Cały dzień tłumaczeń Michniewicza - nie reprezentacja, a „Fryzjer” i Legia
We wtorek nowy selekcjoner reprezentacji Polski Czesław Michniewicz spędził cały dzień udzielając wywiadów. Tematem przewodnim rozmów nie była reprezentacja, a afera korupcyjna i nieudany epizod w Legii.
fot. Sylwia Dabrowa
W poniedziałek niedawny trener Legii Warszawa został przedstawiony jako nowy selekcjoner reprezentacji Polski. Podczas konferencji prasowej nie zabrakło pytań o udział trenera (lub brak) w aferach korupcyjnych. We wtorek Michniewicz udał się w „tournee” po redakcjach udzielając kilku wywiadów by zapewne ocieplić wizerunek i rozwiać kontrowersje.
– Nie zrobiłem nic złego. To, że mecz wyglądał jak wyglądał, wyszło dopiero po czasie. Pewne rzeczy dzieją się poza trenerem – tłumaczył zarzut wobec meczu ze Świtem Nowy Dwór w 2004 roku, w rozmowie z Robertem Mazurkiem w RMF RM Michniewicz
Szerzej o tym opowiedział w „Kanale Sportowym” podczas rozmowy z Krzysztofem Stanowskim. Tam Michniewicz spędził ponad 50 minut tłumacząc swoją relację z „Fryzjerem”, ale nie wiele z nich wynikło, gdyż wielokrotnie zbaczał ze szlaku, czym zanudził większość widzów.
– Z Forbrichem poznaliśmy się w 1996 roku, gdy trafiłem do Amiki Wronki. Byłem tam bramkarzem, choć głównie tylko rezerwowym. Forbrich był wtedy dyrektorem sportowym i wiceprezesem klubu, w którym łącznie spędziliśmy około sześciu lat. Dlatego zarzucanie mi, że rozmawiałem z nim tylko w czasach wielkiej korupcji w Polsce, jest kłamstwem. Poznaliśmy się znacznie wcześniej - powiedział Michniewicz.
W rozmowie ze Stanowskim nowy selekcjoner poruszył też temat niepowodzenia w Legii Warszawa. Michniewicz szczegółowo rozpisał kadrę zespołu i jej braki oraz wytłumaczył problemy kondycyjne spowodowane częstą grą.
– Zaczęliśmy bardzo wcześnie rozgrywki eliminacyjne. Od początku lipca do końca sierpnia zaplanowano 15 gier. Wyjazdy podróże upalne lato. Problem zaczyna się, kiedy brakuje zawodników, którzy mogą zastąpić piłkarzy jeden do jednego. Wypadł Bartek
Kapustka i gra siadła. Wypadł Juranović, który nadawał dynamikę. Wcześniej bardzo wysoko odbieraliśmy piłkę. Żeby to robić, musisz mieć bardzo dobrze biegających zawodników – tłumaczył.
Na pytanie czemu ściągnięto Matthiasa Johanssona, który nie pasował do jego koncepcji tylko wzruszył ramionami, ale po chwili dodał.
– Radek Kucharski miał bardzo ograniczone pole manewru – powiedział o dyrektorze sportowym Legii.
Zawiódł go za to Dariusz Mioduski, który obarczył go winą.
- To było najbardziej przykre z tego wszystkiego. Nic nie zapowiadało, że prezes wypowie się w ten sposób. Czysto po ludzku było mi przykro. Wydawało mi się, że rozmawiamy z prezesem na dobrym poziomie – mówi.