Zagłębie bez przełamania. Sosnowiczanie tylko zremisowali z Calisią
Podopieczni trenera Mirosława Kmiecia, który grę swoich podopiecznych w ostatnim meczu opisał słowami "źle, brzydko, słabo, wolno", po 7. kolejkach zajmują odległe 12 miejsce w tabeli i raczej bliżsi są walki o utrzymanie, niż o wysokie cele.
fot. Łukasz Łabędzki
Mistrzostwa Europy w siatkówce kobiet 2013. Paulina Maj: Nasza gra wygląda jak sinusoida
Po dwóch wyjazdowych remisach z rzędu (z Bytovią i Gryfem) w Sosnowcu liczono jednak na efektowne przełamanie. Wszak lepszej okazji, niż przyjazd na Stadion Ludowy drużyny z bagażem sześciu porażek z rzędu, nie mogli sobie wymarzyć. Tymczasem Zagłębie znowu zagrało bez polotu, a skazywani przed meczem na srogą porażkę goście, na ich tle zaprezentowali się całkiem nieźle.
W pierwszych minutach sosnowiczanie co prawda sprawiali wrażenie drużyny lepszej, ale w ich poczynaniach na próżno było doszukiwać się pomysłu na rozmontowanie defensywy czerwonej latarni grupy zachodniej II ligi. Tymczasem wystarczyło jedno prostopadłe podanie w pole karne gospodarzy, by to Calisia cieszyła się z gola. Prawdopodobnie Szymon Sobczak był na spalonym, ale chorągiewka sędziego nie drgnęła, za to pomocnik kaliszan popisał się precyzyjnym uderzeniem z ostrego kąta.
- Myślę, że jeden obrońca Zagłębia jednak został i spalonego nie było. Wszyscy spisują nas na straty, ale my chcemy walczyć - powiedział Sobczak.
Szkoda tylko, że dostarczycielem pierwszego punkty dla ligowego outsaidera okazało się akurat Zagłębie, które tego dnia było stać jedynie na jedno trafienie. W doliczonym czasie gry pierwszej połowy wyrównał Radosław Kursa, który najwyżej wyskoczył w polu karnym gości po rzucie rożnym wykonanym przez Łukasza Grubbego.
Wydało się, że typowy gol "do szatni" odmieni obraz spotkania w drugiej połowie Zagłębie w końcu weźmie się do roboty. Nic z tych rzeczy... Miejscowi nie zlitowali się nad swoimi fanami i z trybun zamiast okrzyków radości, było słychać zgrzytanie zębami. Piłkarze Mirosław Kmiecia mogli zostać pogrążeni w 80. min., ale piłka po uderzeniu Bartosza Bujalskiego z rzutu wolnego zatrzymała się na słupku. Strzegący bramki Zagłębia Mateusz Struski, w tej sytuacji nawet nie interweniował.
- Delikatny blamaż, delikatny oczywiście w cudzysłowie, aby nie używać brzydkich słów. Graliśmy źle, brzydko, słabo, wolno. wiedzieliśmy że przeciwnik zagra głęboko w defensywie. Nie mieliśmy za bardzo pomysłu jak ich ograć. Naszym sposobem na pokonanie rywali miały być głównie stałe fragmenty lub gra skrzydłami, ale zabrakło wykonawców - bezradnie rozkładał ręce trener Kmieć.
Zagłębie Sosnowiec - Calisia Kalisz 1:1 (1:1)
Bramki: 0:1 Szymon Sobczak (24), 1:1 Radosław Kursa (45)
Zagłębie: Struski - Grzesik, Jarczyk, Kursa, Ninkovićl - Szatan, Grube, Matusiakl, Domański - Tumicz (54. Cyganek), Jankowski.
Widzów: 1500
Sędziował: Łukasz Sobiło (Legnica)