Chojniczanka ograła lidera. GKS Tychy wraca na Śląsk bez punktów
Piłkarze Chojniczanki wygrali bardzo ważny mecz. Na stadionie przy ulicy Mickiewicza podopieczni Grzegorza Kapicy zasłużenie pokonali lidera z Tychów 1:0. Niestety widowisko popsuł arbiter, który popełnił wiele prostych błędów.
fot. Maciej Jasnowski
Dla gospodarzy było to spotkanie, które miało przedłużyć szanse na walkę o awans do I ligi. Tylko wygrana dawała żółto–biało–czerwonym takie nadzieje. Od pierwszego gwizdka arbitra widać było w ekipie Chojniczanki wielką chęć zmazania plamy po porażce w Częstochowie. Natomiast goście wyraźnie nastawieni na remis ograniczali się jedynie do „wybijana” naszych z uderzenia. Od samego początku pierwszoplanową – niestety w negatywnym tego słowa znaczeniu – postacią był Marcin Woś z Zamościa, który „rozdawał” kartki na prawo i na lewo i najczęściej w bardzo kontrowersyjnych okolicznościach.
Pierwszy raz gospodarze zaatakowali w 9. minucie kiedy to ładnym strzałem popisał się bardzo aktywny Karol Gregorek. Jednak uderzenie napastnika Chojniczanki w ładnym stylu obronił Mateusz Struski. W kolejnych minutach chojniczanie mieli sporą przewagę, a tyszanie ograniczali się jedynie do prób kontrataków, zazwyczaj bez większego zagrożenia.
W 17. minucie przyjezdnych od straty bramki uratował słupek. Po dośrodkowaniu z lewej strony głową uderzał Paweł Posmyk, ale futbolówka odbiła się od słupka i wyszła w pole. Dziesięć minut później ponownie próbował Posmyk, ale jego strzał padł łupem Struskiego. Do szatni obie jedenastki schodziły z bezbramkowym remisem.
Drugie czterdzieści pięć minut rozpoczęli fenomenalnie gospodarze. W 48. minucie Szymon Kaźmierowski dobił strzał Piotra Wasikowskiego i piłka zatrzepotała w siatce GKS-u. W następnych fragmentach, mimo prowadzenia, Chojniczanka była stroną dominującą i wyraźnie dążyła do zdobycia drugiego gola.
Jednak w 65. minucie duży błąd popełnił Paweł Hajduczek, który dał sobie, w niegroźnych okolicznościach, zabrać futbolówkę przez jednego z zawodników GKS-u. Na szczęście w ogromnym zamieszaniu, które wniknęło po tym kiksie miejscowym dopisało szczęście i obrońcy zażegnali niebezpieczeństwo.
Ostatnim fragmentom meczu towarzyszyły emocje nie tylko na boisku, ale także na trybunach. Sprowokował je arbiter z Zamościa, który w 84. minucie pokazał Adrianowi Ligienzie czerwoną kartkę za zagranie „nakładką”! Potem arbiter próbował się wycofać z tej decyzji, ale pogorszył tylko swoje położenie, co wprowadziło wiele chaosu i nerwowości. Przerwa w spotkaniu trwała prawie trzy minuty. W samej końcówce, grająca w „dziesiątkę” Chojniczanka cofnęła się do obrony, co dodało gościom „wiatru w żagle”. Na szczęście podopiecznym Grzegorza Kapicy udało się zakończyć spotkanie z jednobramkowym zwycięstwem, które dało drużynie awans w tabeli na trzecie miejsce. W dodatku gracze z Chojnic przerwali tyszanom wspaniałą passę wyjazdowych meczów bez porażki. Za tydzień Chojniczankę czeka kolejne bardzo trudne spotkanie, w Wałbrzychu z Górnikiem.
Chojniczanka Chojnice – GKS Tychy 1:0 (0:0)
Bramka: Szymon Kaźmierowski (48′)
Sędziowali: Michał Woś, Andrzej Kucharski, Tomasz Pociennik (Zamość)
Widzów: 1800
Chojniczanka: Misztal – Gogol, Hajduczek, Sierant, Bednarek – Posmyk (58' Trojanowski), Pach, Atanackovic, Wasikowski (81' Ligienza) – Kaźmierowski (69' Pieczara), Gregorek (79' Tatara)
GKS Tychy: Struski – Odrobiński, Balul, Kopczyk, Lesik – Szczęsny (74' Waksmundzki), Babiarz, Kupczak, Bizacki (46' Feruga), Małkowski – Sobczak (74' Malicki)
Żółte kartki: Hajduczek, Posmyk, Trojanowski, Pach, Gregorek, Pieczara (Chojniczanka), Lesik, Szczęsny, Malicki (GKS Tychy)
Czerwona kartka: Ligienza (Chojniczanka)