Chelsea już kocha Dembę napędzanego polskim syropem
Senegalski napastnik Demba Ba, który przeszedł z Newcastle United do Chelsea Londyn, najpierw otrzymał na powitanie od dziennikarza telewizji klubowej butelkę z jego ulubionym syropem truskawkowym polskiej firmy Łowicz, następnie strzelił dwa gole w debiucie Arturowi Borucowi.
Dla kogo Złota Piłka FIFA 2012? Nominowani: Andres Iniesta, Leo Messi i Cristiano Ronaldo
Nie musisz przyjeżdżać do Polski, by pokochać Polskę i Polaków, czego przykładem jest Demba Ba (nawet jeśli nie zdaje sobie z tego sprawy).
Fantastyczny debiut Senegalczyka (kupiony za 7 mln funtów) oglądał z ławki rezerwowych Fernando Torres (50 mln funtów), który rok temu czekał ponad 12 godzin na swoją pierwszą bramkę dla Chelsea. To tylko pokazuje, że pieniądze nie grają, tylko piłkarz... napędzany polskim syropem!
Torres, mimo że zawodzi, to jednak nie odejdzie z Chelsea. Natomiast klub ze Stamford Bridge ma opuścić jedna z jego legend, Frank Lampard. Mimo świetnej gry Roman Abramowicz ponoć doszedł do wniosku, że czas na zmiany, i postanowił nie przedłużyć z Anglikiem umowy. Gest Lamparda w stronę kibiców po strzeleniu rzutu karnego - ukłon i pomachanie na do widzenia - może tylko potwierdzać domysły fanów i dziennikarzy. Odchodzi.
Ku zaskoczeniu wielu największy adwersarz Franciszka Smudy broni we wszystkich meczach Southampton w tym roku. Choć przy pięciu bramkach Chelsea Boruc nie miał szans, to poniekąd przyczynił się do słabej gry bloku defensywnego. Po kilku klopsach Polaka, które na szczęście nie zakończyły się utratą bramki, obrona zaczęła grać nerwowo, a zawodnicy Chelsea doskonale to wykorzystywali.
"Boruc nie potrafił łapać prostych piłek w swoim polu karnym i nawet kiedy nie był pod presją popełniał klopsy" - napisali przy ocenie meczowej Polaka dziennikarze ESPN. W skali 1-10 Boruc otrzymał od tej stacji notę 5,5 punktu.
Zatem Boruc ma wolne 26 stycznia. Nie wiadomo jeszcze, czy będzie mógł zaprosić do siebie Wojciecha Szczęsnego. Za tydzień będziemy coś więcej wiedzieli na ten temat, gdyż zespół Polaka, Arsenal, zremisował na wyjeździe z Swansea 2:2. To oznacza, że dojdzie do powtórki.
Walijczycy byli bliscy wygrania tego meczu, ale na szczęście dla Kanonierów Dwight Tiendalli nie wykorzystał błędu Szczęsnego w ustawieniu. Polak przez przypadek odsłonił Holendrowi ponad pół swojej bramki, ale obrońca gospodarzy wolał posłać piłkę w trybuny.
Nie tylko piłkarze Arsenalu muszą dograć swoje spotkanie. Identycznym wynikiem co mecz w Swansea zakończyło się starcie West Ham United z Manchesterem United. Czerwone Diabły od wczesnej wysiadki z pucharowego pociągu uratował Robin van Persie, który w doliczonym czasie gry wyrównał.
Jeśli United wygra z West Hamem, to w kolejnej rundzie zmierzy z Fulham lub Blackpool. Arsenal, o ile nie odpadnie ze Swansea, zagra z Brighton & Hove Albion, który niespodziewanie pokonał Newcastle 2:0. Zaś Chelsea w nagrodę za wygraną z Southampton czeka wycieczka na przedmieścia stolicy Anglii do Brentford lub pod Londyn nad morze do Southend.








