27. kolejka Premier League: Manchester City marnuje szansę, Liverpool puka do TOP4, Southampton coraz niżej
Za nami kolejny weekend ligowych zmagań w Anglii. Radzimy szybko zapoznać się z wydarzeniami z minionych dwóch dni, bo już jutro wracamy na boiska w kolejnej, przypadającej na środek tygodnia kolejce. Tymczasem - Liverpool ogrywa Manchester City, Southampton znów przegrywa a Arsenal trzyma się trzeciego miejsca.
West Ham – Crystal Palace 1:3
0:1 Murray
0:2 Dann
0:3 Murray
1:3 Valencia
West Ham po kapitalnej pierwszej części sezonu w swoim wykonaniu, ostatnio wyraźnie znalazł się na zakręcie. Crystal Palace z kolei po zatrudnieniu Alana Pardew spisuje się zdecydowanie lepiej, a menedżer tego zespołu powiedział nawet, że przegrany 1:2 w poprzedniej kolejce mecz z Arsenalem był najlepszym pod jego wodzą. W tym wczorajszym pojedynku widać, kto aktualnie jest na fali, a kto ma problemy, by się na niej utrzymać. „Orły” przed przerwą co prawda dość szczęśliwie objęły prowadzenie, ale po niej przypieczętowały zwycięstwo, którego nie odebrała nawet czerwona kartka dla Glenna Murray’a.
Burnley – Swansea 0:1
0:1 Trippier (s.)
Jeśli po meczu największym bohaterem zostaje bramkarz zwycięskiej drużyny, to sporo świadczy o takim widowisku. Na boisku beniaminka Swansea miało spore problemy, ale dzięki wyśmienitej postawie Łukasza Fabiańskiego między słupkami, „Łabędziom” udało się zgarnąć trzy punkty. Kibice Burnley z kolei mogą mieć bardzo mieszane uczucia. Ich ukochana drużyna w ostatnich meczach spisuje się naprawdę dobrze, potrafi dobrze grać, ale wciąż brakuje jej zwycięstw. A bez tych walka o utrzymanie może się nie udać.
Manchester United – Sunderland 2:0
1:0 Rooney
2:0 Rooney
„Czerwone Diabły” prowadzone przez Louisa van Gaala wciąż mają spore problemy z narzuceniem rywalowi swojego stylu gry, a pewnie też wciąż nie potrafią go sobie wytworzyć. Na ich szczęście gromadzą jednak punkty i skuteczności nie można im odmówić – dzięki niej właśnie aktualnie znajdują się w czołowej czwórce ligi. Z Sunderlandem mieli problem przez całą pierwszą połowę, ale kiedy na boisko wszedł Adnan Januzaj, to coś drgnęło. Najpierw Radamel Falcao był faulowany w polu karnym przez Johna O’Shea (sędzia się pomylił i wyrzucił z boiska Wesa Browna, ale rzut karny podyktował), a z jedenastu metrów do bramki trafił Wayne Rooney. Dla kapitana Manchesteru United był to pierwszy gol w tym roku, a później dorzucił jeszcze jednego i trzy punkty zostały na Old Trafford.
Newcastle – Aston Villa 1:0
1:0 Cisse
Aston Villę od niedawna trenuje nowy szkoleniowiec, Tim Sherwood, ale kłopoty, jakie ma ten zespół zostały stare. The Villans znów nie potrafili wygrać, tym razem z również będącym w nienajlepszej dyspozycji Newcastle. To było typowy mecz na przełamanie dla obu zespołów, z tą różnicą, że „Sroki” w przeciwieństwie do swoich przeciwników miały dość spokojną przewagę nad strefą spadkową. Zespół z Villa Park aktualnie jest przedostatni w tabeli.
Stoke – Hull 1:0
1:0 Crouch
Mecz przebiegł pod całkowitym dyktandem gospodarzy. Hull nie potrafiło stworzyć sobie żadnej okazji do celnego strzału, bijąc niemal głową w mur, kiedy ich próby odbijały się od defensorów gospodarzy. Ci zaś poczynali sobie znacznie śmielej, chociaż efekty przyszły dopiero gdy na boisku pojawili się rezerwowi. Charlie Adam i Peter Crouch zrobili różnicę w meczu – pierwszy dośrodkował na głowę drugiego, który w standardowy sobie sposób zamienił to na gola. Co ciekawe – zrobił to minutę po wejściu na boisko. Gdzie reszta nie może, tam Crouch pomoże?
West Bromwich Albion – Southampton 1:0
1:0 Berahino
Coraz to ciemniejsze chmury zbierają się nad głowami zawodników i sztabu Southampton. Było tak dobrze – miejsce w czołówce, pogoń za liderami, wizja europejskich pucharów. Tymczasem dziś jest już szóste miejsce w tabeli, 4 punkty straty do pierwszej czwórki i siedzący na ogonie Spurs, którzy mają rozegrany mecz mniej. Southampton nie podołał w meczu z rywalem, który powinien dla niego stanowić pewne 3 punkty. West Brom zaskoczył na swoim stadionie już w drugiej minucie zdobywając bramkę, mimo to jednak goście dłużej byli przy piłce i mogli stworzyć sobie szansę na zwycięstwo. Nie zrobili tego, a ceną jest brak punktów i spadek na 6 miejsce.
Liverpool – Manchester City 2:1
1:0 Henderson
1:1 Dżeko
2:1 Coutinho
Hit kolejki, spotkanie na szczycie i wielkie emocje zapewnił nam mecz „The Reds” z „Obywatelami”. Żadna ze stron nie chciała oddać pola rywalowi i walka toczyła się na najwyższych obrotach. Dobrze zaczął Liverpool, który szybko objął prowadzenie za sprawą przepięknego uderzenia Hendersona zza pola karnego. Niedługo później odpowiedział Manchester dzięki bramce Dżeko, a spotkanie rozpoczęło się od nowa. Na rozstrzygnięcia przyszło nam czekać długo, bo do drugiej połowy. Wówczas Coutinho postanowił wziąć przykład ze swojego kolegi z zespołu i strzałem niemalże identycznym pod każdym względem do uderzenia Hendersona podwyższył wynik na 2:1 dając Liverpoolowi 3 punkty.
Arsenal – Evetron 2:0
1:0 Giroud
2:0 Rosicky
Po wielkim hicie kibice oglądający mecz na The Emirates mogli być nieco znudzeni. Zabrakło już tak szybkiego tempa i zaangażowania co na Anfield, nie oznacza to jednak, że było nudno. Dla widzów bez wątpienia nie była najlepszym rozwiązaniem dobra gra obu linii defensywnych, które doskonale zażegnywały zagrożenia i broniły dostępu do bramki. W końcu jednak i ta sztuka się udała – na 6 minut przed przerwą dośrodkowanie z narożnika boiska na bramkę zamienił Olivier Giroud. Kropkę nad i postawił Tomas Rosicky, mając sporo szczęścia gdy jego strzał tuż przed interweniującym Howardem odbił się od nogi obrońcy i wpadł do bramki.
TABELA PO 27. KOLEJCE:
KLASYFIKACJA STRZELCÓW:
BRAMKA KOLEJKI:
Philippe Coutinho (Liverpool)
Obserwuj autorów na twitterze!