poprzeczką, więc Pletikosa nie musiał nawet interweniować. 61 minuta to dośrodkowanie Pranjicia z kornera, a piłka wylądowała wprost na głowie Mario Mandżukicia. Gracz Bayernu skoczył najwyżej i łatwo skierował piłkę do siatki, wyprowadzając swoją reprezentację na trzybramkowe prowadzenie. Rozmiary porażki starał się zmniejszyć M’bia, ale uderzenie przeleciało koło metra nad poprzeczką.

Kanonada podopiecznych Kovaca trwała dalej. Eduardo otrzymał piłkę w polu karnym i nieatakowany przez nikogo uderzył w długi róg bramki. Kameruński golkiper wypluł piłkę przed siebie, a do pustej bramki z bliska kopnął Mandżukić, strzelając swojego drugiego gola. Podopieczni Finke walczyli o honorowego gola. Swoją okazję miał Moukandjo, jednak pomylił się nieznacznie. Na laurach nie zamierzali jednego spocząć także Chorwaci, ale strzał Rebicia wybronił Itandje. Chwilę później znowu Rebić w roli głównej. Tym razem idealnie w tempo dograł do Rakiticia, który próbował minąć bramkarza, co skończyło się wyjściem piłki za linię boczną.

Kamerun jest kolejną drużyna, która straciła szanse na wyjście z grupy. Z kolei Chorwaci po pewnym zwycięstwie czekają już na decydujące starcie z Meksykiem. Na zakończenie zmagań w grupie A czeka nas naprawdę elektryzujący mecz. Z kolei Nieposkromione Lwy pożegnają się z turniejem spotkaniem z Brazylią. Czyżby kolejna kompromitacja Afrykanów?


Polecamy