Chelsea Londyn wywiozła korzystny remis z Paryża
Ww wtorkowym hicie 1/8 finału Ligi Mistrzów Chelsea Londyn zremisowała z PSG 1:1. Gole w tym spotkaniu zdobyli Branislav Ivanović i Edinson Cavani.
Mecz lepiej zaczęli gospodarze. W pierwszym kwadransie podopieczni Laurenta Blanca przeprowadzili dwie akcje, po których pod bramką Thibaut Courtoisa zrobiło się niebezpiecznie. Najpierw Belg musiał ratować się instynktownym wybiciem po strzale głową Blaise'a Matuidiego, a później wykazał się doskonałym refleksem po strzale Ibrahimovicia. Poza tymi akcjami nie działo się zbyt wiele.
Na kolejną groźną akcję musieliśmy czekać aż do 33. minuty. Wówczas po dośrodkowaniu Lavezziego z rzutu rożnego Cavani oddał znakomity strzał głową. Piłka zmierzała w kierunku okienka bramki Chelsea, choć być może uderzyłaby tylko w słupek. Być może, bo Courtois nie chciał się przekonać o tym gdzie futbolówka wyląduje i zażegnał niebezpieczeństwo wybijając ją na kolejny rzut rożny.
PSG w pierwszej połowie wyglądało znacznie lepiej. Kapitalny mecz rozgrywał przede wszystkim Veratti, który świetnie utrzymywał się przy piłce i bardzo dobrze rozprowadzał piłkę w środkowej strefie oraz Blaise Matuidi, który biegał za trzech, walczył za czterech, przez co wydawało się, że jest go co najmniej pięciu. W Chelsea zupełnie niewidoczni byli piłkarze formacji ofensywnej. Słabo prezentował się Eden Hazard, jeszcze gorzej Diego Costa.
Wydawało się, że przy takiej postawie napastników piłkarze "The Blues" zwyczajnie nie mają prawa strzelić gola. Ale w 36. minucie wydarzyło się coś, co na długo utkwi w pamięci londyńskich kibiców. John Terry dośrodkował piłkę w kierunku Gary'ego Cahilla, który instynktownie zmienił kierunek jej lotu, zagrywając piętą w okolice piątego metra, gdzie czekał już Branislav Ivanović. Gdyby David Luiz był w pełni skoncentrowany, to zapewne nie pozwoliłby Serbowi dojść do piłki, ale jako że ta trafiła do niego dość przypadkowo, to Brazylijczyk był zupełnie zdezorientowany. Ivanović z łatwością urwał się Luizowi i strzałem głową skierował piłkę do siatki. W taki sposób po akcji, którą przeprowadziła trójka obrońców Chelsea wyszła na prowadzenie.
W drugiej połowie paryżanie rzucili się do totalnej ofensywy. Na efekty nie trzeba było długo czekać. Maxwell podał piłkę do Matuidiego, ten dośrodkował do Cavaniego, a Urugwajczyk sprytnym strzałem głową zupełnie zaskoczył znakomicie spisującego się do tej pory Thibaut Courtoisa. Niewiele brakowało, by po chwili Belg znów wyciągał piłkę z siatki. Najpierw przetestował go Ibra, który przeprowadził kapitalną indywidualną akcję, zakończoną mocnym strzałem z bliskiej odległości, a później dwa razy postraszył go Cavani.
Londyńczycy w końcówce meczu ograniczyli się do pilnowania, by ich autobus pozostał szczelny i nawet rzadko wychodzili z kontratakiem. Gospodarze powinni to wykorzystać, ale za każdym razem coś stawało na przeszkodzie. Można próbować to tłumaczyć brakiem szczęście, nieskutecznością pod bramką przeciwnika, ale tak naprawdę wszystkiemu winny jest Courtois. W doliczonym czasie gry Belg raz jeszcze pokazał, że jest światowej klasy bramkarzem. Obrońcy Chelsea po raz kolejny dopuścili do groźnego dośrodkowania, po którym świetny strzał głową oddał Ibrahimović. Szwed uderzył piłkę w taki sposób, że ta skozłowała przed bramkarzem, po czym... wpadła w jego ręce. Ostatecznie mecz zakończył się remisem. Czy to sprawiedliwy wynik? Na ten temat niech przemówią statystyki. PSG oddało trzynaście strzałów, Chelsea dwa.