Calisia przegrała z Rakowem, ale momenty były
Tradycyjnie Calisia na początku sezonu boryka się z problemem braku zgrania. Nowy zespół, pod wodzą trenera Piotra Zajączkowskiego potrzebuje czasu, by wejść na najwyższe obroty. Na inaugurację II ligi przegrał w Częstochowie, ale miał momenty dobrej gry.
fot. Maciej Mrówka
Arboleda i Murawski najlepiej zarabiającymi piłkarzami w T-Mobile Ekstraklasie
- Nie jest łatwo walczyć o ligowe punkty z marszu, a my znaleźliśmy się właśnie w takiej sytuacji, bo w takim składzie jak w Częstochowie jeszcze nie graliśmy. Szkoda, że bramki straciliśmy po ewidentnych błędach w obronie, ale jestem zdania, że trzeba patrzeć przed siebie, a nie za siebie - zauważył trener Piotr Zajączkowski.
Pierwsza połowa należała do gospodarzy, którzy grali z większym rozmachem i stwarzali zagrożenie pod bramką Calisii głównie prostopadłymi podaniami. Właśnie w taki sposób miejscowi zdobyli dwa gole, otwierając sobie drogę do bramki nieszablonowymi zagraniami.
Po zmianie stron goście zwarli szyki i byli blisko remisu, bo od 60 min wyraźnie nadawali ton boiskowym wydarzeniom. Dobrą zmianę dał Marcin Wandzel. Najpierw groźnie główkował, a chwilę później skutecznie wykończył kontrę.
Raków Częstochowa - Calisia Kalisz 2:1 (2:0)
Bramki: 1:0 Napora (15), 2:0 A. Świerk (33), 2:1 Wandzel (85).