Podsumowanie 25. kolejki La Liga: poker Alberto Bueno, hit kolejki zawiódł
Po 25. kolejce Barcelona dogoniła Real Madryt w tabeli i zmniejszyła stratę do dwóch punktów. Ponadto byliśmy świadkami znakomitego występu Alberto Bueno w barwach Rayo, a po meczu Sevilli z Atletico możemy czuć się mocno rozczarowani. Zapraszamy na podsumowanie 25. kolejki La Liga.
Espanyol Barcelona – Cordoba 1:0 (Abraham 43’) [SKRÓT MECZU]
Ostatnie zwycięstwo na wyjeździe Cordoba odniosła blisko dwa miesiące temu w meczu z Rayo. Jeśli spojrzymy na formę Espanyolu na „Power8 Stadium”, mogliśmy wywnioskować, że to starcie prawdopodobnie skończy się wygraną „Papużek”. Od początku gospodarze atakowali. Pierwsze dwa uderzenia oddał Abraham, jednak dwukrotnie piłka leciała nad poprzeczką bramki strzeżonej przez Saizara. Pierwszy celny strzał w tym meczu należał do Fede Cartabii z Cordoby. Po jego próbie z rzutu wolnego interweniować musiał Kiko Casilla. Pod koniec pierwszej części gry doczekaliśmy się gola. Z lewej flanki została dośrodkowana piłka w pole karne Cordoby, Felipe Caicedo z Espanyolu zgrał futbolówkę głową przed „szesnastkę”, gdzie czekał Abraham, który huknął z około dwudziestu metrów nie do obrony.
Po przerwie Felipe Caicedo próbował szczęścia lewą nogą, jednak tego szczęścia mu zabrakło. Po tym strzale mieliśmy krótki okres przewagi drużyny Miroslava Djukicia, kiedy to wypożyczony z FC Porto Bebe dwukrotnie bardzo mocno strzelał z dystansu, jednak na posterunku był Kiko Casilla. Jak nie bramkarz ratował Espanyol, to jego bramka, a dokładniej poprzeczka, bo właśnie w nią, po dośrodkowaniu z rzutu rożnego, trafił Crespo. Ofensywy Corodby nie było końca. Po raz kolejny nie popisał się Bebe. Portugalczyk stanął oko w oko z golkiperem Katalończyków i posłał piłkę w trybuny. Mimo zdominowania drugiej części gry, Cordoba wróciła do Andaluzji bez punktów.
Granada – FC Barcelona 1:3 (F. Rico 53’-k. – Rakitić 25’, L. Suarez 48’, Messi 70’) [SKRÓT MECZU]
Jak pokazują statystyki, Barcelona wygrała zaledwie 53% swoich meczów rozgrywanych o godzinie 16. Co więcej, w zeszłym sezonie ekipa ze stolicy Katalonii przegrała w Grenadzie, więc sobotnie starcie niekoniecznie musiało być jednostronne. I nie było. Jakby to napisać, Granada była Barceloną. Na początku meczu i mniej więcej po 30. minucie pierwszej części gry, drużyna Abela Resino przez częściej utrzymywała się przy piłce, lecz nie wynikały z tego akcje bramkowe. Dopiero w okolicach 20. minuty pierwszy groźny strzał oddał Xavi zewnętrzną częścią stopy z okolicy linii pola karnego, jednak dobrze interweniował Oier Olazabal, były golkiper Barcy. Kilka minut później Ivan Rakitić wykorzystał prezent Cali, który źle interweniował przed linią bramkową, i Chorwat otworzył wynik meczu. Po tym trafieniu mieliśmy grę „cios za cios”, jednak były to zazwyczaj ciosy niecelne, choć nieco częściej atakowali gospodarze. Około minuty trzydziestej piątej Foulquier upadł w polu karnym rywala, jednak gwizdek sędziego milczał.
Cztery minuty po powrocie z szatni Luis Suarez podwyższył prowadzenie. Przy tym golu warto wyróżnić Ivana Rakiticia. Środkowy pomocnik Barcelony znakomicie górą zagrał otwierające podanie do Urugwajczyka. Pięć minut później Marc Barta znalazł się w bliźniaczo podobnej sytuacji co pod koniec pierwszej części gry, kiedy na murawę upadł Foulquier. Tym razem w polu karnym przewrócił się Lass i tym razem sędzia główny wskazał na jedenasty metr. Z rzutu karnego nie pomylił się Fran Rico i Granada złapała kontakt. Na odpowiedź Blaugrany musieliśmy czekać do 70. minuty. Rakitić znowu znakomitym podaniem obsłużył Suareza, który podał do Leo Messiego, a Argentyńczyk strzałem do pustej bramki zamknął wynik tego sennego spotkania.
Rayo Vallecano – Levante 4:2 (Bueno 23’, 32’, 33’, 38’ – Casadesus 13’, K. Uche 85’) [SKRÓT MECZU]
Na swoim stadionie Rayo nie radzi sobie najlepiej, więc ich mecz z walencką drużyną zapowiadał się wyrównanie. W pierwszych minutach pierwszego gola mógł strzelić Lica, jednak zabrakło mu orientacji i piłkę spod jego nóg na trzecim mecze od bramki wyłapał Marino. W 13. minucie Xumetra dośrodkował w pole karne, a tam Victor Casadesus urwał się stoperom Rayo, Amai i Ze Castro, i z łatwością trafił do siatki. Od tego gola byliśmy już świadkami „one man show”. W 23. minucie Alberto Bueno strzelił głową po dośrodkowaniu Nacho. W 32. minucie przejął piłkę „wyplutą” przez bramkarza, minął go i strzelił praktycznie do pustej bramki. Minutę później znowu zamknął wrzutkę, ale tym razem głową, jest hat-trick. Ale to nie koniec. Rayo było w gazie. Kolejna centra, strzela Bueno, trafia w bramkarza, jednak dobitka okazała się skuteczna. Poker w 15 minut! Cóż, nazwisko zobowiązuje. Tak wysokie prowadzenie sprawiło, że po pierwszej połowie było już po meczu. Rayo, jak to Rayo, było pewne zwycięstwa i utrzymywało się przy piłce, minimalizując ryzyko stracenia prowadzenia. Rozluźniona drużyna Paco Jemeza straciła gola w końcówce meczu, kiedy po prostopadłym podaniu od Camarasy do siatki trafił Kalu Uche.
Almeria – Deportivo La Coruna 0:0 [SKRÓT MECZU]
Co tu dużo mówić, to starcie ekip z dołu tabeli nie zapierało tchu w piersiach. Choć początek był obiecujący, bo gola z przewrotki mógł strzelić Tomer Hemed, ale dobrze wybronił strzał Fabri. Następnie do ataku ruszyło Deportvio. W jednej z akcji piłkarze z Galicji reklamowali zagranie piłki ręką w polu karnym przez Dubarbiera, jednak arbiter dobrze zinterpretował sytuację i wskazał, że od rzutu rożnego zacznie El Depor. Ofensywa przyjezdnych narastała. W sytuacji sam na sam Jose Rodriguez trafił wprost w bramkarza i na tablicy wyników wciąż widniał bezbramkowy remis. Kilkanaście minut później do bramki z odległości kilku metrów nie trafił Oriol Riera.
Druga połowa zaczęła się od zmarnowanej dobitki Dos Santosa. Gracz Almerii popełnił błąd, ponieważ mógł dograć do kolegów, którzy prawdopodobnie wpakowaliby tę piłkę do pustej bramki. W 53. minucie drugą żółtą kartkę dostał Thievy Bifouma za uderzenie rywala w twarz, choć ewidentnie widać, że nie było to zamiarem napastnika Almerii. Tak czy inaczej, przez znaczną część drugiej połowy gospodarze musieli grać z jednym zawodnikiem mniej na placu gry. To wykluczenie nie przełożyło się na okazje strzeleckie dla Deportivo. Już w doliczonym czasie gry z boiska wyleciał Michel. Najpierw dostał żółtą kartkę za uderzenie rywala w twarz, też raczej niecelowe, a kilkanaście sekund później otrzymał drugi kartonik za protesty. Po tym incydencie sędzia zakończył spotkanie.
Malaga – Getafe 3:2 (Juanmi 10’, Darder 57’, Horta 68’ – A. Vazquez 55’, 76’) [SKRÓT MECZU]
Sobotnie starcia zakończyliśmy na La Rosaleda. Getafe przegrało trzy ostatnie mecze na wyjeździe i na dodatek stracili trenera, Quique Sancheza Floresa, który w zeszłym tygodniu podał się do dymisji, więc to gospodarze byli zdecydowanym faworytem. Mecz zaczął się od trafienia Jaunmiego, który tydzień temu zapewnił Maladze trzy punkty na Camp Nou. Następnie obie drużyny wykreowały sobie po dobrej okazji. W tych przypadkach dwukrotnie dobrze interweniowali bramkarze, Kameni w Maladze i Lopez w Getafe.
Na początku drugiej połowy bezradny był jednak Kameni. Dobra centra z prawej flanki i znakomite zachowanie w polu karnym Alvaro Vazqueza sprawiły, że mieliśmy remis. Jednak ten wynik utrzymywał się zaledwie dwie minuty, gdyż Malaga odpowiedziała znakomitym golazo Sergiego Dardera. Ta znakomita bramka uskrzydliła drużynę z Andaluzji na tyle, że kilka chwil później obrońcy drużyny z przedmieść stolicy musieli wybijać piłkę z linii bramkowej. W 68. minucie świetnym rajdem popisał się Samu Catillejo, który zagrał do Ricardo Horta, a ten w stylu Zlatana Ibrahimovicia strzelił gola z powietrza. Getafe stać było na kontaktowego gola, którego autorem był Vazquez. Mimo to ekipie z dołu tabeli zabrakło czasu na odrobienie strat.
Valencia – Real Sociedad 2:0 (Piatti 53’, 56’) [SKRÓT MECZU]
Trwa dobra passa Valencii. Dzięki swoim ostatnim dobrym wynikom piłkarze Nuno Espirito Santo w walce o czwarte miejsce w tabeli odskoczyli Sevilli już na odległość siedmiu punktów. W niedzielne południe Nietoperze odnieśli czwarte zwycięstwo z rzędu, bez większego trudu pokonując Real Sociedad 2:0. Zadanie to nie było specjalnie trudno, bowiem Baskowie na wyjazdach grają słabiutko – w 12 meczach nie zanotowali żadnego zwycięstwa i zdobyli łącznie tylko sześć punktów. Przewaga Valencii w całym spotkaniu nie podlegała żadnej dyskusji, ale przed przerwą gospodarze byli bardzo nieskuteczni. Dobrych sytuacji nie wykorzystali Sofiane Feghouli, Shkodran Mustafi i Nicolas Otamendi. Co gorsza, ten ostatni tuż przed końcem pierwszej połowy doznał kontuzji kostki, przez co po przerwie nie wrócił już na boisko.
Utrata lidera defensywy nie załamała jednak Nietoperzy, które tuż po wznowieniu gry szybko zapewnili sobie trzy punkty. Stało się to za sprawą Pablo Piattiego, który w ciągu trzech minut, pomiędzy 53. a 56., wykorzystał dwie bliźniacze akcje swojej drużyny prawym skrzydłem. Przy pierwszej z nich Argentyńczykowi asystował Parejo, a przy drugiej Feghouli. Dopiero przy stanie 0:2 o grze ofensywnej przypomnieli sobie goście, jednak tego dnia nie mieli argumentów, żeby poważniej zagrozić bramce Diego Alvesa. Zdecydowanie bliżej było kolejnych goli dla Valencii, ale w dwóch dobrych sytuacjach bramkowych Alvaro Negredo i Rodrigo uderzali minimalnie niecelnie. Valencia dzięki swojej wygranej zbliżyła się do trzeciego Atletico na odległość jednego punktu, a oba zespoły już za tydzień zmierzą się w bezpośrednim pojedynku na Vicente Calderon.
Eibar – Athletic Bilbao 0:1 (Gurpegi 36’) [SKRÓT MECZU]
W niedzielne popołudnie na skromnym Estadio Ipurua w Eibar mieliśmy małe derby Kraju Basków, w których gospodarze zmierzyli się z Athletikiem Bilbao. W pierwszej części gry mieliśmy małą wymianę ciosów. Obie drużyny stwarzały sobie groźne akcje bramkowe, ale przyniosły one tylko jednego gola. W 36. minucie gry dobrze rozegrany rzut rożny przez gości przyniósł im trafienie głową Carlosa Gurpegiego. Ta bramka dodała zespołowi Ernesto Valverde skrzydeł. Athletic jeszcze zaatakował agresywnie rywala, żeby zdobyć drugiego gola przed przerwą, ale kilka znakomitych interwencji zanotował bramkarz Eibar, Jaime.
W drugiej połowie na murawie działo się już zdecydowanie mniej. Gospodarze praktycznie ani razu poważniej nie zagrozili bramce Iraizoza, który musiał się wysilić tylko przy jednym uderzeniu z dystansu Manu del Morala. Athletic również mógł jeszcze pokusić się o zmianę rezultatu, ale strzał głową Aritza Aduriza dobrze odbił Jaime, przez co mecz zakończył się skromnym zwycięstwem przyjezdnych z Bilbao 1:0. Los Leones chyba po raz pierwszy w tym sezonie stali się najlepszą drużyną z Kraju Basków w La Liga, z kolei dla Eibar była to szósta porażka z rzędu i czwarty mecz bez zdobytego gola.
Sevilla – Atletico Madryt 0:0 [SKRÓT MECZU]
To miał być prawdziwy hit tej serii spotkań w Hiszpanii. Piąta w tabeli Sevilla podejmowała aktualnego mistrza kraju Atletico. Wszelkie szumne zapowiedzi tego pojedynku należało jednak włożyć między bajki, gdyż zespół Diego Simeone na Ramon Sanchez Pizjuan skupił się tylko i wyłącznie na defensywie. W całym meczu ogromna przewaga Sevilli nie podlegała dyskusji, ale gospodarzom bardzo ciężko szło stwarzanie stuprocentowych okazji bramkowych. W pierwszej połowie, w której Atletico nie istniało w ogóle, najlepszą miał Vicente Iborra, który w sytuacji sam na sam z Miguelem Moyą trafił w słupek. Po przerwie swoje sytuacje zaczęło stwarzać z kontrataku także Atletico, ale Torres i Griezmann tego dnia byli bardzo nieskuteczni. Zdecydowanie więcej działo się pod polem karnym Los Colchoneros, a jeszcze więcej na murawie w Andaluzji było złośliwości. Wystarczy powiedzieć, że sędzia Clos Gomez w niedzielny wieczór pokazał aż jedenaście żółtych kartek i powinien był wyrzucić z boiska Antoine’a Griezmanna za brutalny faul na Aleixu Vidalu. Nic takiego jednak się nie wydarzyło, a spotkanie zakończyło się bezbramkowym remisem. Pełne 90 minut w barwach gospodarzy rozegrał Grzegorz Krychowiak, ale nie zaliczy swojego występu do udanych, bowiem popełnił dwa poważne błędy, po których goście mogli strzelić zwycięskiego gola.
Real Madryt – Villarreal 1:1 (C.Ronaldo 52’-k. –G. Moreno 65’) [SKRÓT MECZU]
Choć Villarreal w ostatnich tygodniach spisuje się naprawdę bardzo dobrze, w niedzielny wieczór na Santiago Bernabeu zdecydowanym faworytem do zwycięstwa był Real Madryt, głównie za sprawą tego, że trener gości Marcelino Garcia pomiędzy istotnymi dla siebie pucharowymi meczami z Salzburgiem i Barceloną, zdecydował się na wystawienie wielu zmienników. Ci jednak w stolicy spisali się świetnie. W pierwszej połowie grali z Realem jak równy z równym, skutecznie w defensywie, nie dopuszczając Królewskich do sytuacji stuprocentowych, i niekonwencjonalnie w ofensywie, dzięki czemu do przerwy był zasłużony remis 0:0.
Po wznowieniu gry sytuacja wydawała się klarować na korzyść gospodarzy, gdy kilka minut po przerwie Eric Bailly w bezsensowny sposób sfaulował w polu karnym Cristiano Ronaldo, a sam Portugalczyk z jedenastu metrów zapewnił Realowi prowadzenie. Podopieczni Carlo Ancelottiego prowadzili jednak tylko przez 13 minut, a po tym czasie akcję rezerwowego Luciano Vietto zamienił na gola płaskim strzałem z 16 metrów Gerard Moreno. Od tego momentu rozpoczęło się prawdziwe natarcie gospodarzy. Trzy pojedynki z Sergio Asenjo przegrał dwojący i trojący się Cristiano Ronaldo, a w końcówce obie drużyny mogły przesądzić o swoim zwycięstwie na Santiago Bernabeu. Najpierw błędu świetnie broniącego Asenjo nie wykorzystał Jese Rodriguez, a dosłownie minutę później groźny strzał głową Luciano Vietto czujnie odbił Iker Casillas. Ostatecznie Real niespodziewanie zremisował z Villarreal 1:1, przez co jego przewaga w tabeli nad drugą Barceloną zmalała do dwóch punktów.
Celta Vigo – Elche 1:1 (Krohn-Dehli 61’ – Lomban 88’-k.) [SKRÓT MECZU]
Na koniec kolejki pozostało poniedziałkowe spotkanie w Vigo, gdzie Celta podejmowała pozbawione swojego najlepszego zawodnika, Brazylijczyka Jonathasa, Elche. Spotkanie to toczyło się na bardzo kiepskiej murawie Estadio Los Balaidos, jako że Galicję w nocy z niedzieli na poniedziałek nawiedziły potężne ulewy. Gospodarze rozpoczęli ten mecz z przytupem. W pierwszych dziesięciu minutach gry w dobrej sytuacji niecelnie główkował Charles, a chwilę później uderzenie Fabiana Orellany dobrze obronił świetnie dysponowany Przemysław Tytoń. Z czasem zespołowi Eduardo Berizzo przedostawało się pod bramkę Elche coraz trudniej, gdyż ekipa Frana Escriby spisywała się w defensywie do końca pierwszej połowy nienagannie, czego efektem był bezbramkowy remis.
Po przerwie gości musiał już jednak ratować Tytoń. Polski bramkarz najpierw obronił uderzenie nożycami Charlesa, a następnie wygrał pojedynek sam na sam z Michaelem Krohn-Dehlim. Tuż po godzinie gry jednak i on był bezradny, gdy wspomniany Duńczyk trafił z bliska do siatki po świetnej akcji zespołowej Celty. Kilkanaście minut później Tytoń raz jeszcze uratował swój zespół przed stratą bramki, broniąc płaski strzał zza pola karnego Nemanji Radoji. Ta interwencja okazała się bardzo ważna, bowiem gdy wydawało się, że Celta zwycięży to spotkanie skromnie 1:0, w 88. minucie gry sędzia Velasco Carballo podyktował bardzo kontrowersyjny rzut karny dla Elche za domniemany faul Krohna-Dehliego na Victorze Rodriguezie. Jedenastkę na gola i zarazem jeden punkt dla swojego zespołu pewnie wykorzystał David Lomban, przez co spotkanie na Los Balaidos zakończyło się remisem.
Statystyki 25. kolejki:
Strzelono 23 gole.
Pokazano 68 żółtych i 2 czerwone kartki.
Na trybunach zasiadło 252 tysiące widzów (25,2 tys. na mecz).
Jedenastka kolejki: Asenjo (Villarreal) –Mario (Villarreal), Gurpegi (Athletic), J. Costa (Villarreal)-S. Castillejo (Malaga), Rakitić (Barcelona), Parejo (Valencia), Abraham (Espanyol), Piatti (Valencia)– Bueno (Rayo), Suarez (Barcelona)
Rezerwowi: Tytoń (Elche), Gaya (Valencia), Banega (Sevilla), Feghouli (Valencia), Muniain (Athletic), A. Vazquez (Getafe), Vietto (Villarreal)
Piłkarz kolejki: Alberto Bueno (Rayo)
Zawodnik Rayo strzelił w meczu z Levante cztery gole w przeciągu kwadransa i w pojedynkę zapewnił swojej drużynie trzy punkty. Więcej dodawać nie trzeba.
Cienias kolejki: Diego Marino (Levante)
Mecz Rayo – Levante był prawdziwym popisem Alberto Bueno, ale nie da się ukryć, że lepszy bramkarz mógłby sprawić, że koncert napastnika Rayo byłby mniej efektowny. Marino jednak zanotował trzy wyjątkowo słabe interwencje przy czterech puszczonych przez siebie bramkach.
Gol kolejki: Gol Sergiego Dardera w meczu Malaga –Getafe
Pomocnik Malagi w starciu z Getafe wystrzelił prawdziwą petardę z 35 metrów, która zakończyła swój lot w samym okienku bramki Los Azulones. Co za trafienie!
Pozytywne wyróżnienie kolejki: Ivan Rakitić (Barcelona)
Bardzo dobry występ Chorwata. Gol, asysta i asysta drugiego stopnia przy golu Messiego. Dużo kluczowych podań zanotował rozgrywający Barcy i to dzięki niemu Blaugrana, mimo słabego meczu, wywiozła z Grenady trzy punkty.
Negatywne wyróżnienie kolejki: Gil Manzano, sędzia meczu Almeria – Deportivo
Choć jego złe decyzje nie miały wpływu na wynik, to pan Manzano pokazał trzy absurdalne żółte kartki, które wyrzuciły dwóch piłkarzy Almerii z boiska.
Tabela La Liga po 25. kolejce [pełna tabela]:
Real Madryt 61 punkty, bramki 75-23
Barcelona 59, 70-15
Atletico 54, 50-22
Valencia 53, 45-21
Sevilla 46, 42-30
(…)
Almeria 24, 22-39
Elche 24, 22-45
Levante 22, 21-48
Granada 19, 16-40
Cordoba 18, 18-39
Terminarz 25. kolejki (6-9.03) [pełen terminarz]:
Levante – Eibar (piątek, godzina 20:45)
Deportivo – Sevilla (sobota, 16)
Athletic – Real Madryt (sb, 18)
Elche – Almeria (sb, 20)
Granada – Malaga (sb, 22)
Barcelona – Rayo (niedziela, 12)
R. Sociedad – Espanyol (nd, 17)
Villarreal – Celta (nd, 19)
Atletico – Valencia (nd, 21)
Cordoba – Getafe (poniedziałek, 20:45)
Klasyfikacja strzelców:
C. Ronaldo (Real M.) – 30 goli
Messi (Barcelona) – 27
Neymar (Barcelona) – 17
Griezmann (Atletico), Bacca (Sevilla) - 14
Benzema (Real M.) - 13
Mandzukić (Atletico), Bueno (Rayo) - 12