Broź: Dragojević niepotrzebnie wychodził z bramki
Na początku mieliśmy przewagę, stworzyliśmy sobie sytuacje, potem przyszła chwila dekoncentracji i straciliśmy gola – przyznaje w rozmowie z Ekstraklasa.net kapitan Widzewa Łódź Łukasz Broź. Łodzianie przegrali w Chorzowie z Ruchem 0:3.
fot. Paweł Łacheta/Polskapresse
Mroczkowski: Zachowanie Dragojevicia było dalece nieodpowiedzialne
- Przed spotkaniem wiedzieliśmy, że Ruch będzie przede wszystkim groźny w dwóch elementach; z kontry i po stałych fragmentach gry. Dwa gole dostaliśmy właśnie w ten sposób, a trzecie trafienie już nas tylko dobiło – ocenia obrońca Widzewa Łódź, który wiosną nie zdobył jeszcze punktu, mimo że w obu meczach podopieczni Radosława Mroczkowskiego grali całkiem nieźle. - Właśnie to jest piłka, gra się dobrze, a punktów nie ma - mówi Łukasz Broź.
- No nie jest wesoło, bo przegraliśmy drugie spotkanie z rzędu. Przed nami jeszcze jeden mecz na wyjeździe, musimy się wziąć w garść, bo nie może to tak dalej wyglądać – dodaje defensor łódzkiego klubu. Sam również starał się odwrócić losy spotkania w Chorzowie.
- Strzelałem, ale dobrze spisywał się w bramce Ruchu Michal Pesković. Szkoda, że akurat dzisiaj – żałuje Broź.
Duży wpływ na porażkę Widzewa miała czerwona kartka dla bramkarza Milos Dragojevicia, który zagrał piłkę ręką na 40 metrze. - Z mojej perspektywy wyszedł niepotrzebnie, bo byłem obok Jankowskiego i byłby między nami pojedynek biegowy – wyjaśnia Broź.
- W dziesiątkę grało się bardzo trudny. Na pewno w jedenastu przy wyniku 0:1 mielibyśmy jeszcze realne szanse na lepszy wynik – dodaje.
Łodzianie w Chorzowie byli bardzo nieskuteczni. - Tak naprawdę mieliśmy trzy prostopadłe piłki, w tym dwie sam na sam Mariusza Stępińskiego. To były stuprocentowe okazje i szkoda, że żadna nie zakończyła się golem. Wtedy grałoby się inaczej – tłumaczy Łukasz Broź.