Bytovia wyeliminowała Wisłę Płock z Pucharu Polski
Inauguracja nowego sezonu okazała się bardzo nieudana dla Wisły Płock. Trzynasta drużyna w tabeli ubiegłych rozgrywek I ligi okazała się silniejsza od pretendenta do Ekstraklasy. Nafciarze dostali lekcję pokory od piłkarzy z Bytowa.
fot. Tomasz Bołt/Polska Press
Wisła Płock przegrała z Bytovią Bytów 2:1 w 1/32 Pucharu Polski. Wygrana podopiecznych trenera Tomasza Kafarskiego to duża niespodzianka. Zwycięstwo piłkarzy z Bytowa było jednakże w pełni zasłużone. Goście pokazali bowiem bardziej skuteczny i wyrachowany futbol.
Kibice ”Petry” nie mogli się jednak spodziewać takiego finału. W Płocku typowano już nawet potencjalnych rywali w kolejnej rundzie rodzimych rozgrywek pucharowych. Obie drużyny spotkały się przecież niedawno podczas letnich gier kontrolnych. 11 lipca w Grodzisku Wielkopolskim łatwe zwycięstwo (2:0) odnieśli właśnie Nafciarze. Jednakże sparing znacznie różni się od meczu o konkretne cele. Dochodzi bowiem presja wyniku oraz piłkarskie szczęście, które dziś ewidentnie sprzyjało Bytowianom.
W pierwszej połowie (0:0) na stadionie im. Kazimierza Górskiego oglądaliśmy tzw. „szarpany” futbol. Oba zespoły grę ofensywną opierały przede wszystkim na długich podaniach. Zgodnie z pierwotnymi przewidywaniami bliżej zdobycia pierwszej bramki byli gospodarze. Na wyróżnienie zasługuje strzał z rzutu wolnego (39. minuta) Maksymiliana Rogalskiego. Bramkarz Bytovii zdołał jednakże skierować piłkę po silnym uderzeniu „Rogala” na rzut rożny. W dogodniej sytuacji na cztery minuty przed przerwą znalazł się jeszcze Wojciech Łuczak. Przewrotka nowego pomocnika „Petry” okazała się jednakże niecelna.
Trener Wisły Płock nie czekał długo ze zmianami. Na drugą odsłonę nie wyszedł już Arkadiusz Reca. Dwudziestolatka zastąpił kolejny utalentowany młodzian Patryk Stępiński. W 53. minucie boisko opuścił także kontuzjowany Krzysztof Bąk (Bytovia). Wymuszona zmiana okazała się „szczęściem w nieszczęściu” dla piłkarzy z Bytowa. Po siedmiominutowej obecności na murawie gola dla przyjezdnych zdobył właśnie zastępca Bąka - Shohei Okuno. W 60. minucie Japończyk bezlitośnie wykorzystał ewidentny błąd płockiej defensywy. Brak komunikacji pośród obrońców „Petry” był dzisiaj aż zanadto widoczny. Jacek Kruszewski musiał więc dokonać kolejnej korekty w personaliach wyjściowej jedenastki. Tym razem selekcjoner Nafciarzy w ekspresowym tempie wprowadził do gry Mikołaja Lebedyńskiego (65.). I jak się okazało była to bardzo trafna decyzja. Lebedyński mógł już zaraz po swoim wejściu wyrównać stan meczu, ale dobrym refleksem wykazał się wówczas Tomasz Laskowski. Golkiper Bytovii skapitulował dopiero w 79. minucie. Mikołaj Lebedyński wykorzystał zamieszanie w polu karnym gości, nie dając przy tym szansy Laskowskiemu na skuteczną paradę bramkarską. Odpowiedź „Czarnych Wilków” była jednakże błyskawiczna. Ostateczny wynik meczu (2:1) na 13 minut przed końcowym gwizdkiem ustalił Janusz Surdykowski.
W końcówce zrobiło się nerwowo, a gra jeszcze bardziej się zaostrzyła. Podrażnieni niekorzystnym wynikiem płocczanie bardzo chcieli doprowadzić do remisu, ale „Wiślakom” zabrakło czasu.
Nafciarzom pozostała zatem jedynie rywalizacja w I lidze. Wisła Płock ma młodą i perspektywiczną kadrę, która jest w stanie wywalczyć awans do Ekstraklasy. Ale czy nastąpi to już w tym sezonie? Na razie wyraźnie widać, że zmiennicy potrzebują więcej czasu na to, by móc lepiej wkomponować się w gruntownie przebudowany zespół.