Bytovia zmieniła trenera, ale jej gra nadal wyglądała tragicznie
W Bytowie czekano na przebudzenie się Bytovii pod wodzą nowego szkoleniowca. Nie udał się debiut Tomaszowi Kafarskiemu w meczu przeciwko swojej dawnej drużynie, którą była Olimpia Grudziądz. Goście obnażyli wszystkie słabe strony gospodarzy.
fot. Tomasz Bołt/Polska Press
Autostrada do III ligi? Tak, ale z robotami drogowymi
W bytowskiej ekipie nastąpiło kilka zmian kadrowych w porównaniu z wyjściowym składem, który wystawiał Paweł Janas. To też niewiele dało. Próby gospodarzy charakteryzował chaos w ataku, niezbyt pewnie prezentowała się również defensywa. Wśród miejscowych brakowało reżysera gry, a takim był na przykład w Olimpii Denis Popović. Słoweniec został bohaterem meczu, bo zdobył dwie bramki, a gol otwierający wynik był majstersztykiem z rzutu wolnego, gdyż został precyzyjnie wykonany z dwudziestu pięciu metrów.
Strasznie niepewny w swoich interwencjach był Wojciech Pawłowski. Bytowski bramkarz zachowywał się nerwowo i nawet nie potrafił wykonać wykopów, zwłaszcza ze stojącej piłki, która nie dolatywała nawet do połowy boiska.
Piłkarze z Bytowa mieli kłopot, by w ogóle oddać strzał, a bez tego trudno myśleć o trafieniu do siatki. Bliski wpisania się na listę strzelców był Wojciech Wilczyński, ale po zagraniu tego obrońcy piłka wylądowała na poprzeczce bramki Olimpii w 69. minucie. W poczynaniach bytowskiego zespołu brakowało płynności w grze i charakteru.
Gospodarze nie mieli pomysłu na zdominowanie przyjezdnych. Bytovia grała pod dużą presją. To na pewno nie pomagało. Jednak gracze z Bytowa są na tyle doświadczeni, że muszą sobie poradzić z tą trudną sytuacją i wyjść z kryzysu. Olimpia przy prowadzeniu 3:0 miała jeszcze przynajmniej dwie okazje do podwyższenia wyniku.
Zespół z Grudziądza pokazał, że nie zwykle trudno zrobić jemu krzywdę. O sukcesie Olimpii zadecydowała żelazna defensywa, która skutecznie rozbijała anemiczne ataki bytowian. Sytuacja bytowskiej drużyny jest coraz gorsza. W pięciu meczach tej wiosny beniaminek z Bytowa nie poznał smaku zwycięstwa i zdobył zaledwie dwa punkty.
A najsmutniejsze dla tamtejszych kibiców jest to, że żadnemu z piłkarzy nie udało się jeszcze zdobyć bramki. Brak najskuteczniejszego snajpera Janusza Surdykowskiego był aż nadto widoczny. Zastępujący go Paweł Buzała był wyraźnie bez formy. Widać było jego małe zaangażowanie w poczynania ofensywne. Także rezerwowy napastnik Artur Formela niczym się nie wyróżnił.
źródło: Głos Pomorza