Celtic wywalczył remis z Mariborem. O awansie zadecyduje rewanż w Szkocji
Remisem 1:1 zakończyło się spotkanie Mariboru z Celtikiem Glasgow w pierwszym meczu 4. rundy eliminacji Ligi Mistrzów. Szkoci, podobnie jak w meczu z Legią w Warszawie, szybko objęli prowadzenie, a gospodarze równie szybko odpowiedzieli. Na tym emocje jednak się skończyły i o awansie zadecyduje rewanż w Szkocji.
fot. sylwester wojtas
Przed tym spotkaniem słoweński Maribor zyskał tysiące, a może i miliony fanów z Polski. Wszystko za sprawą sposobu, w jakim Celtic Glasgow awansował do tej fazy rozgrywek. Szkoci zostali bowiem w dwumeczu zdemolowani przez warszawską Legię 1:6, ale ostatecznie zostali przywróceni do rozgrywek przy zielonym stoliku. Mimo to to właśnie zespół Ronny’ego Deili był faworytem rywalizacji z mistrzem Słowenii, co otwarcie przyznawali także piłkarze i trenerzy Mariboru.
W związku z tym już od pierwszych sekund The Bhoys starali się narzucić swoje warunki gry rywalom i przyniosło im to bramkę w szóstej minucie spotkania. Po akcji Bergeta strzał Norwega skutecznie dobił Callum McGregor i Szkoci wyszli na prowadzenie. Bramka McGregora w pierwszych minutach spotkania? Podobnie zaczął się też mecz Celtiku na Łazienkowskiej z Legią, który skończył się sromotną porażką Celtów aż 1:4.
Piłkarze Mariboru najwyraźniej o tym pamiętali, bo jeszcze przed upływem pierwszego kwadransa gry doprowadzili do wyrównania. Po doskonałym podaniu prostopadłym Filipovicia sytuację sam na sam z Gordonem wykorzystał Bohar i szybko zrobiło się 1:1. W kolejnych minutach jednak, zamiast skorzystać z dziurawej defensywy i bardzo niepewnego bramkarza rywali, gospodarze ponownie wycofali się na własną połowę i przyjmowali na nią zawodników ze Szkocji.
To omal nie skończyło się bramką dla Celtiku, który stwarzał zagrożenie przede wszystkim ze stałych fragmentów gry. Uderzenie głową Mulgrew wybił z linii bramkowej Filipović, główka Lustiga poszybowała nieznacznie nad poprzeczką bramki Handanovicia, a próbę Van Dijka zablokował na linii bramkowej… jego kolega z drużyny, Johansen, dzięki czemu do przerwy utrzymał się remis 1:1.
W pierwszym kwadransie po wznowieniu gry inicjatywę mieli Słoweńcy, ale przez ten czas tylko raz zagrozili bramce Celtiku, gdy groźne uderzenie głową Vrsicia z trudem obronił Gordon. Później ponownie kontrolę na boisku przejęli goście, którzy tego dnia byli jednak nieskuteczni. Stokes w dobrej sytuacji posłał piłkę z kilkunastu metrów obok bramki Handanovicia, a następnie Johansen fatalnie zaplątał się w szesnastce rywala, będąc sam na sam z golkiperem Mariboru.
Jeszcze na kilka minut przed końcem świetny strzał z dystansu rezerwowego Mertelja fenomenalnie odbił bramkarz The Bhoys, dzięki czemu wynik spotkania ostatecznie się już nie zmienił. Nie ulega wątpliwości, że przed rewanżem na Celtic Park to mistrzowie Szkocji są w zdecydowanie lepszej sytuacji.
Patrząc na marny poziom dzisiejszego spotkania pozostaje żałować, że na tym etapie nie ogląliśmy mistrza Polski, który zapewne zaprezentowałby się dzisiaj zdecydowanie lepiej...