menu

Chile i Holandia w 1/8 finału MŚ! Maracana cmentarzem wielkiej Hiszpanii

18 czerwca 2014, 22:55 | Grzegorz Ignatowski

To się naprawdę stało! Hiszpania żegna się z mundialem już po drugim meczu na turnieju! Niesamowita reprezentacja Chile ograła mistrzów świata 2:0 i zapewniła sobie grę w 1/8 finału. Przy okazji z grupy wyszła już także Holandia, która wcześniej pokonała Australię 3:2.

Zobacz sytuację we wszystkich grupach mundialu!

Dla Hiszpanii mecz z Chile był starciem z kategorii być albo nie być na Mundialu. Wydawało się, że mistrzowie świata od pierwszych minut będą maksymalnie skoncentrowani i dadzą z siebie sto procent zaangażowania. Tymczasem już w pierwszej minucie zespół z Ameryki Południowej był bliski objęcia prowadzenia. Po podaniu Vidala na bramkę Casillasa strzelał Vargas, lecz golkiper Realu Madryt zdołał wybić piłkę na rzut rożny. Po słabym początku, podopieczni trenera Del Bosque zaczęli się rozkręcać i niewiele brakowało, aby po strzale Xabiego Alonso wynik się otworzył. Pomocni reprezentacji Hiszpanii był sam na sam z Claudio Bravo, ale piłka po jego strzale trafiła w lewą rękę chilijskiego bramkarza.

Hiszpanie zaczęli dyktować warunki, ale to Chile w 20. minucie znalazło sposób na zdobycie gola. W roli głównej wystąpił Aranguiz, który w doskonałej sytuacji podał do jeszcze lepiej ustawionego Vargasa, a ten z bliskiej odległości wpakował piłkę do siatki. W tym momencie mistrzowie świata byli za burtą Mundialu!

Im dłużej trwał mecz, tym Hiszpania wyglądała gorzej. Owszem, podopieczni Vicente Del Bosque dłużej utrzymywali się przy piłce, ale kiedy zbliżali się do pola karnego nie bardzo wiedzieli co z nią zrobić. Diego Costa wyraźnie nie pasował do hiszpańskiej tiki-taki. Mistrzowie świata nie stosowali gry w trójkącie pod polem karnym przeciwnika, do czego przyzwyczaili nas na poprzednich imprezach, a defensywa nie była przygotowana na częste i piorunująco szybkie kontrataki. Efekt? W 43. minucie Chilijczycy prowadzili już 2:0 po golu Aranguiza. Trzeba jednak przyznać, że przy tej bramce swoją cegiełkę dorzucił Iker Casillas, który wypiąstkował piłkę, zamiast ją łapać po strzale Sancheza. Futbolówka wpadła wprost pod nogi Aranguiza, który nie miał problemu z umieszczeniem jej w siatce.

Była Hiszpania drużyną niedoścignionej synchronizacji ruchów, dziś jest jedną wielką niekompatybilnością − pisał na Twitterze Rafał Stec.

W drugiej połowie Vicente Del Bosque próbował ratować sytuację wprowadzając na boisku Koke w miejsce przeciętnego Xabiego Alonso. Ta zmiana miała sens, bo przecież Koke znakomicie współpracował z Diego Costą w Atletico Madryt, tyle że była ona mocno spóźniona. Mistrzom świata animuszu wystarczyło tylko na chwilowy zryw, po którym Ramos trafił w poprzeczkę a Costa i Pedro zmarnowali po jednej doskonałej okazji. Później w grze Hiszpanów nie było widać nadziei na odrobienie strat. Stali się oni zlepkiem indywidualności, które nie wiedziały do końca jaką strategię mają realizować. Chaos taktyczny był widoczny gołym okiem.

Tymczasem Chilijczycy nie zamierzali spoczywać na laurach. Aż trudno uwierzyć, że Isla nie wykorzystał kapitalnej sytuacji, jaką miał w 69. minucie. Ofensywnie usposobiony boczny obrońca miał przed sobą praktycznie pustą bramkę, a mimo to nie udało mu się strzelić gola! Hiszpania próbowała w końcówce zdobyć choćby jedną bramkę, ale jeśli już udało się oddać groźny strzał, to na posterunku był Claudio Bravo. Chilijski golkiper dwa razy musiał się wykazać swoimi nieprzeciętnymi umiejętnościami a testowali go kolejno Santi Cazorla i Andres Iniesta. Najbliżej zdobycia gola był Sergio Ramos, który w doliczonym czasie gry strzelał z bliskiej odległości, ale obrońcy zespołu z Ameryki Południowej zdołali wybić piłkę na rzut rożny.

Porażka 0:2 oznacza, że Hiszpania nie ma już żadnych szans na wyjście z grupy. Trzeba jednak przyznać, że Vicente Del Bosque nie bardzo wiedział jak ten zespół ma wyglądać. Zawiódł przede wszystkim nie znajdujący porozumienia z partnerami Diego Costa, który w tym meczu przegrywał większość pojedynków główkowych z niższym o 17 centymetrów Garym Medelem. Medela smiało można nazwać cichym bohaterem tego spotkania. Z kolei Chilijczycy pokazali się z bardzo dobrej strony. Podopieczni trenera Sampaoliego błyskawicznie przechodzili z obrony do ataku i dzięki temu uzyskiwali przewagę pod polem karnym rywala. Może i chilijskim zawodnikom brakuje wzrostu, ale ich mobilność i pracowitość jest wręcz imponująca. Ta drużyna może sprawić wielką niespodziankę i stawiana w roli głównego faworyta Brazylia może mieć z nią duże kłopoty. Problem w tym, że w meczu z Hiszpanią boisko z powodu kontuzji opuścił jeden z najlepszych chilijskich zawodników - Charles Aranguiz. Oby jego uraz nie okazał się poważniejszy.

Koniec cyklu i pogrzeb reprezentacji Hiszpanii. Marne dla niej pocieszenie, ale czy mógł być godniejszy "cmentarz" od Maracany? −pisał na Twitterze Michał Pol.


Polecamy