Chelsea - Arsenal LIVE! Kanonierzy gotowi na bitwę
Arsenal przegrał pięć ostatnich ligowych meczów z Chelsea na Stamford Bridge, czy tym razem się przełamie? Wayne Rooney wraca na Old Trafford, a Romelu Lukaku stanie naprzeciw byłych kolegów.
fot. East News
Już w niedzielę ziemia na Wyspach Brytyjskich zatrzęsie przynajmniej dwa razy. Derby Londynu pomiędzy Chelsea, a Arsenalem to z pewnością danie główne piłkarskiej uczty. Na deser fani Premier League też nie będą mogli narzekać. Na stare śmieci po paru miesiącach powróci legenda Manchesteru United Wayne Rooney.
Londyńska wojna
- Jeśli chcemy być blisko czołówki przegrywając dwa mecze, to musimy wygrywać wielkie spotkania, począwszy od pierwszej ku temu okazji - stwierdził przed derbami Londynu Petr Cech. Bramkarz Kanonierów zdaje sobie sprawę, że forma Arsenalu jest daleka od ideału. Sześć punktów i 11 miejsce w lidze to zdecydowanie za mało jak na możliwości klubu, który chce walczyć o mistrzostwo Anglii. Ostatni raz ta sztuka udała się w 2004 roku.
- Gdybyśmy nie zakładali, że możemy zdobyć mistrzostwo, to po co w ogóle grać? Nie miałoby to sensu. Przypomnijcie sobie jak Chelsea zaczęła ubiegły sezon, a jak go skończyła. Też mieli trudny czas, przegrali na początku dwa spotkania, a w innych zwyciężali po golach w końcówkach. Potem mieli jednak serię triumfów i wygrali Premier League. Z kolei Manchester City zaczął znakomicie, lecz później spuścił z tonu. Ważne, aby dobrze wypaść w przekroju całych rozgrywek - oznajmił Hector Bellerin.
Warto powiedzieć, że tegoroczne derby to konfrontacja drużyn znajdujących się na zupełnie innych biegunach. O pogłoskach na temat odejścia Antonio Conte nie ma już śladu, a Chelsea wreszcie odzyskała właściwy rytm. Kibiców „The Blues” cieszy również dobry start w Lidze Mistrzów, gdzie Chelsea rozbiła Qarabach Agdam 6:0.
- Zauważyłem, że są bardzo dobrze zbalansowani. Menedżer codziennie musztruje ich taktycznie. Uważam, że pod tym względem, Chelsea jest największą nadzieją w Lidze Mistrzów, spośród angielskich drużyn. Widzicie, że w składach innych drużyn są pod tym względem braki. Chelsea jest naprawdę kompletna - ocenił były reprezentant Anglii, Rio Ferdinand.
W Arsenalu stara bieda - czasem słońce, czasem deszcz. Jednego dnia wszyscy się nienawidzą, a drugie mówią, że wszystko jest w najlepszym porządku, a Arsene Wenger jest niezagrożony. Nie inaczej było podczas czwartkowego meczu Ligi Europy z niemieckim FC Koeln. Kanonierzy przegrywali do przerwy 0:1, a na trybunach można było dostrzec kultowe już tabliczki z napisem „Wenger Out”. Na szczęście dla menedżera „Kanonierów” skończyło się szczęśliwie, a Arsenal wygrał 3:1.
Cieszy również fakt, że do siatki trafił wracający do składu Alexis Sanchez. - Alexis nigdy nie miał problemów z mentalnością, bo zawsze kochał mecze i zawsze kochał grać. Teraz wrócił, bo dałem mu więcej czasu na złapanie oddechu, niż tylko cztery tygodnie wakacji. W ostatnich latach nie miał takiej przerwy i potrzebował jej. Myślę, że jest już o krok od swojej najlepszej formy, a kiedy wróci do pełnej sprawności fizycznej, będzie grał w każdym meczu. To facet, który potrafi odnaleźć się na boisku i daje z siebie wszystko dla klubu - uspokajał na przedmeczowej konferencji Arsene Wenger.
Grzesznik z Evertonu
Od kiedy Wayne Rooney po trzynastu latach wrócił do Evertonu stał się zupełnie innym człowiekiem. O ile zdrady w życiu małżeństwa Rooney’ów to nic nowego, o tyle jazda po alkoholu już tak. - Rooney mógł być piłkarzem klasy światowej, ale porównajcie jego mentalność do mentalności Cristiano Ronaldo. Zupełnie różne bieguny. Dlaczego Ronaldo mógł tyle osiągnąć? Widzieliście jak Wayne Rooney pali? Czy prowadził się właściwie? - zapytał retorycznie były piłkarz Manchesteru United Joey Barton.
Na boisku Rooney zawsze jednak potwierdzał swoją sportową klasę. W 559 występach w barwach Manchesteru United Rooney strzelił 253 goli, zostając najlepszych strzelcem w historii klubu. - Zapracował na miano legendy United. Old Trafford zawsze będzie jego domem i zawsze będzie tu mile widziany. Kibice na pewno powitają go owacyjnie - zapewnia pomocnik „Czerwonych Diabłów”, Jesse Lingard.
Po drugiej stronie barykady stanie Romelu Lukaku. Belg od czasu, gdy zamienił Everton na Manchester United (75 milionów funtów) nie przestaje strzelać (w sześciu meczach sześć bramek). - Szykuje się dziwne spotkanie, bo wiadomo, że wszystkie oczy będą skierowane na Wayne’a, a Romelu też będzie szczególnie obserwowany. Musimy się jednak skoncentrować, spróbować odizolować od tej niecodziennej atmosfery i powalczyć o punkty. To nasz główny cel wizyty w Manchesterze - skwitował obrońca Evertonu Michael Keane.
Pod Ostrzałem GOL24
WIĘCEJ odcinków Pod Ostrzałem GOL24;nf