Podsumowanie 18. kolejki La Liga: Barcelona wygrywa w meczu na szczycie
W hicie kolejki FC Barcelona pokonała Atletico Madryt na własnym obiekcie. Z kolei "czerwona latarnia" ligi, Elche, rozprawiło się z Athletikiem Bilbao na San Mames. Co jeszcze przyniosła 18. kolejka La Liga? Na to pytanie znajdziecie odpowiedź poniżej. Zapraszamy do podsumowania.
Levante – Deportivo La Coruna 0:0 SKRÓT MECZU
Zmagania 18. kolejki La Liga otwierał mecz Levante z Deportivo La Coruna z Czarkiem Wilkiem na ławce rezerwowych. Mecz zaczął się od przewagi Deportivo, które próbowało prostych środków na pokonanie Fabriego, jak dośrodkowania czy strzały z dystansu. Z czasem sytuacje stawały się coraz bardziej klarowne, jednak celowniki graczy "Depor" były rozregulowane. W ekipie przyjezdnych warto wyróżnić Ivana Cavaleiro, który był aktywny na pozycji mediapunta. Ekipa z Galicji atakowała, atakowała, atakowała, aż w końcu Alberto Lopo w końcu wpakował piłkę do siatki po wrzutce Cavaleiro. Arbiter boczny jednak nie uznał bramki, sygnalizując pozycję spaloną obrońcy i była to dobra decyzja.
Po przerwie obraz gry się nie zmienił. Wyborną okazję zmarnował Sidnei. Po podaniu od Domingueza na drodze do bramki Brazylijczykowi stanął Marino, jednak nie mogliśmy dużo wymagać od zawodnika z Ameryki Południowej w sytuacji ofensywnej, ponieważ jest on stoperem. Chwalony na początku Cavaleiro w drugiej części gry zmarnował znakomitą okazję, kiedy stanął oko w oko z golkiperem Levante. Z tego starcia zwycięsko wyszedł Hiszpan i była to zasługo głownie jego oponenta, który zbyt mocno wypuścił sobie piłkę do przodu. Drużyna Fernandeza zasługiwała na trzy punkty, jednak beniaminek ligi musi zadowolić się zaledwie jednym dodatkowym oczkiem do ligowej tabeli.
Real Madryt – Espanyol Barcelona 3:0 (James 12’, Bale 28’, Nacho 76’) SKRÓT MECZU
Obie drużyny w poprzedniej kolejce przegrały swoje mecze i to dosyć niespodziewanie. To spotkanie dla Realu było dobrym meczem na zmazanie plamy sprzed tygodnia, zaś dla Espanyolu raczej kontynuacja katastrofalnej serii w spotkaniach na wyjeździe. Pierwszą akcję godną uwagi przeprowadzili Katalończycy. Był to rajd Felipe Caicedo, który zakończył się niecelnym strzałem. Później istniał tylko Real. Jeszcze w pierwszym kwadransie Cristiano znakomicie wyłożył piłkę na strzał Jamesowi i Kolumbijczyk bez problemu pokonał Kiko Casillę. W 28. minucie istną bombę, strzał wręcz idealny z rzutu wolnego oddał Gareth Bale, który tym uderzeniem ze stałego fragmentu podwyższył prowadzenie na 2-0.
Chwilę po wznowieniu gry po przerwie czerwoną kartkę dostał Fabio Coentrao, który zbyt agresywnie zaatakował rywala, wjeżdżając w niego obydwiema nogami. Po tym osłabieniu gra nieco się wyrównała, "Pericos" częściej próbowali pokonać broniącego Ikera Casillasa. Kiedy mecz nieco opadł z tempa, w 76. minucie Real przeprowadził znakomitą zespołową akcję, którą golem wykończył Nacho. Po tym trafieniu gracze Espanyolu zupełnie stanęli, jednak "Królewscy" nie pastwili się nad oponentem i wynik do końca meczu pozostał bez zmian.
Malaga – Villarreal 1:1 (Amrabat 60’ – J. Dos Santos 45’)SKRÓT MECZU
Spotkanie dwóch drużyn, których celem są europejskie puchary. i dwóch drużyn, które w poprzedniej kolejce nie potrafiły odnieść zwycięstw. Pierwsza połowa to spotkanie na naprawdę wysokim poziomie, czego mogliśmy się spodziewać. Dobre tempo gry oraz ciągła wymiana ciosów. Fakt, że starcie grane było "akcja za akcje" sprawiał, że spotkanie oglądało się z przyjemnością. Sporo dośrodkowań i strzałów z dystansu, jak chociażby ten Antunesa z blisko trzydziestu metrów. Pod koniec połowy Villarreal wykreował sobie dobrą okazję: Ikechukwu Uche dostał podanie za obrońców, co oznacza, że na jego drodze do bramki stał tylko bramkarz, jednak Uche źle przyjął piłkę i tym samym już na początku zepsuł tę okazję. Już nie pod koniec, a na końcu pierwszych czterdziestu pięciu Jonathan dos Santos dobrym wolejem pokonał Carlosa Kameniego.
Tuż po powrocie z szatni Malaga zdołała wyrównać. Strzał Rosalesa dobijał Sergi Darder. Na obrazie na żywo można było pomyśleć, że był na ewidentnym spalonym, jednak arbiter główny wskazał na środek boiska, jednoznacznie informując, iż gol został uznany. Mimo to zdecydował się na konsultację z sędzią liniowym, po której gola...anulowano, choć jak pokazały telewizyjne powtórki, Darder nie był na spalonym. W 60. minucie długą piłkę z linii obrony posłali gracze Malagi. Nie wiedzieć czemu, Paulista nie przeciął lecącej piłki na wysokości jego głowy, tylko po prostu ją przepuścił. Trafiła ona do Nordina Amrabata, który ustalił tym samym wynik meczu.
Celta Vigo – Valencia 1:1 (Orellana 61’ – Rodrigo 43’)SKRÓT MECZU
Ostatni raz Celta Vigo zdobyła ligowy punkt 8 listopada zeszłego roku. Niewiele wskazywało na to, by straszna passa miała zostać przerwana, bo do Vigo przyjeżdżał pogromca Realu Madryt, Valencia. Pierwsze minuty meczu i Orellana marnuje znakomitą okazję na prowadzenie. Następnie Alvarez świetnie broni strzał głową. Później Orellana marnuje rzut karny. Niewykorzystane sytuacje się mszczą - prawda stara jak świat. Ponad dziesięć minut po niewykorzystanej "jedenastce" Rodrigo Moreno otwiera wynik meczu i jest 1-0 dla Valencii. Po rozpoczęciu drugiej połowy gospodarze wzięli się do roboty i zaczęli atakować. Dało to efekt w 61. minucie, kiedy pechowy tego dnia Orellana zdobył trafienie wyrównujące. To dodało wiatru w żagle podopiecznym Eduardo Berizzo. Celta miała jedną bardzo dobrą okazję do wyjścia na prowadzenie, jednak zabrakło skuteczności. W drugiej połowie "Nietoperze" bardzo spuścili z tonu i po bardzo dobrym meczu z Realem Madryt tak duża zniżka formy jest czymś rzadko spotykanym.
Eibar – Getafe 2:1 (M. Del Moral 33’, Capa 51’ – D. Castro 80’) SKRÓT MECZU
Eibar radzi sobie dobrze w ligowych rozgrywkach, co jest nie lada zaskoczeniem. Ósme miejsce dla klubu z małego miasteczka jest wielką sprawą. Z kolei Getafe zajmuje miejsce w dolnej części tabeli, a jest to efektem złej passy. Ekipa z przedmieść Madrytu nie wygrała żadnego z pięciu ostatnich meczów. Po słabym początku meczu w 33. minucie Eibar kombinacyjnie rozegrał rzut wolnym, po którym Manu del Moral pokonał Codinę. Dalsza część meczu to wymiana ciosów, jednak były to uderzenia w okolicach brzucha, niegroźne dla oponenta.
Sześć minut po wznowieniu gry Ander Capa strzelił na 2-0. Nie może mówić o braku szczęścia, ponieważ w polu karnym Getafe byliśmy świadkami małego billarda, jednak koniec końców piłka wylądowała w siatce. Po stracie gola Getafe odpowiedziało świetną akcją, w której rozklepali obronę Eibaru tak, jakby grali z ekipą żaków, jednak i tak nie byli w stanie trafić do bramki. Druga część gry była dosyć nudnawa. Pod koniec meczu Diego Castro strzelił kontaktowego gola, aczkolwiek nie porwało to madrytczyków do szaleńczej gry w ostatnich dziesięciu minutach i ostatecznie trzy punkty zostały w Kraju Basków.
Almeria – Sevilla 0:2 (Iborra 58’, Coke 63’)SKRÓT MECZU
Na niedzielne południe w 18. kolejce La Liga zaplanowano derby Andaluzji, w których Almeria mierzyła się z Sevillą, która bez wykartkowanego Grzegorza Krychowiaka starała się wykorzystać potknięcie Valencii i awansować na czwarte miejsce w tabeli. Ten mecz rozpoczął się od słusznie nieuznanej bramki dla gości. Carlos Bacca, który w sytuacji sam na sam z Julianem trafił do siatki, był bowiem na spalonym i ten gol nie mógł zostać zaliczony. Z czasem zaczęła do głosu dochodzić Almeria, jednak gospodarzom w pierwszej części gry brakowało w grze ostatniego podania, przez co nie udało się im stworzyć ani jednej sytuacji stuprocentowej.
Znacznie więcej emocji było po przerwie. I choć drugą połowę lepiej rozpoczęła Almeria (po indywidualnej akcji Wellingtona Silvy Sevillę uratowała tylko świetna interwencja Beto) to jednak o wyniku całego spotkania przesądziło jednak pięć minut, w trakcie których Sevilla wyprowadziła dwa nokautujące ciosy. Najpierw, w 58. minucie gry potężny strzał z dystansu Vicente Iborry znalazł drogę do bramki gospodarzy, a następnie w kontrze drużyny Unaia Emery’ego Carlos Bacca przegrał pojedynek z Julianem, ale skuteczną dobitką popisał się Coke i szybko zrobiło się 2:0 dla przyjezdnych. Od tego momentu Sevilla już w pełni kontrolowała to spotkanie. Goście mogli jeszcze podwyższyć swoje prowadzenie, jednak uderzenia Bacci oraz Reyesa pewnie obronił Julian. W samej końcówce honorowego gola mogli zdobyć także gospodarze, ale po koszmarnym nieporozumieniu w obronie Sevilli do niemalże pustej bramki nie trafił Tomer Hemed. Ostatecznie Sevilla wygrała to spotkanie pewnie 2:0 i przesunęła się na czwarte miejsce w ligowej tabeli.
Athletic Bilbao – Elche 1:2 (San Jose 73’ – V. Rodriguez 17’, Fajr 53’)SKRÓT MECZU
Athletic Bilbao oraz Elche to drużyny, które w tym sezonie zawodzą na całej linii. To właśnie te ekipy zmierzyły się ze sobą w niedzielne popołudnie na San Mames i ich rywalizacja zakończyła się sporą niespodzianką. To był przede wszystkim katastrofalny mecz defensywy zespołu Ernesto Valverde, która popełniała koszmarne, przedszkolne błędy. Z drugiej strony nie dało się ich naprawić w ofensywie, bowiem bardzo dobrze w bramce Elche spisywał się polski bramkarz, Przemysław Tytoń. To właśnie golkiper przyjezdnych popisał się dobrą interwencją w pierwszej groźnej akcji Los Leones, broniąc uderzenie z powietrza Mikela Rico. W 17. minucie gry było już jednak 0:1 dla gości. Po kombinacyjnej akcji drużyny Frana Escriby pojedynek z Gorką Iraizozem wygrał Victor Rodriguez. Ten gol nie powinien jednak zostać uznany, bowiem skrzydłowy Elche przy przyjęciu piłki pomagał sobie ręką, co jednak umknęło uwadze arbitra. Athletic nie potrafił się otrząsnąć po tym ciosie do końca pierwszej części gry, bo choć Baskowie mieli przewagę w posiadaniu piłki, to jednak stworzyli sobie tylko jedną groźną sytuację do wyrównania, ale okazji sam na sam z Tytoniem nie wykorzystał Aritz Aduriz.
Choć piłkarze Ernesto Valverde wychodzili na drugą połowę z jednobramkową stratą do swojego rywala, szybko sprezentowali gościom drugiego gola. Po koszmarnym błędzie Balenziagi i asyście Jonathasa do bramki Iraizoza trafił Fajr, zdobywając swojego pierwszego gola w La Liga. W tym momencie rozpoczął się rozpaczliwy atak gospodarzy na bramkę Tytonia. Polak jednak dał się pokonać tylko raz, gdy w 73. minucie gry przepięknym uderzeniem z powietrza popisał się Mikel San Jose, ale to było wszystko, na co tego dnia stać było Basków. Athletic raz jeszcze potwierdził, że nie umie grać na własnym stadionie z najsłabszymi drużynami ligi. Na San Mames, oprócz Elche, wygrywały już bowiem także Granada czy Cordoba.
Granada – Real Sociedad 1:1 (Fran Rico 79’-k. – Vela 36’-k.)SKRÓT MECZU
Na Los Carmenes spotkały się dwa zespoły, którym punkty są niezwykle potrzebne. Granada Joaquina Caparrosa nie jest w stanie zwyciężyć w La Liga od 13 spotkań, z kolei Real Sociedad nadal nie jest w stanie dołączyć nie tylko do grupy walczącej o europejskie puchary, ale nawet wskoczyć do górnej części ligowej tabeli. W pierwszej wyrównanej połowie obie drużyny potrafiły stworzyć zagrożenie wyłącznie po stałych fragmentach gry. Lepsze sytuacje mieli goście. Najpierw po strzale głową po rzucie rożnym Inigo Martineza świetnie obronił Oier Olazabal, a dosłownie trzy minuty później rzut karny podyktowany za faul Babina na Canalesie wykorzystał Carlos Vela, dzięki czemu na przerwę Baskowie schodzili z jednobramkowym prowadzeniem.
To jednak sprawiło, że po wznowieniu gry zespół Davida Moyesa zupełnie spoczął na laurach, a drużyną, która zdecydowanie dominowała na murawie była Granada. Gospodarze, pomimo sporej przewagi w polu, długo nie potrafili jednak zagrozić bramce Rullego. Dopiero w 68. minucie gry sygnał do ataku dał prawy obrońca Granady, Nyom, którego uderzenie z dystansu trafiło tylko w słupek. Tak jak przed przerwą rzut karny dał prowadzenie Realowi Sociedad, tak w ostatnim kwadransie całego spotkania również jedenastka pozwoliła drużynie Joaquina Caparrosa na wyrównanie. We własnym polu karnym nieodpowiedzialnie zachował się Ruben Pardo, który sfaulował Nyoma, a z 11 metrów nie pomylił się Fran Rico i Granada wreszcie dopięła swego. Pomimo usilnych starań zespół z Andaluzji nie był już w stanie strzelić zwycięskiego gola i przerwać swojej fatalnej ligowej passy. Choć wydawałoby się, że remis nie powinien zadowalać żadnej z drużyn, to jednak zmiany Davida Moyesa w końcówce wyraźnie pokazały, że dla Basków jest to raczej punkt zdobyty niż dwa oczka stracone.
FC Barcelona – Atletico Madryt 3:1 (Neymar 12’, L. Suarez 35’, Messi 87’ – Mandzukić 57’-k.)SKRÓT MECZU
Absolutny hit tej kolejki miał miejsce w niedzielny wieczór na Camp Nou, gdzie druga w tabeli Barcelona podejmowała trzecie Atletico Madryt. Dla obu drużyn był to bój o pozostawienie sobie realnych szans na rywalizację z Realem Madryt o mistrzostwo Hiszpanii. Od pierwszych minut tego spotkania było ono dominacją tylko jednej drużyny, pogrążonych w kryzysie organizacyjnym gospodarzy. Blaugrana nie dawała żadnych szans aktualnym mistrzom kraju, a bramki dla Katalończyków były tylko kwestią czasu. W 12. minucie akcję Leo Messiego i dość przypadkową asystę Luisa Suareza zamienił na gola Neymar, a na 10 minut przed końcem pierwszej części gry po efektownym rajdzie Messiego do siatki Miguela Moyi trafił Luis Suarez. Ten gol jednak nie powinien zostać uznany przez sędziego Undiano Mallenco, jako że cała akcja rozpoczęła się od zagrania ręką Argentyńczyka. Mylący się na potęgę tego dnia arbiter jednak bramkę uznał, tak jak wcześniej nie wyrzucił z boiska Jose Gimeneza, choć po jego brutalnym wejściu kostka Neymara była cała we krwi.
Aby w tym spotkaniu było jeszcze trochę emocji, Undiano w 57. minucie gry podyktował z kapelusza rzut karny dla Atletico, dopatrując się domniemanego faulu Leo Messiego na Jesusie Gamezie. Jedenastkę na kontaktowego gola zamienił Mario Mandzukić, ale nawet nie pozwoliło Atletico powalczyć choćby o remis w spotkaniu z dobrze grającą Barceloną. Tuż przed końcem spotkania zwycięstwo wyraźnie lepszych piłkarzy Luisa Enrique przypieczętował Leo Messi i w Katalonii odetchnięto z ulgą. Barca wygrała bowiem 3:1 i pokazała, że jeszcze na poważnie może włączyć się do gry o wszystkie trofea w tym sezonie.
Rayo Vallecano – Cordoba 0:1 (Ba-sam. 39’)SKRÓT MECZU
Coraz lepiej w La Liga spisuje się beniaminek z Cordoby, który pod wodzą Miroslava Djukicia odniósł już trzecie zwycięstwo w rozgrywkach, tym razem ogrywając na wyjeździe nieprzewidywalne Rayo Vallecano 1:0. Spotkanie to jednak mogło się potoczyć zupełnie inaczej, gdyby w 20. minucie została uznana prawidłowa bramka dla Rayo autorstwa Alberto Bueno, jednak sędzia liniowy niesłusznie dopatrzył się spalonego i na Las Vallecas nadal było 0:0. Gospodarze, którzy byli stroną dominującą w tym pojedynku, tego dnia nie mieli jednak szczęścia. Na kilka minut przed przerwą bowiem kontratak Granady zakończył się pechowym samobójem stopera Rayo, Abdoulaye Ba, i po pierwszej połowie to goście mogli cieszyć się z jednobramkowej przewagi. W drugiej połowie dominacja Rayo była bezdyskusyjna, ale piłka nie chciała wpaść do bramki Juana Carlosa. Piękny strzał Quiniego wylądował na poprzeczce, w bardzo dobrej sytuacji przestrzelił też Manucho i ostatecznie trzy punkty pojechały wraz z drużyną beniaminka do Cordoby.
Statystyki kolejki
Strzelono 22 gole.
Pokazano 57 żółtych i 1 czerwoną kartkę.
Na trybunach zasiadło 298 tysięcy widzów (29,8 tys. na mecz).
Jedenastka kolejki: Tytoń (Elche) - Varane (Real M.), Sidnei (Deportivo), Pique (Barcelona) – Bebe (Cordoba), D. Garcia (Eibar), Iborra (Sevilla), Isco (Real M.) – Messi (Barcelona), Jonathas (Elche), Neymar (Barcelona)
Rezerwowi: Diego Alves (Valencia), Boveda (Eibar), Amrabat (Malaga), Reyes (Sevilla), Nolito (Celta), M. Del Moral (Eibar), L. Suarez (Barcelona)
Piłkarz kolejki: Leo Messi (Barcelona)
Najlepszy piłkarz absolutnego hitu tej kolejki La Liga. Argentyńczyk zdobył wprawdzie tylko jednego gola, ale miał swój czynny udział przy wszystkich trafieniach dla Barcy, a za jedenastkę dla Atletico trudno go winić, bowiem ta była tylko wymysłem pana poniżej.
Cienias kolejki: Alberto Undiano Mallenco (sędzia meczu Barcelona – Atletico)
Jeden z czwórki hiszpańskich arbitrów w najwyższej grupie UEFA Elite skompromitował się w meczu Barcelony z Atletico. Gwizdał wszystko na opak. Nie widział nawet faulu w wejściu Gimeneza na nogi Neymara, które powinno się zakończyć czerwoną kartką, nie widział zagrania ręką Leo Messiego przy bramce na 2:0, a następnie wymyślił jedenastkę dla Atletico. To piłkarskie widowisko w dodatku zupełnie wymknęło mu się spod kontroli. Katastrofa.
Gol kolejki: Trafienie Garetha Bale’a w meczu Real – Espanyol
Przecudowny gol z rzutu wolnego Walijczyka był bezkonkurencyjny w tej kolejce. Strzelający ostatnio z rzutów wolnych ślepakami Cristiano Ronaldo powinien przemyśleć dla dobra zespołu oddanie stałych fragmentów gry komuś innemu, choćby właśnie Bale’owi.
Pozytywne wyróżnienie kolejki: FC Barcelona
Po porażce z Realem Sociedad Katalończycy rozegrali kapitalne spotkanie z Atletico Madryt i tym samym utrzymali "bezpieczną stratę" do Realu Madryt.
Negatywne wyróżnienie kolejki: Athletic Bilbao
Baskowie nie mieli świetnej passy i mecz z Elche miał być z kategorii "na przełamanie". mimo to Bilbao na własnym obiekcie przegrało z najgorszą drużyną ligi.
Tabela La Liga po 18. kolejce
Real Madryt 42 punktów, bramki 59-15
Barcelona 41, 44-9
Atletico 38, 35-18
Sevilla 36, 28-17
Valencia 35, 32-15
(…)
Deportivo 17, 14-27
Almeria 16, 15-27
Levante 16, 13-33
Elche 14, 17-35
Granada 14, 11-29
*Real Madryt i Sevilla mają jedno spotkanie rozegrane mniej od pozostałych drużyn
Terminarz 19. kolejki (16-18.01):
Cordoba – Eibar (piątek, godzina 20:45)
R. Sociedad – Rayo (sobota, 16)
Valencia – Almeria (sb, 18)
Villarreal – Athletic (sb, 20)
Espanyol – Celta (sb, 22)
Getafe – Real M. (niedziela, 12)
Atletico – Granada (nd, 17)
Deportivo – Barcelona (nd, 19)
Sevilla – Malaga (nd, 21)
Elche – Levante (nd, 21)
Klasyfikacja strzelców:
C. Ronaldo (Real M.) – 26 goli
Messi (Barcelona) – 16
Neymar (Barcelona) – 12
Bacca (Sevilla) - 10
Benzema (Real M.), Bale (Real M.) - 8