Cecherz: Jeden punkt wywieziony z Tychów trzeba szanować
- Inaugurację tamtego sezonu zaczęliśmy od porażki z beniaminkiem, Olimpią Grudziądz. Potem były dwa remisy. Uważam, że z tego podziału punktów należy być zadowolonym - powiedział po remisie w Tychach, trener Kolejarza Stróże, Przemysław Cecherz.
fot. Mikołaj Suchan/Dziennik Zachodni
Trzon Pana zespołu latem został. W tej chwili to ten sam Kolejarz, który był rewelacją poprzedniego sezonu?
To jest ten sam Kolejarz, tylko cały czas odczuwamy brak Michała Chrapka. To zawodnik, który notował w środku pola bardzo dużo przejęć, a na dzień dzisiejszy szwankuje nam ten element i musimy nad nim pracować.
Ten punkt Pana cieszy?
Powiem tak - na początek nie lubię grać z beniaminkami, bo to zawsze bardzo ciężkie mecze. Czy cieszy? Może nie cieszy, ale trzeba go szanować.
Przed spotkaniem mówił Pan, że zagracie trochę po ciemku. Rywale czymś Pana zaskoczyli?
Nie, nie. Miałem płytkę z ich meczu w Pucharze Polski. To samo próbowali grać z nami, tylko w Pucharze wystąpili odważniej. Liczyłem, że z nami bardziej się otworzą.
W minionych rozgrywkach byliście królem wyjazdów. Remis to dobry prognostyk?
Inaugurację tamtego sezonu zaczęliśmy od porażki z beniaminkiem, Olimpią Grudziądz. Potem były dwa remisy. Uważam, że z tego podziału punktów należy być zadowolonym.
Tyszanie zagrali jak rasowy beniaminek?
Na pewno walczyli z pełnym zaangażowaniem. To nie ulega wątpliwości, ale przede wszystkim grali ostrożnie. Cały czas sześciu, siedmiu zawodników mieli w defensywie. Ciężko było znaleźć miejsce, stworzyć sytuację. Z drugiej strony oni też nie mieli wielu sytuacji, dlatego uważam, że remis jest na pewno sprawiedliwy. Trzeba jednak powiedzieć, że mieliśmy trudniej, bo musieliśmy odrabiać straty. Czy się nas bali? Nie, ale podeszli ostrożnie, dlatego grali z takim zabezpieczeniem. Bać się nie ma czego, chodzi o to, żeby szanować przeciwnika. Tychy nas zneutralizowały. Grały bardzo głęboką obroną.
Tym punktem Pana piłkarze zrehabilitowali się za porażkę w Pucharze Polski z Pelikanem Łowicz?
Straciliśmy bramkę po stałym fragmencie gry i o to mam pretensje do swoich zawodników. Natomiast po tym golu odpowiednio zareagowali. Ruszyli na przeciwnika strasznie. Stłamsiliśmy rywala na jego połowie, czego efektem była z kolei nasza bramka. Jak mówiłem, uważam ten remis za dość pozytywny.
Teraz o brak zaangażowania pretensji Pan nie ma?
Nie, nie. Pod tym względem na pewno wszystko było na plus.
W dwóch następnych kolejkach znowu zagracie z beniaminkami.
Właśnie, dlatego narzekałem na początek ligi. Takie spotkanie to niewiadoma, a grać w ciemno jest zawsze trudno.
Wczoraj zadebiutowało u Pana trzech piłkarzy.
Więcej oczekuję od Adasia Giesy. Więcej akcji indywidualnych, otwierających drogę do bramki. Jest dobrym piłkarzem, ale ma troszeczkę za dużo strat. To na pewno jest na jego niekorzyść. Jeżeli chodzi o Grześka Arłukowicza, to pozytywna postać, chodzi o defensywę, za to w ofensywie daje nam za mało. Z kolei Rafał Pietrzak grał krótko, dlatego z oceną się wstrzymam.